Ostatnia aktualizacja: 26 maja 2017
To była największa konfiskata nielegalnych maszyn do gier losowych w ostatnim czasie. W kwietniu tylko w jednym magazynie w Brodnicy znaleziono ponad 1000 takich urządzeń. Kolejne były w lokalach w województwach: kujawsko-pomorskim, mazowieckim i warmińsko-mazurskim.
Brodnica to niespełna 30-tysięczne miasto, oddalone 60 kilometrów od Torunia. Mieszkańców jest tam tylu, że nie jest trudno znać ze słyszenia kogoś, kto mieszka nawet na drugim końcu miasta.
Normalni, a wręcz bardzo mili
Pawła Ch. też zna wielu. To niespełna czterdziestolatek z rodziną, ładnym domem i dobrym samochodem. Ale w końcu to przedsiębiorca. Ma w mieście lokal gastronomiczny, mówi się, że prowadzi jeszcze jakieś inne interesy, więc pewnie mu się w nich wiedzie. To i pieniądze ma.
[numblock num=”” style=”3″]Ja też tak myślałem. Ten Paweł, to o trzy lata starszy ode mnie facet. Nasi synowie chodzili kiedyś razem na zajęcia sportowe. Stąd się znamy, gadaliśmy dużo, była nawet jakaś wódka z nim i jego kolegami, bo z kolei ich dzieci chodziły z moimi do jednej szkoły. Złego słowa o nich powiedzieć nie mogę. Normalni, a wręcz bardzo mili. A tu patrz pan z przestępcami piłem – mówi jeden z mieszkańców Brodnicy, który chce zachować anonimowość.[/numblock]Dziś Paweł Ch. do miana przestępcy dopiero się zbliża. Świat na razie ogląda zza krat. Jest bowiem tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Na początku kwietnia tego roku toruńska prokuratura postawiła mu również kilka zarzutów.
[numblock num=”” style=”3″]Paweł Ch. podejrzany jest o kierowanie grupą przestępczą, urządzanie bez zezwolenia gier losowych na automatach i dawanie łapówek – mówi Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy toruńskiej Prokuratury Okręgowej.[/numblock]Grupa, którą kierować miał Paweł Ch., działała co najmniej od czerwca 2015 roku do marca 2016 roku, między innymi w Brodnicy oraz innych miejscowościach województwa kujawsko-pomorskiego oraz w mazowieckim i warmińsko-mazurskim.
Według ustaleń śledczych maszyny, którymi dysponowali ci ludzie, wstawiane były do różnych lokali. Nie było na to pozwolenia. Służby kontrolne, czyli głównie celnicy, o nich nie wiedziały, dlatego praktycznie wszystkie zyski szły na konta organizatorów tej działalności.
[numblock num=”” style=”3″]Są tacy, którzy w jeden wieczór potrafią przegrać kilkaset złotych, albo i więcej. To jest hazard. To wciąga i z tego często trzeba się leczyć, bo można zrujnować życie sobie i rodzinie. Przecież wiadomo, że maszyny są tak nastawione, żeby nie dać wygrać za dużo, bo to jej właściciel musi zarobić, a nie gracz. A to, że czasami ktoś wygra, to tylko kropla w morzu ich zysków – mówi Jarek, były namiętny gracz, który jakiś czas temu zerwał z nałogiem.[/numblock]Całość czytaj na: newsbook.pl
Marco
28/05/2017
Bartek brodnica
26/05/2017
czos
26/05/2017
Arturro
26/05/2017
green
26/05/2017
Jan
26/05/2017
Jan
26/05/2017