Ostatnia aktualizacja: 14 stycznia 2023
W weekend na Torze Służewiec już po raz 74., a będzie to 106. edycja najważniejszej jesiennej gonitwy Wielka Warszawska.
W jednym z odcinków popularnego w latach 80, serialu telewizyjnego „Jan Serce” w reżyserii Radosława Piwowarskiego stały bywalec wyścigów konnych na Służewcu Julian Jabłkowski (w tej roli wspaniały Wiesław Michnikowski) wygłasza słynne zdanie: „dla każdego prawdziwego warszawiaka najważniejsze są trzy daty: urodziny, rocznica powstania i Wielka Warszawska”.
Ta najważniejsza jesienna gonitwa jest do dziś dla wielu mieszkańców stolicy jednym z wyznaczników stołecznej tożsamości. Bywanie na niej zawsze było w dobrym tonie. A odniesienia do Wielkiej Warszawskiej można znaleźć w literaturze. Gonitwa pojawia się w książkach takich warszawskich pisarzy jak Stanisław Grzesiuk, Joanna Chmielewska czy Zdzisław Umiński.
Wielka Warszawska ma ponad stuletnią tradycję. Ustanowiona została w 1895 r. przez ówczesnego prezesa Towarzystwa Wyścigów Konnych w Królestwie Polskim hrabiego Augusta Potockiego. Z czasem stała się międzynarodową gonitwą porównawczą, otwartą dla koni trzyletnich i starszych pełnej krwi angielskiej. Warunkami, a także terminem rozgrywania (przełom września i października) przypominała jednak bardziej inną paryską gonitwę Prix de l’Arc de Triomphe, czyli nagrodę Łuku Triumfalnego.
Pula nagród pierwszej Wielkiej Warszawskiej wynosiła 11,2 tys. rubli. Była to wówczas najwyżej dotowana gonitwa. Z powodu carskich restrykcji zawieszono jej rozgrywanie w latach 1907-1912, nie odbywała się także w czasie I wojny światowej (1914-1916) oraz podczas hitlerowskiej okupacji (1939-1944)W latach 1917-1918 rozegrana została na torze w Odessie, gdzie wywiezione zostały polskie konie. Większość z nich udało się po wielu perypetiach sprowadzić do odrodzonej po 123 latach niewoli ojczyzny.
Dystans gonitwy zmieniał się kilkakrotnie. W 20-leciu międzywojennym wynosił 2800 metrów, a od 1933 r. 2400 m. Pierwsza Wielka Warszawska po zakończeniu II wojny odbyła się na torze w Lublinie jako Wielka Nagroda Lubelska na dystansie 2800 m. Następnie w latach 1946-1948 już rozgrywana była na warszawskim Torze Służewiec. Od 1949 r. do dziś dystans Wielkiej Warszawskiej wynosi 2600 m.
Od początku gonitwa była synonimem prestiżu. Wysoka ranga sprawiała, że brały w niej udział najlepsze konie wyścigowe. Pierwszym zwycięzcą został Aschabad, syn słynnego Rulera, który jako pierwszy z polskich koni wygrał Wszechrosyjskie Derby w Moskwie (1887 r.). Hodowcą obu wspaniałych ogierów był hrabia Ludwik Krasiński, założyciel istniejącej do dziś Stadniny Koni Krasne.
Na liście zwycięzców Wielkiej Warszawskiej jest wiele sławnych koni, w tym wspaniałe klacze jak Demona czy trój koronowana Dżamajka albo ubiegłoroczna sensacyjna zwyciężczyni Rain and Sun. Wśród ogierów, które wygrywały na Torze Służewiec w Wielkiej Warszawskiej, są Intens, Va Bank, Caccini czy Bush Brave.
W gronie trenerów rekord zwycięstw w Wielkiej Warszawskiej 10 należy do Andrzeja Walickiego. W tym roku ma on szansę go poprawić, gdyż faworytką będzie świetna derbistka i zwyciężczyni Oaks Nemezis. Drugi w klasyfikacji szkoleniowców jest Stanisław Molenda 7 wygranych (w tym cztery razy z rzędu w latach 1967-1970).
W śród dżokejów rekord należy do Jerzego Jerzyka” Jednaszewskiego 8 zwycięstw. Po cztery razy wygrali Mieczysław Mełnicki oraz Janusz Kozłowski i Jerzy Ochocki. Najlepszy czas w Wielkiej Warszawskiej, będący jednocześnie rekordem toru na dystansie 2600 m, osiągnął w 2011 r. trenowany przez Krzysztofa Ziemiańskiego Intens 2’40,1.
Najstarszym dżokejem, który wygrał Wielką Warszawską, został w 1994 r. Węgier Pall Kalai. Miał wówczas 61 lat. A jedyną kobietą wśród zwycięzców została w 1995 r. Katarzyna Szymczuk. Obecnie jest to najwyżej dotowana gonitwa i zarazem najważniejsze wydarzenie sezonu wyścigowego na Służewcu. Tegoroczna Wielka Warszawska będzie 106. w historii wyścigów i po raz 74. odbędzie się na Torze Służewiec. Już 29 września w zielonym sercu Warszawy do startu w tej gonitwie wyjdzie 11 koni. Początek wydarzenia o 12.30.
Źródło: rp.pl
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."
"a czy Totalizator Sportowy nie łamie ustawy ??? Oczywiście , że tak . Wynika jasno z reklamy w TV , wakacje , szczęście nie ma końca i te kulki tzn. lecą w kulki z klientami , etc."