Ostatnia aktualizacja: 26 września 2018
Różnica pomiędzy klasycznym hazardem a hazardem w ramach gier komputerowych online się zaciera – wskazało właśnie Ministerstwo Finansów. To pokłosie podpisania przez polski resort międzynarodowej deklaracji z innymi europejskimi i amerykańskimi regulatorami rynków gier hazardowych.
Chodzi o loot boxy. Formalnie jest to urozmaicenie dla graczy komputerowych. Przykładowo grający w popularną strzelankę może w zamian za kilka lub kilkanaście zł kupić wirtualny los. Dzięki niemu dostaje skórkę w grze, która zmienia np. kolor używanego pistoletu. Niektóre skórki są warte kilkanaście groszy, inne – nawet kilka tysięcy złotych.
W praktyce więc gracz za kilka złotych kupuje los na loterii i otrzymuje przedmiot w grze, który ma wymierną – realną – wartość. Regulatorzy rynków hazardowych zauważają od kilkunastu miesięcy, że to w praktyce po prostu hazard. Na dodatek często uprawiany przez dzieci.
Na problem zwracali uwagę już zagraniczni regulatorzy. Przykładowo w marcu 2017 r. Komisja ds. Hazardu przy rządzie Zjednoczonego Królestwa przyjęła wykładnię dotyczącą e-sportu i społecznościowych gier hazardowych.
Przewidziano w niej, że jeśli za realne pieniądze otrzymuje się wirtualne rzeczy, które następnie stają się przedmiotem rzeczywistego obrotu gospodarczego, mamy do czynienia z hazardem.
Ale już np. niemiecki regulator ds. oceny bezpieczeństwa gier komputerowych – USK – wskazał, że loot boxy nie wypełniają definicji hazardu. A to dlatego, że gracze komputerowi nie kupują losu pozwalającego wygrać pieniądze, lecz jedynie wirtualne przedmioty. Na tej zasadzie zaś – gdyby uznać, że to hazard – należałoby zabronić twórcom gier i platformom zrzeszających graczy zabronić tworzenia jakichkolwiek dodatkowych funkcji dla fascynatów. Ewentualnie musieliby uzyskać oni stosowne zezwolenia lub licencje, które nie mają żadnego związku z ich podstawową działalnością.
Całość czytaj na: biznes.gazetaprawna.pl
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."
"a czy Totalizator Sportowy nie łamie ustawy ??? Oczywiście , że tak . Wynika jasno z reklamy w TV , wakacje , szczęście nie ma końca i te kulki tzn. lecą w kulki z klientami , etc."