Będzie rządowa "czarna lista" stron?

Gry hazardowe
Bartosz 18:46 12/11/2014

Ostatnia aktualizacja: 12 listopada 2014

Pięć lat temu rządowi marzyło się narzędzie cenzury internetu – rejestr stron niedozwolonych. Pomysł upadł z kretesem, ale teraz Ministerstwo Finansów coraz częściej i odważniej mówi, że chciałoby takiego rejestru.

 

Wielu Czytelników Dziennika Internautów może pamiętać, że w roku 2009 rząd Donalda Tuska zaproponował wprowadzenie Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych. Miała to być „czarna lista stron”, służąca do walki ze stronami hazardowymi, ale także pedofilskimi, promującymi nienawiść itd. Sama propozycja walki z tymi problemami była dobra, ale pytanie zadawane od początku brzmiało następująco: Czy w imię tej walki mamy mieć cenzurę internetu, jak w Chinach (albo ostatnio w Rosji)?

Wokół rejestru rozgorzała burza i po stosunkowo krótkim czasie rząd coś zrozumiał. Cenzura sieci nie jest rozwiązaniem godnym demokratycznych władz. Przestępców trzeba ścigać, natomiast blokowanie stron może być działaniem pozorującym walkę z problemem. Co więcej, raz wprowadzona cenzura może być rozszerzana na różne obszary.

W roku 2011 Donald Tusk powiedział, że przestawiono mu optykę prawa podstawowe w internecie. Mogło się wydawać, że pomysł blokowania stron internetowych już nigdy nie wróci. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło, włącznie z premierem i wieloma członkami rządu.

Znów chcą „czarnej listy” stron?

W ubiegłą sobotę Biztok pisał, że celnicy zaczynają ścigać internautów zainteresowanych hazardem, bo nie potrafią blokować nielegalnych bukmacherów. Obecnie służby interesują się stronami promującymi hazard, a także osobami, które grały u nielegalnych bukmacherów i wypłaciły wygrane. Marzeniem celników jest jednak coś więcej – blokowanie zagranicznych serwisów internetowych. Ministerstwo Finansów mówi o tym dość otwarcie.

Czytaj całość na: di.com.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL