Ostatnia aktualizacja: 30 marca 2018
Politycy PiS obiecywali, że zrobią porządek z hazardem i państwo zacznie zarabiać na grach. Tymczasem wciąż nie ma państwowych automatów tzw. jednorękich bandytów. Nie wiadomo też, kiedy ruszy e-kasyno, bo sprawę nieskutecznie prowadzi Totalizator Sportowy. A do budżetu wpływają mniejsze podatki, niż zakładano.
Za rządów PiS od 2015 r. udało się jedynie zatrzymać w czwartek byłego wiceministra finansów Jacka Kapicę, który był twarzą PO-PSL w walce z nielegalnym hazardem.
W 2017 r. do budżetu państwa miało wpłynąć ponad 1,7 mld złotych z opodatkowania hazardu Po 11 miesiącach ubiegłego roku (pełnych danych jeszcze nie ma) do państwowej kasy trafiło 1,47 mld zł, czyli niemal tyle samo, co przez cały 2016 r. Patrząc na dynamikę wpływów – co miesiąc z opodatkowania gier państwo ma ok. 120-150 mln zł – nie ma szans, aby zrealizowały się szumne zapowiedzi rządu PiS o poważnym, hazardowym zastrzyku dla budżetu po zmianach w sposobie opodatkowania gier i legalności hazardu.
I to pomimo że ustawa hazardowa przyjęta w 2017 r. przez rząd Beaty Szydło była naprawdę rewolucyjna. Po pierwsze, zarządzono likwidację czarnego rynku automatów o niskich wygranych. Rzeczywiście, od 2009 r., czyli wejścia w życie poprzedniej ustawy hazardowej, do kwietnia 2017 r. zarekwirowano ok. 80 tys. nielegalnych automatów. W czasie obowiązywania nowych przepisów na lokale z „jednorękimi bandytami” nadal trwały naloty służb Krajowej Administracji Skarbowej, którym udało się namierzyć kolejne 20 tys. nielegalnych maszyn.
Pojawił się też rejestr domen nielegalnych serwisów hazardowych (jest ich łącznie ponad 1,5 tys.), które operatorzy telekomunikacyjni muszą blokować.
Szarą strefę udało się więc ukrócić. Wzrosły też dochody zarejestrowanych, legalnych bukmacherów. Ale sukcesów z zarabianiem na hazardzie państwu brakuje. Wpływy z hazardu są niższe niż na początku rządów PO-PSL.
Miliard w środę albo nie
Dwa duże monopole państwo przekazało Totalizatorowi Sportowemu. Ta państwowa spółka miała zorganizować i zarządzać siecią 35 tys. państwowych, legalnych automatów. Pierwsi „jednoręcy bandyci” od państwa mieli pojawić się na rynku najpóźniej w czwartym kwartale 2017 r.
Do dziś jednak nie zamontowano ani jednej maszyny.
Totalizator odmówił nam udzielenia informacji, kiedy i w jakiej liczbie „jednoręcy” pojawią się na rynku. „W efekcie nieudolności TS podatków, które powinny już od kilku miesięcy płynąć z tego źródła, jak nie było, tak nie ma” – zwraca uwagę ekspert.
A przecież był to jeden z powodów zmiany prawa hazardowego w Polsce. W ocenach skutków regulacji zakładano, że tylko w pierwszym roku funkcjonowania ustawy do budżetu trafi dodatkowo 637 mln zł, a w 2018 r. już prawie 1,5 mld zł. Docelowo hazard miał przynosić ponad 2,3 mld zł rocznie.
Na razie nowa ustawa hazardowa generuje koszty. Za samo przechowywanie skonfiskowanych „jednorękich bandytów”, których łącznie w magazynach KAS jest ok. 90 tys., państwo płaci ok. 720-780 tys. zł miesięcznie i nie wiadomo, jak długo będzie płacić, bo ustawa nie przewidziała, co zrobić z tymi maszynami.
Tajemnice Totalizatora Sportowego
Ciężko też liczyć na poprawę wpływów budżetu z hazardu, gdy nie ma też wpływów z drugiego państwowego monopolu, który dostał Totalizator, czyli obstawiania zakładów Lotto przez internet. Przetarg na organizację e-kasyna TS rozstrzygnął kilkanaście dni temu po prawie pół roku od ogłoszenia. Ma je wykonać konsorcjum amerykańsko-izraelskich spółek Playtech Services Limited oraz Playtech Software Ltd. I… właściwie nic więcej o e-kasynie nie wiadomo.
Totalizator odmówił nam odpowiedzi na pytania. Ile firm było chętnych budować ten system, jakiej wysokości były ich oferty, a nawet kiedy planowane jest uruchomienie e-kasyna. Za to w oficjalnym komunikacie TS chwali się, że da ono „niezliczone korzyści graczom i skarbowi państwa”. Jakie konkretnie? Tego też nie wiadomo.
Rzeczniczka TS Aida Bella odpisuje nam jedynie:
Jedyne, co wynika z jawnych dokumentów przetargowych, to wysokość wadium (1 mln zł) i 50 mln zł zabezpieczenia od wykonawcy e-kasyna. Czyli spore sumy, które mogą trochę powiedzieć o wysokości kontraktu, bo z zasady nie bierze się od wykonawcy zabezpieczenia wyższego niż wartość umowy.
Wody w usta nabrał też rząd. Ministerstwo Finansów odcina się od Totalizatora, stwierdzając, że nie nadzoruje tej spółki. Podlegała ona do niedawna pod resort rozwoju, ale wraz z rekonstrukcją rządu przeszła pod bezpośredni nadzór premiera Morawieckiego. Centrum Informacyjne Rządu przez trzy tygodnie nie odpisało na nasze pytania o stan realizacji przez tę spółkę skarbu państwa państwowych monopoli.
Konkretnych informacji nie mogą się też doczekać posłowie. Odpowiedzi na kolejne interpelacje są tak ogólne, że w najnowszej poseł Kukiz’15 Bartosz Jóźwiak poprosił o złożenie odpowiedzi do Kancelarii Tajnej Sejmu, aby uniknąć zasłaniania się tajemnicą handlową przez Totalizator.
Skąd afera z „jednorękimi”
Po aferze hazardowej z czasów PO dotyczącej lobbingu wokół opodatkowania hazardu, w 2009 r. uchwalono nową ustawę, która miała wyczyścić Polskę z automatów o niskich wygranych, czyli tzw. jednorękich bandytów. Według Służby Celnej w całej Polsce było ich wtedy aż 53 tys.
Ustawa zakładała, że wszystkie te maszyny znikną z rynku, a pomysłem na to nie była jednorazowa delegalizacja, ale wstrzymanie wydawania nowych koncesji i czekanie, aż wygasną stare. I tak z roku na rok maszyn miało być mniej. Od 29 października 2015 r., kiedy wygasały ostatnie koncesje, rynek miał być wolny od „jednorękich bandytów”.
Szybko jednak się okazało, że nowe prawo jest nieskuteczne. Choć celnicy wciąż rekwirowali maszyny, które działały bez koncesji (przez pięć lat zdjęli z rynku ponad 40 tys. automatów), ale była to walka z wiatrakami.
Rząd PO uchwalonej ustawy nie notyfikował w Unii, więc właściciele zarekwirowanych maszyn nie uznawali nowej ustawy i złożyli skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który w 2012 r. uznał, że polski rząd popełnił błąd i brak notyfikacji oznacza, że prawo nie dotyczy „jednorękich”. Właściciele automatów zaczęli więc rekwirowanie maszyn zaskarżać. A sądy orzekały różnie. Niektóre na korzyść przedsiębiorców, nakazując państwu zwrot automatów.
Maszyny wracały na rynek. Koncesje na nie wygasły i funkcjonowały w nieopodatkowanej szarej strefie. Ta nieskuteczność walki z „jednorękimi” wzbudzała kontrowersje przez cały czas urzędowania Kapicy. Do tego stopnia, że w 2013 r. do jego gabinetu wkroczyli funkcjonariusze CBŚ. Śledczym wydało się bowiem zbyt podejrzane, że w Polsce wciąż działają tysiące „jednorękich bandytów”. Zgodnie z prawem na tych automatach można było grać tylko o minimalne stawki, jednak w rzeczywistości ograniczenia nie istniały, bo automaty były poza kontrolą.
Źródło: Gazeta Wyborcza
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."
"a czy Totalizator Sportowy nie łamie ustawy ??? Oczywiście , że tak . Wynika jasno z reklamy w TV , wakacje , szczęście nie ma końca i te kulki tzn. lecą w kulki z klientami , etc."