Ostatnia aktualizacja: 12 kwietnia 2018
Sądziliśmy, że proporcje sprzedaży będą zmieniać się w kierunku online, kosztem placówek. Ale nasze punkty bukmacherskie są wciąż dochodowe – mówi prezes STS.
Rzeczpospolita: Polska zorganizuje mistrzostwa świata U-20 w piłce nożnej. Czy to dodatkowy impuls, który rozkręci rodzimy rynek bukmacherski?
Mateusz Juroszek: Te duże wydarzenia w przypadku naszej branży nie mają wcale aż takiego wielkiego znaczenia. Generują one nowych klientów, i to jest korzystne, ale pod względem obrotów zdecydowanie wolę zwykły tydzień. Często mówi się, że dla firm bukmacherskich rok 2018 będzie bardzo ważny ze względu na mistrzostwa świata w Rosji. Ale to raczej mit. Rzeczywistość jest trochę inna.
Rzeczpospolita: Dlaczego?
Mateusz Juroszek: Ta impreza trwa miesiąc, w tym czasie nic innego w piłce nożnej się nie dzieje. Jak mam do wyboru zwykły tydzień, gdzie w poniedziałek kolejki kończą ligi krajowe, we wtorek i środę odbywają się spotkania Ligi Mistrzów, a w czwartek Ligi Europy, w piątek zaś ruszają znowu ligi krajowe, które trwają cały weekend, to nie ma powodu, by cieszyć się z powodu mistrzostw świata. Na nich są raptem trzy mecze dziennie, a dodatkowo w tym czasie zamiera wiele innych wydarzeń sportowych.
Rzeczpospolita: Ostatnio zaangażowaliście się m.in. w sponsoring e-sportu. Jakie nadzieje wiążecie z tym źródłem przychodów?
Mateusz Juroszek: Dwa lata temu, gdy temat e-sportu zainteresował bukmacherów, zdecydowaliśmy się mocno zainwestować w ten segment. Musieliśmy zbudować nowy zespół ludzi, którzy znają się na tej dyscyplinie.
Na stronach bukmacherów e-sport znajduje się wśród 30 innych dyscyplin, traktowano go po macoszemu. A tak nie można. Klient obstawiający wyniki w zawodach e-sportowych, jest całkowicie inny od tego, który obstawia mecze piłki, tenisa czy koszykówki. Dla oferty e-sportowej zbudowaliśmy całkowicie inny dział, tak by trafić w fana takiej rozrywki. Mamy oddzielne kanały komunikacji, zainwestowaliśmy w technologię, by mieć zakłady na żywo i streamingi z turniejów w czasie rzeczywistym.
Rzeczpospolita: Zostaliście też sponsorem Polskiej Ligi Esportowej(PLE). E-sport to dobry biznes?
Mateusz Juroszek: Już notujemy profity z tego tytułu. Proszę zapytać zwykłego fana piłki nożnej, jakich zna bukmacherów.
Wymieni z pewnością kilku, w tym tych nielegalnych. Na takie samo pytanie blisko 80 proc. kibiców e-sportowych wskazuje STS. Ci ludzie przez ostatnie pięć, sześć lat nie interesowali się bukmacherką. Teraz jednak widzą, że w efekcie umów sponsoringowych logo STS pojawia się na wielu wydarzeniach e-sportowych. Weszliśmy na ten rynek i go zagarnęliśmy, wyprzedzając konkurencję. Fortuna również inwestuje w e-sport. Została sponsorem drużyny AGO, związanej z Bogusławem Leśnodorskim, byłym właścicielem Legii.
My wcześniej prowadziliśmy rozmowy, ale ze względu m.in.na zmianę właściciela, nie zostały one sfinalizowane. Negocjacje się przeciągały, pojawiła się oferta konkurencji, a my nie chcieliśmy brać udziału w licytacji. Zdecydowaliśmy się więc na sponsoring PLE. Nie jesteśmy firmą, która usłyszała, że e-sport to przyszłość i staramy się pod niego podczepić. Zarabiamy na zakładach e-sportowych sensowne pieniądze.
Gdy dodaliśmy e-sport do oferty bukmacherskiej, wyniki obstawiano przy okazji. To znaczy, że typowy klient, który obstawiał mecze np. Legii, Lecha i Bayernu Monachium, dodawał Virtus. Pro, jedyną polską drużynę e-sportową,którą znał i która osiągała dobre wyniki. Teraz nasi klienci w tej dyscyplinie to już typowi fani e-sportu.
Na kuponie mają pięć zakładów, ale wszystkie z tego właśnie segmentu. Są miesiące, że e-sport jest u nas wśród najpopularniejszych dyscyplin. I to nie wynika z gigantycznej popularności tego sportu, ale faktu, że takich wydarzeń na całym świecie jest bardzo dużo.
Całość czytaj na: rp.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."