Historyjka o chrząszczach

Gry hazardowe
Bartosz 16/10/2017

Ostatnia aktualizacja: 16 października 2017

Przez wiele lat marzyłem o tym, że w Polsce mamy wreszcie polski rząd i polskiego prezydenta. Jak wiadomo jednak, rzeczywistość czasem – nawet gdy spełnia marzenia – robi to w taki sposób, że to, co z daleka wydawało się idealne, w momencie gdy zbliży się na tyle, iż możemy tego już dotknąć, pokazuje niedoskonałości . Mógłbym oczywiście gryźć się w język i o spękaniach nie gadać, ale wtedy miałbym poczucie, że uczestniczę w rzeczywistości klajstrowanej, w potiomkinowskiej wiosce.

Tym razem opowiem wam historyjkę o chrząszczach, które już zaczęły buszować w pęknięciach „dobrej zmiany”. Oto mamy kilku cwaniaczków: przemytnika oleju napędowego (nazwijmy go G.), cwaniaczka od gier hazardowych (nazwijmy go J.), człeka o nienasyconym pragnieniu posiadania (nazwijmy go B.). To, co teraz napiszę, to gra wyobraźni (uwaga na wypadek, gdyby panowie wzięli to do siebie i mieli ochotę na wytoczenie mi procesu). Panowie G., J. i B. dochodzą do wniosku, że przyjemnie byłoby przejąć całą działającą w Polsce sieć automatów do gry. Do dyspozycji mają kilku polityków i wysokich rangą urzędników, którym od lat opłacają „kieszonkowe”. Rzecz ma się potoczyć następująco: doprowadzamy do wprowadzenia zapisu, że właścicielem wszystkich automatów ma być państwowe przedsiębiorstwo, np. Totalizator Sportowy. Automaty wyprodukuje np. Polska Grupa Zbrojeniowa, a hardware do nich dostarczy firma J. Oczywiście na stanowisku prezesa TS wyląduje zaufany człowiek trzech panów, a medialnej osłony dla operacji udzieli TVP.

W ten sposób jedna grupa opanuje cały rynek automatów hazardowych i niepotrzebna będzie żadna nowa afera, aby jednych wysadzić z siodła i zrobić miejsce innym. B. ma już doświadczenie w opanowywaniu państwowych firm, a więc i ta akcja została przez niego przygotowana jako łatwa i formalnie legalna. Jako didaskalia do tej historyjki niech posłużą informacje, że wszyscy ci panowie doskonale prosperowali za czasów PO i PSL. Dziś jeden z tych panów jest szarą eminencją w kilku firmach, telewizji publicznej z tego nie wyłączając. Jeśli moje przywidzenia choć w drobiazgu oparte są na realiach, to trzeba zadać pytanie: czy polityka „czystych rąk” nadal obowiązuje? A może zaczął się drugi etap sprawowania władzy: łap, co możesz, bo TKM musi wyjść na swoje?

Dałbym na niejedną mszę, aby moje obawy były tylko projekcją złej wyobraźni. Marzy mi się Polska, w której aferzyści nie będą się czuć obywatelami lepszej kategorii. Marzy mi się kraj, w którym zaczynają dominować ludzie ulepieni ze szlachetniejszego niż Amber Gold kruszcu.

Źródło: Tygodnik „Sieci”, Wydanie nr 42/2017 (255) z dnia 16.10.2017, felieton Witolda Gadowskiego.

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL