Ostatnia aktualizacja: 20 października 2015
Prokuratorzy z Białegostoku badający nadzór Ministerstwa Finansów w sprawie hazardu chcieli przesłuchać byłego premiera Donalda Tuska. Nie zdążyli.
Śledztwo zostało przeniesione do Poznania. Afera hazardowa mogła zatopić rząd Donalda Tuska już w 2009 r. Tak się jednak nie stało. Koalicja PO-PSL wyszła ze skandalu praktycznie bez szwanku. Rok temu, kiedy po raz kolejny było blisko wybuchu skandalu, śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną w Białymstoku, dotyczące nieprawidłowości w Ministerstwie Finansów w związku z nadzorem i regulacjami rynku hazardu, zostało przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu.
Stało się tak krótko po tym, jak śledczy z Podlasia chcieli postawić zarzuty Jackowi Kapicy, wiceministrowi finansów nadzorującemu rynek hazardu. O sprawie pisał rok temu portal Tvn24.pl. Jednak z materiałów śledztwa, które obecnie prowadzone jest w Poznaniu, wynika, że Kapica nie podejmował decyzji samodzielnie. Miały one być konsultowane na najwyższych rządowych szczeblach. Wytyczne co do przynajmniej niektórych działań miał bezpośrednio przekazywać Kapicy osobiście sam Donald Tusk. Chodzi m.in. o kulisy spotkania z października 2009 r. To właśnie wówczas Kapica przedstawił szefowi rządu dwa diametralnie różne projekty ustaw.
Tusk zdecydował się wybrać ten, który zakazywał działalności w Polsce automatów o niskich wygranych, czyli tzw. jednorękich bandytów. W efekcie wprowadzenia tych przepisów skarb państwa nie tylko stracił miliardy złotych z tytułu podatku płaconego od każdego automatu do gier hazardowych, ale także w przyszłości może też zapłacić gigantyczne odszkodowania właścicielom automatów.
O kulisach nadzoru rynku hazardu w Polsce przez rząd PO-PSL czytaj w najbliższej „Gazecie Polskiej”.
Czytaj całość na: gpcodziennie.pl oraz na
niezalezna.pl
Real
20/10/2015
max
20/10/2015
Obi
20/10/2015
Darko
20/10/2015
Real
20/10/2015
Sprawiedliwy
20/10/2015
Real
21/10/2015
Sprawiedliwy
21/10/2015