Ostatnia aktualizacja: 17 grudnia 2018
O demonie gry pisało wielu autorów. Temat hazardu zaskakująco ujął Aleksander Puszkin w opowiadaniu „Dama pikowa” (1834 r.).
Pisarz – zgodnie z ówczesną modą literacką – w realistyczną treść wplótł bowiem co nieco fantastyki. Młody inżynier Herman jest zafascynowany grą w karty. Zdarza mu się spędzać przy stoliku całe noce. Wnikliwie obserwuje grających i analizuje kolejne rozdania. Sam jednak zachowuje dystans i nie bierze kart do rąk. Ulega dopiero wtedy, gdy jego wyobraźnię rozpala przypadkowo zasłyszana opowieść o trzech kartach. Otóż istnieje podobno „system” trzech kart, które kolejno stawiane, gwarantują wysoką wygraną. Jedyną osobą, która wie, jakie to karty, jest stara antypatyczna hrabina, Anna Fiedotowna.
Herman za wszelką cenę pragnie posiąść jej sekret. Aby dotrzeć do hrabiny i poznać tajemnicę, uwodzi jej młodą wychowankę, Lizawietę. Potem, z pomocą zakochanej dziewczyny, wdziera się nocą do apartamentu starej damy. Celu jednak nie osiąga, gdyż Anna Fiedotowna z przerażenia umiera na jego rękach. Wydawałoby się, że tajemnica trzech kart odeszła z nią do grobu. Tymczasem pewnej nocy u Hermana pojawia się duch hrabiny i wyjawia mu to, co tak bardzo chciał wiedzieć – owe karty to trójka, siódemka i as!
Herman spienięża wszystko, co posiada i z czterdziestoma siedmioma tysiącami rubli zasiada do gry z bogaczem Czeklińskim. W dwóch pierwszych rozdaniach, stawiając na trójkę i siódemkę, wygrywa olbrzymią sumę. Ale nadchodzi kulminacyjny moment, trzecie rozdanie, które Aleksander Puszkin tak opisuje: „Czekliński zaczął ciągnąć bank, ręce mu drżały. Na prawo padła dama, na lewo as. – As wygrał – rzekł Herman i odkrył swoją kartę. – Pańska dama zabita – odparł uprzejmie Czekliński. Herman drgnął. Istotnie, zamiast asa, leżała przed nim dama pikowa. Nie wierzył własnym oczom. Nie rozumiał, jak mógł się omylić. Naraz wydało mu się, że dama pikowa zmrużyła oko i uśmiechnęła się do niego…”. Herman przegrał i wszystko stracił. Wstrząs był tak wielki, że dostał pomieszania zmysłów i resztę życia spędził w zamkniętym zakładzie.
Artykuł pochodzi z Magazynu E-PLAY, kwiecień 2008
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."