Ostatnia aktualizacja: 3 kwietnia 2017
Mieszkańcy Bratysławy pokazali, że można się skrzyknąć, przeciwstawić dominującym trendom i spróbować zmienić swe miasto na lepsze. W czwartek Rada Miejska uchwaliła zakaz hazardu w stolicy Słowacji.
Wszystko zaczęło się od spontanicznego ruchu obywatelskiego, który współgrał z nastrojami społecznymi. Większości bratysławian nie podobała się bowiem ogromna liczba salonów gier w ich mieście. Zainicjowano więc kampanię internetową #nehazarduj oraz zaczęto zbierać podpisy pod projektem uchwały o zakazie hazardu. W Bratysławie, która liczy ponad 400 tysięcy mieszkańców, udało się zebrać około 136 tysięcy podpisów, co uznane zostało za wielki sukces.
Przeciwnicy zakazu argumentowali, że jeśli prawo zostanie uchwalone, to miasto straci rocznie 3 miliony euro z tytułu podatków od hazardu. Do tych samych liczb odnosili się jednak również zwolennicy zmian, pokazując, jak wielkie sumy pieniężne przeznaczane są na wpędzanie ludzi w uzależnienie, podczas gdy mogłyby być one wykorzystywane np. na innego rodzaju konsumpcję, napędzającą gospodarkę.
Inicjatorzy uchwały powoływali się też na przykład Brna (stolicy Moraw i drugiego co do wielkości miasta Republiki Czeskiej), gdzie zakaz hazardu wprowadzono pod koniec 2014 roku. Wbrew ostrzeżeniom krytyków, nie doszło tam do gwałtownego rozrostu czarnego rynku. Władze Brna szacują, że zamiast 3,5 tysiąca zlikwidowanych punktów gier działa dziś około 100 nielegalnych salonów, nękanych przez policję.
Zadowolony jest burmistrz Brna Petr Vokral, który mówi, że dzięki zakazowi hazardu w niektórych miejscach zmniejszyła się przestępczość, na wielu ulicach zapanował spokój, a do niego wciąż docierają pozytywne głosów od mieszkańców, którym przestało dokuczać uciążliwe sąsiedztwo. Poza tym – jak podkreśla – miasto stało się bardziej przyjazne i gościnne, gdyż miejsce salonów gier zastąpiły puby, kafejki czy punkty usługowe.
Całość czytaj na: wpolityce.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."