Ostatnia aktualizacja: 10 sierpnia 2018
Na 100-lecieodzyskania niepodległości przez Polskę rząd będzie łupił obywateli trzystu „jednorękimi bandytami” kupionymi od Niemców. Wkrótce nad Wisłą pojawią się tysiące „bandytów”, a stawką gry są setki milionów złotych!
Jarosław Kaczyński –
1 kwietnia 2017 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o grach hazardowych, zgodnie z którą wyłącznym organizatorem gier na automatach (poza nielicznymi kasynami) jest podległa premierowi Mateuszowi Morawieckiemu spółka Totalizator Sportowy. Z rynku zniknęło kilkadziesiąt tysięcy automatów należących do prywatnych firm, a ich miejsce zajmą maszyny państwowe. Otwarto już pierwsze salony hazardowej rozpusty z tzw. jednorękimi bandytami w Warszawie, Białymstoku, Bydgoszczy, Krzeszowicach.
Następne uruchomione zostaną m.in.w Bielsku-Białej,Chorzowie, Jeleniej Górze, Legnicy, Szczecinie, Tychach, Słupsku, Kołobrzegu, Toruniu, Gnieźnie, Bełchatowie, Nowym Sączu, Zakopanem, Nowym Targu, Zielonej Górze, Gdańsku, Sosnowcu, Rybniku, Legionowie, Ełku, Świnoujściu.
Do końca 2018 r. będzie działać już 50 salonów i co najmniej 1220 maszyn.
Pisowska władza jest tak bardzo przesiąknięta patriotyzmem, że ogłosiła, iż nie da zarobić obcym i wszystkie automaty wyprodukuje sama w podległych rządowi spółkach.
Produkcją miały zająć się wspólnie Wojskowe Zakłady Łączności nr 1 w Zegrzu, Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych i Exatel.
Grzegorz Banecki, prezes Wojskowych Zakładów Łączności nr 1 snuł wizje świetlanej przyszłości:
Wtórował mu prezes Exatela Nikodem Bończa-Tomaszewski:
Prototyp maszyny miał być gotowy na przełomie maja i czerwca 2017 r., aby po trzech, czterech miesiącach ruszyć z produkcją masową. Dzisiaj prezes Banecki nie jest już tak rozmowny. Nie odpowiedział na pytania „NIE”, m.in.ile wyprodukowano automatów, ile ma wynieść produkcja docelowa, jaki jest koszt jednego automatu.
Nieco bardziej wylewna jest Aida Bella, rzeczniczka Totalizatora Sportowego:
Są to jednak czcze obietnice. Nie ma najmniejszych szans, aby stworzyć od podstaw automat w ciągu kilkunastu miesięcy. Potrzebne są nie tylko pieniądze, zaplecze, technologia, ale przede wszystkim ludzie z doświadczeniem w branży, a takich państwowe spółki nie mają. Potrzebny jest też czas na przygotowanie projektu, uruchomienie produkcji, przeprowadzenie testów, uzyskanie certyfikatów itp.
Ponieważ spółki nie mogą się wywiązać z obietnicy, a Totalizatorowi Sportowemu zaczął się palić grunt pod nogami (opóźnienie w uruchomieniu salonów to nie tylko straty wizerunkowe, ale przede wszystkim finansowe), zapadła decyzja, żeby kupić 300 „jednorękich bandytów” od niemieckiej firmy Merkur Gaming, jednego z największych producentów automatów.
Nie ujawniono szczegółów transakcji ani zakresu współpracy, ale zdaniem moich informatorów planowane są kolejne zakupy w niemieckiej firmie. To jednak nie koniec. W ciągu czterech, pięciu lat ma powstać nawet 250 salonów, w których zainstalowanych będzie 38 tys. maszyn. Rzeczniczka Totalizatora Sportowego nie chciała zdradzić „NIE”kosztów biznesu, twierdząc, że
Jednak z rachunków specjalistów, z którymi rozmawiałem, wynika, że przedsięwzięcie pochłonie ok. 1,3 mld zł, z czego większość stanowić będzie koszt zakupu maszyn (cena„jednorękiego bandyty” to ok. 30 tys. zł). Szacowane roczne zyski to ok. 600 mln zł, interes więc szybko się zwróci. Rynek jest perspektywiczny.
Z przeprowadzonych badań wynika, że 50 procent Polaków wydaje pieniądze na gry hazardowe, z czego większość bierze udział w grach organizowanych przez Totalizator Sportowy.
A skoro hazard jest złodziejstwem, jak twierdzi prezes Kaczyński, to rząd, który czerpie z niego korzyści, na pewno nie jest Janosikiem.
Źródło: NIE
Michał
17/06/2019