Najszczęśliwsze numery w grach liczbowych

Ciekawostki
Bartosz 20/10/2017

Ostatnia aktualizacja: 20 października 2017

Jeśli wierzyć numerologom, nic nie dzieje się przez przypadek, bo też ogromny wpływ na nasze życie mają liczby. Specjalne znaczenie nadawali im Babilończycy, Hindusi, Egipcjanie, Inkowie, Fenicjanie, Majowie, Aztekowie, Sumerowie, a nawet Chińczycy. My też przywiązujemy się do liczb.

Ta historia kilka lat temu obiegła cały świat. Sodeto, położona na uboczu, licząca zaledwie 70 gospodarstw hiszpańska wioska rolnicza zmagała się z problemami wywołanymi kryzysem gospodarczym i stratami po ciężkiej suszy, aż do bożonarodzeniowej loterii „El Gordo”, która w Hiszpanii jest ogromnym wydarzeniem. Mimo nie najlepszych nastrojów mieszkańcy Sodeto kupili losy, trochę ze względu na dobro koła gospodyń domowych, które otrzymuje niewielki procent od ich sprzedaży. Ich kupony okazały się warte 950 milionów dolarów – najwięcej w historii loterii. Jak pisał „New York Times News Service” w wygranej mieli udział mieszkańcy wszystkich domów w Sodeto – z wyjątkiem jednego pechowca. Niektórzy, w większości rolnicy i bezrobotni pracownicy budowlani, wygrali miliony. Ci, którzy mieli najmniej szczęścia, zgarnęli co najmniej 130 tysięcy dolarów. Szczęście mieszkańców Sodeto miało jednak swoją cenę. Bo oto od czasu wygranej wioskę wciąż nawiedzają kupcy i wszelkiej maści poszukiwacze szczęścia. Do domów mieszkańców pukali na zmianę: bankowcy oferujący lokaty z wysokim oprocentowaniem, dealerzy samochodowi kuszący nowymi bmw i reklamujący swój towar sprzedawcy mebli. Ale bądźmy szczerzy, cóż znaczą te drobne niedogodności w obliczu tysięcy dolarów, jakie spłynęły do zapomnianej przez świat hiszpańskiej osady.

Umówmy się, każdy z nas marzy o wygranej, wielu wydaje na losy przeróżnych loterii majątek, w każdym razie z badań przeprowadzonych w 2014 wynika, że co drugi dorosły Polak grywa w Lotto. Właśnie w Polsce pierwsza gra liczbowa Totalizatora Sportowego Toto-Lotek pojawiła się w 1957 roku. Przez 16 lat była jedyną grą liczbową, w jaką można było grać nad Wisłą. Właścicielem pierwszego, historycznego już kuponu, został Mieczysław Kamiński spod Siemiatycz. W 1975 roku Toto-Lotek zmienił nazwę na Duży Lotek, potem na Lotto. I zaczął się szał numerów! Które są szczęśliwe, które przynoszą pecha?

Ludzie na kuponach skreślają daty swoich urodzin, daty urodzin dzieci, wnucząt, małżonków. Niektórzy przez całe życie zaznaczają te same cyferki, licząc, że wreszcie kiedyś trafią, ale 59 procent grających w Lotto kupuje zakłady na chybił trafił. Zresztą, im wyższa kumulacja, tym więcej osób wybiera właśnie tę metodę.

A jeśli już skreślamy sami, jakie najchętniej wybieramy numery? Trudno w to uwierzyć, ale 1, 2, 3, 4, 5, 6. Chociaż w tym roku, najczęściej, bo aż 33 razy, w losowaniu Lotto padła liczba 34. Antoni Pawełczyk, mechanik samochodowy, już na emeryturze, gra w „lotka” od 30 lat, na te same numery. Nie poda ich oczywiście, ale przyniosły mu szczęście już kilkakrotnie. – Dwa razy miałem „piątkę”, jednej cyfry zabrakło – wzdycha. Były też „czwórki”, „trójki”.

Żona się tym jego graniem trochę denerwuje. Mówi, że za pieniądze, które wydaje na kupony, zjechaliby pół świata. – Ale mąż nie pije, nie pali, tylko te numery, więc machnęłam ręką – śmieje się. Pan Antoni zakłady kupuje zawsze w tym samym kiosku, od 30 lat u tego samego kioskarza. Znają się – porozmawiają zawsze, pośmieją się. To już właściwie rytuał z tym wysyłaniem „lotka”.

– Ta niepewność, to lekkie podenerwowanie podczas losowania – po prostu uzależniają. Dwa razy nie grałem: w 2013 roku, kiedy leżałem w szpitalu – przyznaje. Numerów, które skreśla nie zmieni. Wie, że mu sprzyjają i że za którymś razem trafi „szóstkę”.

Niektórzy szukając swoich liczb, sięgają do nawet numerologii. Numerologia to, najkrócej mówiąc, prognozowanie z liczb, opierające się na przekonaniu, że numer przyporządkowany danemu obiektowi (numer domu, samochodu, telefonu, zakodowane pod postacią liczby imię itp.) ma związek z jego losem. Numerologia uważana jest przez naukowców za pseudonaukę, niemającą żadnych racjonalnych ani eksperymentalnych podstaw. Ale naukowcy swoje, a życie swoje.

Bo według numerologów nic nie dzieje się przypadkowo: ani to, że ktoś urodził się w jakimś kraju, ani że posiada takie, a nie inne imiona i nazwiska, czy datę urodzenia. Duch wstępuje w ciało, żeby idąc przez całe życie, stale się doskonalić. Nauka numerologiczna pozwala określić jakie etapy są przed, a jakie już za nami.

Ułatwia przede wszystkim poznanie siebie. W pradawnych czasach uznawana była za jedną z nauk świętych rozpowszechnianą poprzez kapłanów.

Może warto w tym miejscu wspomnieć, że to Pitagoras często uważany jest za ojca współczesnej numerologii, choć nie jest jej autorem. Jego zdaniem wszelkie zjawiska zachodzące we wszechświecie można sprowadzić do wzorów liczbowych. Specjalne znaczenie liczbom nadawali Babilończycy, Hindusi, Egipcjanie, Inkowie, Fenicjanie, Majowie, Aztekowie, Sumerowie, a nawet Chińczycy. U podstaw numerologii wymienia się dwa źródła – wierzenia (pochodzące z kabały) oraz tradycję pitagorejską.

Numerologię można wykorzystać na wiele sposobów. Do najczęstszych należą przygotowanie horoskopu, dobór partnera czy partnerki, wsparcie decyzji biznesowych i wiele innych. Numerologia uwzględnia cyfry do 0 do 9 oraz 11 i 22. Każdej liczbie przypisane jest odpowiednie znaczenie. Na każdego z nas wpływają liczby, z którymi jesteśmy w jakiś sposób związani. Niektórzy uważają, że liczbą, której należy się wystrzegać, jest 13, a szczęście przyniesie liczba 7, ale to ponoć błędne wioski. Każda liczba jest inna i niesie ze sobą inny rodzaj energii. Jednak wśród numerologów panuje przekonanie, że jest jedna liczba, która przynosi szczęście – to trójka.

Może i tak. W każdym razie, niektórym się udaje. W historii Totalizatora Sportowego aż szesnaście razy wygrana przekroczyła 30 milionów złotych, w marcu 2017 roku padł rekord – ktoś zgarnął 36 726 210,20 zł. Z kolei w 1994 roku aż 80 szczęśliwców trafiło główną wygraną. Wylosowano wówczas liczby: 11, 16, 23, 30, 35 i 41. Rok później po raz pierwszy dwie „szóstki” zasiliły konto jednego gracza. Szczęśliwiec zagrał w Olsztynie i trafił główne wygrane w losowaniach 26 sierpnia i 6 września.

Całość przeczytaj w: POLSKA The Times, wydanie z 20.10.2017

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ben

22/10/2017

niby z czego można się uśmiać???????

ruletka

20/10/2017

Newsweek kiedys pisał o zwycięscach w totka w tekście Wygrana i co dalej? Losy zwycięzców Lotto. polecam graczom.... można się uśmiać
E-PLAY.PL