Afera VAT-owska Jacka Kapicy

Gry hazardowe
Iwo 14/08/2017

Ostatnia aktualizacja: 14 sierpnia 2017

Wyłudzenia VAT pozbawiły nasze państwo ok. 200-250 mld zł; Polakom należy się wyjaśnienie – ogłosił wicepremier i szef resortów gospodarczych Mateusz Morawiecki. Według jego sugestii, mogliśmy mieć do czynienia nie tylko z indolencją urzędników, ale z działalnością mafii.

Urzędnicy, wspierani przez polityków, celowo zostawiali luki w systemie, przez które przestępcy wagonami wywozili pieniądze. „Obserwując różnego rodzaju rozporządzenia, inercję czy nawet indolencję wcześniejszych władz skarbowych, to można się zastanawiać, czy to jest tylko lenistwo i głupota, czy to jest coś więcej” – tłumaczył Morawiecki i zapowiedział powołanie sejmowej komisji śledczej, która będzie to wyjaśniać. Uszczelnienie systemu podatkowego, który przeciekał jak sito za rządów PO-PSL, PiS chce przeciwstawić jako swój sukces.

Tylko po siedmiu miesiącach tego roku wpływy z podatku VAT są o około 25 proc. większe niż w zeszłym roku. To, że poprzednia ekipa będzie miała kłopot z wytłumaczeniem się z tej sytuacji, pokazało, delikatnie mówiąc, głupie tłumaczenie głównego wiceministra finansów z czasów rządów PO-PSL – Jacka Kapicy. Komentując wypowiedź Morawieckiego o tym, że poprzednicy kontrolowali 1500 cystern z paliwem, a obecnie jest to 20 tys., czyli prawie wszystkie, oświadczył on, że „skoro zmieniono prawo, aby monitorować, to się kontroluje. Porównywanie działania w innym stanie prawnym jest manipulacją, a nie komunikacją”.

Kapica, będący głównym macherem rządów PO-PSL od podatków, tym samym sam sprowokował pytanie: komu zależało na tym, aby nie kontrolować?

Skalę problemu najlepiej pokazują twarde dane. O ile w latach 20082015 PKB wzrósł o 40 proc., to wzrost wpływów z podatku VAT znajdował się w przedziale 21-24 proc. A przecież mieliśmy w międzyczasie podwyżki stawek! Oczywiście trudno przypuszczać żeby udało się VAT-owskiej komisji śledczej (jej powołanie jest de facto przesądzone) udowodnić osobiste sprawstwo Donalda Tuska w tej sprawie. Wciąż jednak tak duży brak właściwego nadzoru nad prawem i urzędnikami może być wystarczająco kompromitujący, aby obecny szef Rady Europejskiej zapomniał o dalszej karierze politycznej.

Ziobro pokazuje na Sąd Najwyższy

Nie tylko politykom oberwie się w tej sprawie. Tuż po wypowiedziach Morawieckiego głos zabrał Minister Sprawiedliwości, a zarazem prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Poinformował, że od października ubiegłego roku trwa śledztwo mające wyjaśnić pobłażliwość wymiaru sprawiedliwości dla mafii VAT-owskiej. Minister nie tylko poparł postulat komisji śledczej, ale także wskazał, jakie wątki parlamentarni śledczy muszą wyjaśnić. Otóż wzrostowi oszustw na podatku VAT towarzyszyła dziwnie wyrozumiała decyzja Sądu Najwyższego z 2008 roku. SN stwierdził, że przestępstwa VAT-owskie należy ścigać wyłącznie z kodeksu karno-skarbowego, a nie karnego.

Ten pierwszy nie tylko miał krótsze okresy przedawnienia, ale również przewidywał znacznie niższe kary. W ten sposób zarabiający miliardy złotych na różnych karuzelach VAT-owskich czy też zwyczajnie nie płacący tego podatku dostali glejt, że w razie wpadki niewiele im się stanie. Opamiętanie przyszło stosunkowo późno. „W 2013 roku ktoś się zreflektował, że wcześniejsze orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie wyłudzeń VAT ukształtowały w fatalnym kierunku działania organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości” – tłumaczył Ziobro. Wówczas SN podjął nową uchwałę. Pytanie: co się działo przez pięć lat i dlaczego najważniejsi urzędnicy państwa ignorowali malejące wpływy z VAT?

Gonienie króliczka

W tej sprawie bardzo nieciekawie wygląda działalność wspomnianego wiceministra finansów Jacka Kapicy. Jego działania wobec przedsiębiorców były do tego stopnia kontrowersyjne, że szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców otwarcie mówił, iż to przez niego PO przegra wybory.

Zarzucał mu wręcz otwartą nienawiść do przedsiębiorców. Kapica bowiem potrafił forsować w Sejmie swoje projekty. Dowiódł tego przy okazji słynnego bubla, jakim okazała się uchwalona w 2009 roku ustawa hazardowa. W założeniu miała ona uporządkować rynek i zlikwidować automaty do gier na małe wygrane (popularnie nazywane jednorękimi bandytami).

Kapicy tak się jednak spieszyło, że nie zadbał o notyfikację odpowiednich przepisów w instytucjach unijnych. W efekcie Europejski Trybunał Sprawiedliwości uwalił ustawę i tym samym na sześć lat powstała w Polsce wolnoamerykanka na rynku hazardu. Budżet nie miał wpływów, mało tego, być może będzie jeszcze będzie płacił miliardy odszkodowań. To wszystko było wiadome już w 2012 roku. Dlaczego więc Kapica zachował stanowisko po takiej kompromitacji?

A to nie był koniec. Potem dzielny minister rzucił się na branżę producentów karetek, zmieniając wstecz interpretację przepisów. Fiskus nagle po paru latach zaczął traktować karetki jako luksusowe auta do przewozu osób i obłożył je akcyzą. Bzdurność tego działania polegała nie tylko na znikomych profitach dla budżetu, ale także na fakcie, że karetki kupuje w 95 proc. państwo, a więc ewentualny podatek akcyzowy podnosił koszty dla innych instytucji budżetowych. Tym działaniem udało się zabić branżę, która była w 100 proc. polska, miała nasz rynek i szykowała się do ekspansji do krajów sąsiednich. Wybuch wielki skandal – Kapica znów go jednak przeżył.
Podobnie potraktowano firmy, które przeżyły straty na opcjach walutowych z lat 2007-2008. Po pięciu-sześciu latach zaczęto kwestionować zaliczanie strat z tego tytułu do kosztów działalności gospodarczej. Oberwało się również branży skażonego spirytusu. Oczywiście polskiej. Po co ta wyliczanka?
Ano po to, żeby pokazać, iż Kapica pozował na bezwzględnego stróża państwowej kasy – takiego, dla którego liczy się prawo, chociażby najtwardsze – a pod bokiem tolerował wysyp mafii paliwowych. Kapica miał możliwość wprowadzenia uszczelnienia systemu, ale miał zupełnie inne pomysły. Otóż odpowiadając na interpelację poselską w sprawie oszustw na podatku VAT w branży paliwowej, postulował… przerzucenie odpowiedzialności na nieświadomych niczego klientów stacji paliw. „Proponuje się zatem wprowadzić w podatku od towarów i usług instytucję odpowiedzialności podatkowej, zgodnie z którą w określonych przypadkach nabywca odpowiadałby za niewpłacony przez dostawcę podatek” – przekonywał Kapica. W tej koncepcji mafia jak działała, tak by dalej działała, ale skarb państwa mógłby odebrać swoje od… zwykłego obywatela.

 
Nie ma wątpliwości, że wielu urzędników i polityków za rządów PO-PSL miało świadomość istnienia patologii, ale z różnych względów nie było zainteresowanych ich likwidacją. Naruszanie interesów mafii paliwowej jest niebezpieczne. W latach 2006-2007, gdy śp. prof. Zyta Gilowska była ministrem finansów, podjęte z jej inicjatywy prace nad likwidacją mafii paliwowej (jeden z głównych elementów mafii VAT-owskiej) zbiegły się z oskarżeniem jej o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Co prawda sąd uznał, że prof. Gilowska złożyła prawdziwe oświadczenie lustracyjne, ale w zgodnej relacji naszych rozmówców z tajnych służb zbieżność wysunięcia tych oskarżeń i prac nad likwidacją mafii paliwowej nie była przypadkowa. Część ówczesnych polityków i decydentów się bała, a część nieźle na tym zarabiała.

Powstaje pytanie: jak sprawa zakończy się tym razem ???

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Obserwator 11

06/09/2018

Kapica był wyjątkowym wrogiem polskim firm.Pokazł to na przykładzie traktowania polskich importerow samochodow pickup w latach 2005-2012.Auta te w całej unii traktowane są jako ciężarowe ,nasz kodeks drogowy tez je tak traktuje,skarbówka tak samo/pozwalała odliczyc Vat w całościod zakupu i od eksploatacji/poliwo,czesci/,dzielny kowboj rzeczpospolitej PO-owskiej uznał ze auta te w wyniku zmiany w 2010 interpretacj podatkowej uznał ze auta te sa to oosobówki i nalezy je obłożyć akcyzą .Celnicy dostali wytyczne i w swej nadgorliwości naliczyli danine pięc lat do tyłu do wwiezionych aut.Co interesujące to naliczenie dotyczyło podmiotów polskich ,wielu małych firm importerskich /ponad 50000/,ale nigdy nie celnicy nie prowadzili kontroli w przedstawicielstwach koncernow samochodowych/Toyoty,Nissana,VW,Forda/,komórka oceny ryzyka kontrolnego w Głównym Urzędzie Celnym zarządzanym przez Kapice ,wydała oświadczenie że kontrola w firmach importerskich -przedstawicieli koncernów samochodowych mogłaby skończyć sie niepowodzeniem,/prawnicy,oddziaływanie polityczne rządow w których mają siedziby w/w koncerny,tak więc polskie firmy poległy na polu walki z gospodarczym kretynem,przy fanfarach PO-wskiego rządu.Taki debil za zniszczenie firm/większość sie nie podniosła/ i szkody dla budżetu,/zniknęły wpływy z Vat od importerów /,ten rfacetz pierdla nie powinien wyjść. Forsy dla budżetu szukał pozornie ,a złodzieje mieli przyzwolenie na okradanie państwa

widuję owych biznesmenów to ci co mają POrche

15/09/2017

Widuję tych biznesmenów przeważnie mają Porche o wartości ponad pol miliona w każdym średnim miasteczku jest taki jeden dwóch wybrańców słusznej starej poczciwej władzy. Jak był ciemny to oświecono jak ma działać

gdyn

15/09/2017

"Część ówczesnych polityków i decydentów się bała, a część nieźle na tym zarabiała" - brali łapę? Są dowody, czy przypuszczenia?

Marian

14/08/2017

Jak widać w końcu, ktoś się zajmie tym pomiotem. Niczym Robin Hood, jednym zabierał a drugim dawał.
E-PLAY.PL