Polska branża automatów do gier wczoraj i dziś

Artykuły
Bartosz 15/10/2018

Ostatnia aktualizacja: 23 kwietnia 2024

Kilka dni temu przeczytałem w mediach, jak to Lotto chwali się, że w swoich pilotażowych salonach hazardowych z automatami (9 miejscówek, póki co) osiągnęli 10 mln PLN obrotu. Wydaje się to niezbyt imponującym osiągnięciem jak na ponad rok posiadania monopolu, bo przecież jeszcze nie tak dawno sam resort finansów szacował, że polski rynek „jednorękich bandytów” jest wart ok. 14 miliardów PLN.

Można tutaj domniemywać, że gdyby to prywatna firma miała na tym zarabiać z pozycji monopolisty, to rozwój sieci salonów z automatami do gier szedłby szybciej, bo przecież czas to pieniądz. Jednak nie ma co bezrefleksyjnie „wieszać psów” na osobach odpowiedzialnych za ten cały projekt „upaństwowiania hazardu”, gdyż stoi przed nimi trudne zadanie. Jak bowiem podaje na swojej stronie www sam Totalizator: „Obecnie trwa proces certyfikacji automatów, a także testy integracji Rejestru Gracza i Systemu Centralnego. Zakończyły się też prace nad zapewnieniem bezpieczeństwa grającym. Zostanie wprowadzona m.in. możliwość czasowego samowykluczenia z gry oraz limity aktywności w grze i środków na grę.”. Każdy, kto miał większą styczność z zarządzaniem projektami IT, zdaje sobie zapewne sprawę, że dopracowanie takich rozwiązań nie jest proste, podobnie zresztą jak ogarnięcie całego stosu „makulatury”, czyli dokumentacji niezbędnej przy tego typu przedsięwzięciach.

Inna sprawa, że „pokrycie” rynku automatami w zakładanej skali musi swoje kosztować – według niektórych szacunków aż 5 miliardów PLN (tyle ma podobno pochłonąć zakup automatów oraz ich obsługa, choć wydaje się to dość zawyżonym szacunkiem). Tak dla porównania, sprzedaż wszystkich produktów Lotto w 2017 roku zamknęła się w kwocie nieco przekraczającej 5,5 miliarda PLN – czysty zysk był oczywiście wielokrotnie niższy. Cała operacja w założeniu ma przynieść profity dopiero po kilku latach, także spokojnie… Tyle tytułem wprowadzenia w temat – przejdźmy teraz do zagadnień związanych z przestępczością gospodarczą.

Pranie pieniędzy na automatach do gier

Tajemnicą Poliszynela jest, że biznes ten był niezwykle lubiany przez przestępcze kręgi, nie tylko zresztą w Polsce. Jeśli jednak chodzi o nasz kraj, to główne powody były dwa. Pierwszym była bardzo wysoka stopa zwrotu, a drugim możliwość łatwego prania pieniędzy w praktycznie dowolnej skali. Swego czasu bowiem automaty z niskimi wygranymi były obłożone podatkiem ryczałtowym w wysokości 180 Euro miesięcznie od jednej maszyny. Skąd się wzięła akurat taka kwota? Po prostu urzędnicy w oparciu o dane z salonów gier obliczyli, że przeciętna miesięczna kwota podatków liczonych na zasadach ogólnych wynosi ok. 500 Euro od jednego automatu. Następnie zrobiono symulację, która miała na celu wykazanie, ile z dotychczas nielegalnych punktów z automatami „samoopodatkuje się” przy konkretnych stawkach ryczałtu, no i wyszło, że najlepiej będzie zastosować stawkę właśnie w okolicach 180 Euro/mies. Trzeba przyznać, że rzeczywiście udało się dzięki temu w znacznym stopniu ograniczyć szarą strefę i zwiększyć wpływy do budżetu, ale swoistym rykoszetem było danie przestępcom ciekawej możliwości legalizacji lewych dochodów.

Tak więc po wprowadzeniu wspomnianego ryczałtu wystarczyło wrzucić do automatu np. 80 tys. PLN pochodzących z niewiadomego źródła i już mieliśmy wypraną kasę przy rewelacyjnie niskich kosztach operacyjnych w wysokości zaledwie 1% (w opisanym przypadku)! Sytuacja piękna dla każdego, kto chce zalegalizować np. dochody z handlu narkotykami, kradzieży samochodów itp. Dodam, że przedsiębiorcy zarabiający na automatach o niskich wygranych nie musieli odprowadzać od tego dodatkowo VAT-u (wbrew temu, co można nieraz przeczytać w sieci). Jeśli ktoś nie wierzy, to polecam sprawdzić chociażby interpretacje podatkowe wydane w tym temacie około 10 lat temu.

Nie ma się więc co dziwić, że grupy przestępcze bardzo chętnie wchodziły w ten biznes. Co prawda były różne utrudnienia, jak chociażby liczniki faktycznej liczby gier czy limity wygranych do kilkunastu Euro. W praktyce jednak automaty masowo przerabiano, likwidując kłopotliwe blokady, a wtedy dopiero zaczynała się prawdziwa gra. No i cóż, zgodnie z prawem maszyny slotowe powinny być zabezpieczone przed możliwością przerobienia, a dodatkowo przed trafieniem do salonów gier musiały przejść badania dokonane przez wyspecjalizowaną jednostkę, ale… Ale w praktyce wiele opinii wydawano „zaocznie”, czyli certyfikujący specjalista nie widział automatu na oczy (a pieniądze brał). Innym, chyba nawet częstszym, sposobem było wypłacanie wygranych „pod stołem”, czyli oficjalnie gracz otrzymywał tylko równowartość kilkudziesięciu PLN, a w praktyce bywało tak, że barman lub właściciel lokalu dzwonił „do serwisu”, po czym zjawiał się ktoś, kto przywoził w walizce np. kilka tysięcy złotych i wypłacał zwycięzcy. Takie „uniki” miały tę zaletę, że znacznie ograniczały ryzyko wpadki w sytuacji kontroli.

Jak branża hazardowa próbowała poradzić sobie z zaostrzeniem przepisów w 2017 roku

Przy okazji przytoczonego powyżej newsa o 10 milionach obrotu Lotto, przypomniały mi się „kombinacje”, z jakimi zetknąłem się w okresie, gdy eliminowano prywatne automaty z rynku. Niektóre z nich były bardziej śmieszne, inne mniej, ale myślę, że warto je pokrótce przedstawić chociażby dla celów zapoznania się z tokiem myślenia i kreatywnością niektórych polskich „biznesmenów hazardowych”.

Całość czytaj na: bialekolnierzyki.com

13 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Luki

31/10/2018

jak dla mnie to i lepiej, że teraz lotto ma monopol mniej melin się zrobiło, byłem w Warszawie na kijowskiej i chociaż te miejsca teraz bardziej ogarnięte się wydają

korneć

29/10/2018

jak tam byłem to nie proponowali nic takiego akurat… a szkoda. 50 automatów na lipowej ale czasem brakuje miejsc… odnośnie tych ograniczeń przez państwo to szkoda gadać żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo robić co chce ze swoimi pieniędzmi

bolek

18/10/2018

I gdzie to porównanie redakcji dostępnych urządzeń, obrony i konsekwencji? Gdzie ten magiczny papier do futury? Redakcjo działasz czy tylko kase za reklamy bierzesz ?!

Edek z fabryki kredek

17/10/2018

Zle Urzędy Celne zabierają i dają kary 100 000 zł od maszyny wszystkim których napotkają po drodze. Od starosty powiatowego do babci klozetowej.

xxx

17/10/2018

Jak dla mnie stek bzdur. Autor nie odróżnia quiza od matematyki, twierdzi że automaty w TS wyprodukowały polskie firmy a wiedzą ogólnie dostępną jest od kogo je kupili. Nie mówiąc już o chyba tylko przez autora wymyślonych patentach z płytą CD.

Pinoczet

16/10/2018

RIP Rafał Wójcikowski

zzz

16/10/2018

Pani saro jak funkcjonuje futura

APAP

16/10/2018

Nawet jak tak jest jak mówisz, to co zrobisz?, Jaki masz na to wpływ? Ktoś przejął rynek i tyle.

Czytelnik

16/10/2018

Co za bełkot, tego nawet nie da się skomentować....szkoda że redaktor takie brednie przedrukowuje, bądź co bądź w czasopiśmie które ma aspiracje zajmować się profesjonalnie tym tematem.....

sara

15/10/2018

bardzo dobry artykuł, należy przeczytać do końca klikając czytaj dalej na źródło informacji

stefan

15/10/2018

znasz branże i piszesz bzdury vat co miesiąc w zębach zanosili właściciele barów i innych punktów z automatami w których te stały a spółki które wstawiały automaty vat-u nie płaciły oczywiście . Nastepna sprawa że totalizator operuje na rynku automatami o niskich wygranych czepiali się branży że wygrane powyżej 50zł i przelewanie szybkie ,idźcie i zobaczcie jak jest rozwiązane przelewanie w PISOWSKICH automatach na początku przelewało się 20zł NA JEDNO DOTKNIĘCIE bardzo wolno ok 8sekund ale panowie informatycy po tygodniu działania każdego salonu zmieniają i teraz za jednym dotknięciem ekranu jest 100zł w 3 sekundy co do wygranych na automatach które powinny max dać wypłatę 50 zł to totalna bzdura max stawka 45zł za jedno uderzenie maksymalny układ 27000zł takie to niskie wygrane monopolisty

Marco

15/10/2018

Strzeliłeś w 10!

CAPONE

15/10/2018

Mam jedno pytanie: Kto finansuje DARMOWE drinki, piwo oraz Szampana ( w rzeczywistości małe wino musujące) w salonach Totalizatora Sportowego jak ma to miejsce w Salonie GIER w Białymstoku przy ulicy LIPOWEJ. Poza 50 automatami nie ma w min żadnego BARU nie wspominając już o Barze z koncesją na alkohol.... Na wejściu miła i sympatyczna Pani od razu proponuje coś do wypicia, jak poprosiłem o wodę to pani delikatnie si ę zmieszała i powiedziała , że UWAGA " NIE MA BARU I TYM SAMYM WODY ANI INNYCH NAPOJÓW" . Ale sympatyczna pani może mnie POCZĘSTOWAĆ trunkami alkoholowymi. JEDNO PYTANIE : KTO ZA TO PŁACI???? PAŃSTWO KTÓRE WALCZY Z ALKOHOLIZMEM I UZALEŻNIENIEM OD HAZARDU???? A MOŻE MINISTER FINANSÓW CZY MOŻE MINISTER SPORTU CZY NA KONIEC MINISTER ZDROWIA???
E-PLAY.PL