Ostatnia aktualizacja: 29 grudnia 2023
Jednym z filarów hazardu internetowego jako biznesu są afilianci. Kim oni są? Na myśl przychodzi porównanie, które najlepiej zrozumieją czytelnicy naszego portalu. Otóż afilianci to tacy jakby operatorzy w firmach prowadzących działalność polegająca na eksploatacji automatów. Bez operatorów nie ma interesu. A bez afiliantów?
Dla nie znających tematu – na czym ta „afiliacja” polega?
Afiliant prowadzi stronę internetową. Albo portal branżowy. Albo forum. I informuje swoich czytelników o tym, co się dobrego dzieje w branży. Której firmie można zaufać, a której mniej. Gdzie warto grać, a gdzie nie warto. To on decyduje o wyglądzie rankingów.
To właśnie te miejsca w sieci odwiedzają potencjalni gracze, zanim wybiorą bukmachera, któremu powierzą swoje pieniądze. Doszło już do takich sytuacji, że wyszukiwarki, „zapytane” o nazwę bukmachera, wyżej stawiają witryny afiliantów niż samego operatora. Afilianci to po prostu potęga. Z którą czasami zachce się wojować operatorowi z elementarnym brakiem wyobraźni.
Co jakiś czas w branży igamingu wypływa mniejsza lub większa afera, której niechlubnym bohaterem jest operator, któremu wydaje się, że już na tyle mocno stoi na nogach, że może się bez afiliantów obyć. Na czym takie afery polegają? Na jednostronnej zmianie umowy między stronami. Nie musimy dodawać, że na tej zmianie traci zawsze afiliant.
W roku 2010 bwin zmienił zasady dotyczące rozliczania się ze swoimi afiliantami. Nagle się okazało, że operator może w każdej chwili zmienić procentową wysokość prowizji, na jaką umówił się z afiliantem. Poza tym prowizje od graczy, którzy założyli konto w bwin korzystając z linku partnerskiego, spadną do poziomu 5% w chwili, gdy „historia” takiego gracza w portfelu afilianta będzie dłuższa, niż 3 lata. I jeszcze jeden z ciekawszych zapisów – jeżeli po rejestracji gracz w przeciągu 90 dni nie dokona depozytu, znika z portfela afilianta.
Jaki był efekt takiego zagrania firmy bwin? Od siedmiu lat firma sukcesywnie traci. Niegdyś górowała w rankingach bukmacherów, dzisiaj próżno jej szukać w pierwszej dziesiątce. Dlaczego? Ano dlatego, że hazard internetowy bez afiliantów nie ma racji bytu. Gracze, którzy chcą stawiać swoje pieniądze u internetowego bukmachera, informacji szukają w internecie. A cały biznes porównawczy w tej dziedzinie stoi na afiliantach. Nie będzie cię w rankingach, nie będzie cię wcale.
Podobnymi zmianami regulaminu swego czasu swoich afiliantów zaskoczyła firma Sportingbet. Jaka firma? No właśnie. Od kilku lat Sportingbetu nie widać w internecie, chociaż jeszcze 10 lat temu nie było strony o bukmacherce, na której nie wisiałoby niebieskie logo tego buka. No ale żeby nie było, że tylko bukmacherzy mają tego typu pomysły. Kilka lat temu, największy na świecie internetowy pokerroom PokerStars, zmienił nie tylko zasady rozliczania się z afiliantami, ale także zasady zwrotu prowizji samym graczom.
Poker to jednak nieco inna działka. Tu się na afiliacji przesadnie nie zarabia. Fakt jednak faktem, że ta zagrywka doprowadziła do zawieszenia działalności największego i najstarszego polskojęzycznego portalu pokerowego. Na szczęście pojawił się poker room z nieco większą wyobraźnia, portal znowu działa a cały pokerowy narybek idzie we wszystkich możliwych kierunkach, tylko nie w stronę PokerStars.
Hazard online organizuje targi i konferencje aby wymieniać się doświadczeniami i zawiązywać partnerskie kontakty z afiliantami, promującymi ich marki.
Tego zdaje się nie rozumieć posiadający licencję na oferowanie zakładów bukmacherskich w Polsce firma forBET. Otóż ostatnio wszyscy afilianci tego bukmachera znaleźli w skrzynkach mailowych wypowiedzenie umowy. Jednostronne i ostateczne. Bukowi chyba się wydaje, że skoro polski rynek jest ograniczony do siedmiu podmiotów, które reklamować się mogą dosłownie wszędzie, nie potrzebuje już „operatorów”, którzy będą mu naganiać klientów z internetu. Błąd. Już wyjaśniamy, dlaczego.
Po pierwsze, jak już wspomnieliśmy, poważni gracze, zanim zdecydują się na grę u jakiegokolwiek buka, najpierw szukają informacji w internecie. Bukmachera forBET w internecie nie będzie. Do czasu, gdyż po drugie…
Po drugie, dzisiaj mamy siedmiu bukmacherów (czy ośmiu, zależy jak liczyć koniarzy i tego jednego, który na razie ma tylko licencję na działalność naziemną). Co nie znaczy, że za jakiś czas na rynku nie będzie ich piętnastu. Dzisiaj przy takim wolumenie konkurencji forBET-owi może się wydaje, że wszystko już z internetu wyciągnął i w zasadzie nie ma z kim konkurować. Tort podzielony.
Być może dzisiaj tak. Ale jak przyjdzie do prawdziwej walki o klienta, a na rynku pojawią się kolejni bukmacherzy, bez obecności na stronach afiliacyjnych żaden z nich się nie utrzyma. I wtedy forBET znowu wyśle maila do, byłych już, afiliantów. Tyle tylko, że wtedy byli afilianci już nie będą chcieli mieć z tą firmą nic wspólnego.
W biznesie taki numer wychodzi tylko raz.
xyz
18/11/2017
i
18/11/2017
prawdziwy i
17/11/2017
Grot
17/11/2017
suchomarek
17/11/2017
alwaro
16/11/2017
orwell
16/11/2017
Kojiro Hyuga
16/11/2017
Maryjan
16/11/2017
batman
16/11/2017
prawdziwy i
16/11/2017
Slawek
16/11/2017