Kupony lotto i hazardowy przekręt

Loterie
Bartosz 01/07/2020

Ostatnia aktualizacja: 1 lipca 2020

Hazard to bardzo niewdzięczny nałóg. Gdy popadnie się w to uzależnienie, można przegrać dosłownie wszystko. Oszczędności, dom, samochód, stracić rodzinę i przyjaciół. A gdyby tak dało się grać bez ryzyka utraty pieniędzy, a do tego poczuć dodatkowy zastrzyk adrenaliny? Taki właśnie sposób wymyślił nasz rodak w Arnhem. Wystarczyło mieć przy sobie stare kupony “totka”.

Polak miał żyłkę hazardzisty. Mężczyzna po 30-stce obstawiał nie tylko mecze piłkarskie. Nasz rodak równie często co na zawodników stawiał na ślepy los podczas losowań holenderskiej odmiany totalizatora sportowego, popularnego w naszym kraju Lotto. Z zakładami jest jednak tak, iż nie zawsze się wygrywa. Gdy zaś ten nałóg wciągnie człowieka, może on generować naprawdę duże straty. Pomysłowy przyjezdny znad Wisły znalazł jednak sposób na zminimalizowanie kosztów.

Idziemy po zakłady

Jak wspomina sprzedawca w jednym z supermarketów w Arnhem, przyszedł do niego mężczyzna, który kupił kilka losów za kwotę w sumie 56 euro. Mężczyzna miał już losy w ręku, przyłożył kartę do czytnika, by zapłacić i chciał odejść, gdy na ekranie pojawił się komunikat o niepowodzeniu płatności. Wyraźnie zmieszany klient spróbował jeszcze raz, ale również bez rezultatów. Lekko zażenowany całą sytuacją przeprosił sprzedawcę. Oddał trzymane w ręce kupony. Powiedział, że nie wie co się dzieje, ale podejdzie do żony, która jest w sklepie, odbierze od niej gotówkę i wróci po losy kilka minut.

Problemy techniczne i intuicja

Błąd odczytu przy płatności zbliżeniowej nie jest niczym nowym w Holandii, jak i praktycznie na całym świecie. Banki co jakiś czas mają problemy z tego typu płatnościami. Czasem może być winny temu błąd systemu, innym razem są to problemy z połączeniem internetowym terminala. Niekiedy zaś klient zapomina, iż nie ma już środków na koncie. Nie jest to więc powód do podejrzeń, tym bardziej, iż po kliencie widać, że sam panikuje i za bardzo nie wie, co się dzieje. Tak też było i w sklepie w Arnhem. Sprzedawca przyjął więc kupony od mężczyzny, ale w tym momencie coś go „tknęło”.

Całość czytaj na: glospolski.nl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL