Ostatnia aktualizacja: 2 lipca 2024
Pan Bóg opuścił swego sługę Jacka Kapicę, wiceministra finansów i Szefa Służby Celnej.
Celnicy są po wojsku najbardziej sklerykalizowaną formacją mundurową. Jednak od kiedy na ich czele w 2008 r. stanął Kapica, zrobiło się naprawdę wesoło. Generałowi Służby Celnej i rycerzowi Maryi Dziewicy karta wyraźnie nie idzie, choć zawarł on przymierze z Duchem Świętym, by zwalczyć zgubny wśród społeczeństwa nałóg hazardu.
W grudniu 2014 r. w nadwiślańskim przedstawicielstwie Pana Boga, czyli w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski, minister Kapica i Józef Guzdek, biskup polowy Wojska Polskiego i szef Duszpasterstwa Służby Celnej, ogłosili krucjatę przeciwko nielegalnemu hazardowi pod hasłem „Nie daj się uzależnić od hazardu”. Do wszystkich parafii rozesłano specjalny komunikat biskupa, w którym klecha przestrzegał, „że nałóg hazardu jest równie groźny jak alkoholizm czy narkomania, ale trudniejszy w rozpoznaniu tych, którym trzeba szybko przyjść z pomocą”.
Minister Kapica prawił zaś niczym zawodowy kaznodzieja: „Naszą powinnością jest także udział i organizowanie działań profilaktycznych, które mają wskazywać na ryzyko związane z przekroczeniem pewnej granicy – gdy człowiek przestaje już panować nad swoimi zachowaniami”. Jest to dość osobliwa deklaracja, gdyż ustawa o Służbie Celnej, gdzie zapisane są obowiązki celników, nic na ten temat nie mówi.
Obywatele mają jednak gdzieś wynurzenia nawiedzonego religijnie ministra i tłumnie korzystają z hazardu. Ponieważ powszechne do niedawna automaty zniknęły z polskiego krajobrazu, ludzie przerzucili się na obstawianie zakładów bukmacherskich w internecie i korzystanie z wirtualnych kasyn. Liczbę grających w sieci Polaków ocenia się na 6 milionów, z czego milion to osoby niepełnoletnie.
Około pięciu milionów obywateli RP na złość ministrowi Kapicy obstawia w zagranicznych serwisach, które nie są zarejestrowane i nie płacą podatków w Polsce. Proceder ten jest nielegalny. Setki milionów złotych krążą w obiegu poza kontrolą fiskusa.
Podwładni Kapicy niewiele mogą zrobić. Trudno im bowiem zebrać dowody przeciwko właścicielom zagranicznych firm, że ci organizują nielegalne gry na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Internet nie ma bowiem granic. Aby skutecznie móc ścigać organizatorów gier, trzeba mieć wsparcie służb innych państw. Te jednak nie kiwną palcem, jeśli nie będą mieć mocnych kwitów na to, że biznesmeni działający na ich terenie łamią polskie prawo. Kółko się zamyka.
Nie mogąc ukarać organizatorów gier, celnicy wzięli się za zwykłych graczy. Przypadkiem dzięki informacjom przekazanym przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie otrzymali dane prawie 25 tysięcy osób, które zawarły nielegalne zakłady, w tym ponad 17 tysięcy, które w sumie wygrały 27 mln zł. Jak na razie efekty są mizerne.
Całość czytaj w „NIE” rubryka: Chleb ze szmalem, strona: 12, autor: Andrzej Sikorski
arman
12:54 27/03/2015
bri444
10:20 29/03/2015
tadzik
07:17 29/03/2015
opserwator
20:10 28/03/2015
VIP1969
23:30 27/03/2015
Swojak
19:52 27/03/2015
ja
17:03 27/03/2015
tadzik
15:06 27/03/2015
conanonan
13:54 27/03/2015
jurek
13:15 29/03/2015