Nowe szaty Kapicy

Gry hazardowe
Bartosz 25/03/2016

Ostatnia aktualizacja: 16 kwietnia 2020

Były szef służby celnej Jacek Kapica dostał posadę w globalnej firmie STTAS, która zajmuje się m.in. doradzaniem jak płacić mniejsze cła. Były wiceminister finansów będzie więc doradzał jak omijać prawo, które sam tworzył.

Gdy w listopadzie ubiegłego roku PiS przymierzał się do objęcia władzy, jedną z pierwszych decyzji personalnych miało być zdymisjonowanie Jacka Kapicy – szefa Służby Celnej (SC), który odpowiadał w resorcie finansów za całą administrację podatkową. Nie udało się, bo Kapica sam złożył rezygnację i schował się na stanowisku starszego eksperta celnego w Izbie Celnej w Warszawie. Było to dość nietypowe rozwiązanie, z uwagi na fakt, że były wiceminister należał do nielicznych urzędników celnych, którzy legitymowali się stopniem nadinspektora, co w strukturze służby celnej stanowi odpowiednik generała w armii.

Dla samego Kapicy była to oczywiście zawodowa i polityczna degradacja. Zdymisjonowany szef Służby Celnej nie miał już wówczas żadnych złudzeń, że jego kariera w resorcie dobiega ostatecznego końca. Tak naprawdę, już od dawna czynił przygotowania do tego, aby znaleźć sobie nową pracę, która oprócz wszystkiego dawałaby mu również wystarczająco mocny parasol ochronny na wypadek, gdyby PiS-owskie władze usiłowały pociągnąć go do odpowiedzialności za decyzje, jakie podejmował w poprzednich latach.

W gruncie rzeczy Kapica swoją przygodę w rządzie zakończył nie wzmacniając kapitału swoich politycznych i branżowych wpływów, tak jak stało się to w przypadku wielu jego kolegów z rządu, którzy sprawowali w ostatnich latach ministerialne funkcje. Wiceministra Kapicy od czasów słynnej afery hazardowej z 2009 r. nie lubiano w kręgach Platformy Obywatelskiej. Za sprawą jego notatek służbowych w polityczny niebyt popadli wówczas Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki, a sam wicepremier Grzegorz Schetyna znalazł się w niełasce premiera Donalda Tuska, coraz bardziej stając się marginesem rządzącej Polską Platformy. Kapicy nie lubiano nie tylko w Platformie.

Jak się okazało z ujawnionych w czerwcu 2014 r. przez tygodnik „Wprost” nagrań rozmów polityków w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, praktycznie wszyscy w ministerialnych kręgach uważali Kapicę za człowieka, z którym lepiej nie rozmawiać, ponieważ sporządzi z rozmowy notatkę i zrobi z niej użytek, niekoniecznie dobry dla jego rozmówcy. Pod wizerunkiem twardego, nieprzekupnego urzędnika, jaki kreował sobie Kapica ukrył się polityk „hakujący” swoich rozmówców i bez żadnych zahamowań dbający o swoją karierę.

Kapicę najgorzej wspominają przedsiębiorcy, którym wydał prawdziwą wojnę, usiłując ściągać z nich kolejne finansowe daniny. W sposób szczególny odczuli to biznesmeni branży hazardowej, którym m.in. bezprawnie zajęto kilka tysięcy automatów do gier o niskich wygranych. Jeszcze do dzisiaj Skarb Państwa ponosi skutki tamtej decyzji. Ale wojna Kapicy z polskimi przedsiębiorcami nie ograniczała się tylko do biznesmenów branży hazardowej. Stracili na niej również ci, którzy zajmowali się wytwarzaniem i obrotem skażonego spirytusu, który wykorzystywany jest do celów przemysłowych. Oni również byli niszczeni ulubioną bronią Kapicy, czyli pobieraniem rzekomo zaległej akcyzy, której wcześniej nikt od nich nie wymagał. Równie skutecznie szef służby celnej tą bronią niszczył polskich producentów karetek dla szpitali.

Tak było również w przypadku wielu innych branż, w których polityka Kapicy rujnowała polskie firmy i ich właścicieli, bardzo często okazywało się przy tym, że sprzyjała ona tylko wielkim międzynarodowym potentatom. Nie było zatem dziwne, że polski biznes szczerze nienawidził wpływowego ministra, życząc mu jak najgorzej. Ale Kapicy nie lubili również wykonawcy jego polityki wobec przedsiębiorców, czyli sami celnicy. Głównie dlatego, że obarczał ich kolejnymi nowymi zadaniami, których wdrażanie było nie tylko prawnie wątpliwe, lecz także niezwykle trudne do zrealizowania. Nie było zatem dziwne, że gdy w październiku 2015 r. PiS wygrało wybory, celnicy po raz pierwszy od lat wreszcie odetchnęli, licząc na to, że gorszego szefa od Jacka Kapicy mieć już nie będą. Gdy Kapica wreszcie odszedł z funkcji szefa Służby Celnej wydawało się, że zniknie na zawsze. Tak się jednak nie stało. Kilka tygodni później fora portalu celników (Celnicy. pl) poruszyła sensacyjna informacja. Okazało się bowiem, że Jacek Kapica został dyrektorem operacyjnym zagranicznej korporacji, która ma zajmować się doradztwem, w tym także takim, które dotyczy ceł (Patrz: „Pożegnanie ze służbą czyli – gdzie jest generał?„).

Korporacja od wszystkiego

Jego zdjęcie pojawiło się na stronach międzynarodowej korporacji prawniczej Sandler&Travis Trade Advisory Services Inc. (STTAS) – która w 2010 r. uruchomiła swoje biuro w Warszawie – pierwsze na europejskim kontynencie. Formalnie jest to STTAS Europe spółka z o.o., która została zarejestrowana w rejestrze Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Warszawie we wrześniu 2009 r. Udziałowcem całościowym spółki STTAS Europe jest właśnie wspomniana korporacja prawnicza Sandler&Travis Trade Advisory Services Inc. Warszawska spółka córka zatrudnia dzisiaj około 60 osób z różnych krajów, w tym także Polaków. Na swoich stronach komunikuje, że wspiera transakcje gospodarcze swoich klientów na terenie całej Unii Europejskiej i poza nią. Ma m.in. doradzać swoim klientom, jak uchronić się przed negatywnymi konsekwencjami związanymi z niepoprawnie prowadzonymi operacjami celnymi oraz pomagać im w optymalizacji dotychczasowych transakcji celnych.

W tym celu jej specjaliści analizują europejskie rynki, dokładnie śledzą przepisy po to, aby dokonać optymalizacji tych transakcji i zadowolić oczekiwania klientów. Osobą, która reprezentuje warszawską spółkę na co dzień, jest jej szef Tomasz Dziechciarz, który jednak w dokumentach rejestrowych figuruje jedynie jako prokurent i nie jest nawet członkiem jej zarządu. Dziechciarz to człowiek z mocno podrasowanym życiorysem, z którego ma wynikać, że jest specjalistą od finansów „pełną gębą”, wyedukowanym za granicą i z bogatymi doświadczeniami branżowymi w tym zakresie.

W rzeczywistości Dziechciarz jest byłym celnikiem, który w latach 1997-2000 pracował w Izbie Celnej w Katowicach. Zanim trafił do STTAS, pracował jeszcze w kilku innych spółkach, w tym m.in. w żywieckiej Hutchinson Poland i krakowskiej Tele-Fonice Kable. Do STTAS trafił w marcu 2010 r. Wtedy też z wielką pompą otwarto jej warszawskie biuro. Mogliśmy się dowiedzieć z mediów, że STTAS jest korporacją, która przedstawia się jako wiodący dostawca usług z zakresu taryf, handlu i cła na skalę światową. Jest stowarzyszona w Customs and International Trade, firmie prawniczej Sandler, Travis & Rosenberg, P. A. (ST&R) która, jak można wyczytać z podawanych przez nią informacji, „skupia swoje działania na zapewnianiu instytucjom rządowym, producentom, importerom, eksporterom oraz sprzedawcom detalicznym porad i informacji niezbędnych do spełniania stale zmieniających się wymagań światowego handlu”. ST&R podkreśla również, że jest dzisiaj „największym dostawcą usług w zakresie cła i handlu międzynarodowego na całym świecie zatrudniającym 535 specjalistów w 14 biurach w 7 krajach”. Jeśli zaczniemy szukać bliższych informacji na temat działalności warszawskiej STTAS Europe, to jest już bardzo krucho. W sieci możemy znaleźć jedynie jeden wywiad z Tomaszem Dziechciarzem, który powtarza wizerunkowe slogany. Jednak pada w nim jedno kluczowe zdanie. Otóż Dziechciarz komunikuje, że doradztwo to tak naprawdę zaledwie 20 proc. ogólnej działalności STTAS, resztę zaś zajmuje jej „monitorowanie transakcji gospodarczych”. Brzmi to jeszcze bardziej tajemniczo.

Całość czytaj w Gazecie Finansowej

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Celnik

26/03/2016

Pan Jacek słabo pograł. Mógł przepchnąć ustawę emerytalną dla SC z zapisem gwarantującym mu bezpieczny parasol - związki by się zgodziły. Wstawił by również zapis że Szefem SC może być tylko celnik z korpusu oficerów starszych i teraz nie byłoby problemów.

db

26/03/2016

To jest podły człowiek... wprowadzając wartościowanie stanowisk On i jego przydupasy upokorzył wielu osób pracujących w SC przez jego widzimisię. Dziwię się, że nie postawili jego przed sądem. Jakoś sprawy toczące się w jego sprawie są dziwnym trafem ... przenoszone do innych sądów.

Sabina

28/03/2016

MOŻE TERAZ SIĘ DO CZEGOŚ PRZYDA
E-PLAY.PL