Bukmacherska przepychanka

Artykuły Bukmacherzy
Iwo 02/11/2021

Ostatnia aktualizacja: 28 grudnia 2022

Mali bukmacherzy tracą pieniądze, więc lobbują za zmianami w podatkach. Rynkowi liderzy nie mówią „nie”, ale entuzjazmu nie wykazują, a resort finansów „prowadzi analizy”.

Branże, które płacą specjalne podatki, mają ostatnio sporo roboty lobbingowej. Producenci alkoholu i papierosów, których Ministerstwo Finansów (MF) zaskoczyło na początku października propozycją znacznej podwyżki akcyzy, próbują przeforsować zmiany w przepisach, a jednocześnie walczą między sobą. Ciekawie zrobiło się też w branży bukmacherskiej, która do budżetu państwa dorzuca znacznie mniej niż sprzedawcy używek, ale i tak są to pieniądze nie do pogardzenia – zakłady wzajemne odpowiadają bowiem za około jedną trzecią wpływów z podatku od gier, który w ubiegłym roku przyniósł budżetowi 2,6 mld zł.

Zakłady bukmacherskie objęte są 12-procentowym podatkiem przychodowym. Przedstawiciele branży przez lata wielokrotnie sugerowali, że lepszą formułą byłby podatek od GGR (z ang. gross gaming revenue), czyli przychodów pomniejszonych o wypłacone wygrane. Miałoby to pozwolić na oferowanie bardziej atrakcyjnych stawek przy zakładach, co z kolei ułatwiałoby konkurencję z zagranicznymi firmami niepłacącymi podatków w Polsce.

W przeszłości zwolennikiem podatku od GGR był m.in. Jarosław Gowin, ale po wprowadzeniu dużej nowelizacji ustawy hazardowej w 2016 r. temat struktury bukmacherskiego opodatkowania w debacie publicznej pojawiał się rzadko. Teraz jednak wraca, bo po pandemii część firm w zmianie podatków upatruje szansy na przetrwanie.

„Doświadczenia europejskie jasno pokazują, że podatek od GGR można ustawić na takim poziomie, który wywoła migrację graczy z zagranicznych serwisów do legalnych bukmacherów. Naszym zdaniem stawka podatku od GGR powinna wynosić 20-25 proc. To jedyna metoda, pozwalająca na efektywną samoregulację rynku – stosowane obecnie blokowanie domen i płatności czy wręcz ściganie graczy to metody siłowe, które nie dają długotrwałych efektów. Migracja graczy z kolei uzdrowiłaby konkurencję i przyczyniłaby się do wzrostu dochodów skarbu państwa. Nie ma obecnie otwartego procesu legislacyjnego, ale za dobrą monetę bierzemy deklaracje resortu finansów, że prowadzi on analizy i jest świadom problemu szarej strefy”

– mówi Adam Lamentowicz, szef Superbetu i Polskiej Izby Gospodarczej Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej (PIGBRiB).

PIGBRiB zrzesza średnie i małe firmy na rynku bukmacherskim – jego członkami nie są dominujące pod względem przychodów i zysków STS i Fortuna. Mali bukmacherzy powołują się na opinię prof. Konrada Raczkowskiego, wiceministra finansów w latach 2015-16, który obecnie prowadzi kancelarię doradztwa finansowego.

„12-procentowy podatek od obrotu jest równoznaczny ze stawką 55-65 proc. podatku liczonego od GGR. W efekcie jedynie dwie z dwudziestu spółek posiadających zezwolenia na działalność bukmacherską w Polsce osiągają jakiekolwiek zyski, zaś reszta walczy o przetrwanie na polskim rynku, gdzie dominuje szara strefa. Optymalna stawka podatku obliczanego od GGR przy zakładach wzajemnych to 20-25 proc. GGR – jak pokazują doświadczenia wielu państw” – czytamy w opinii.

Resort finansów do tez raportu odniósł się ustami Pawła Bieńkowskiego, naczelnika wydziału gier hazardowych w MF, podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Praw Konsumentów i Przedsiębiorców 12 października.

„Zmiany zaproponowane w tym raporcie są daleko idące. Na pewno dogłębnie przeanalizujemy ten dokument. Ustawa z 2016 r. gruntownie zmieniła rynek i za jej sprawą obserwujemy zmniejszanie się szarej strefy w internecie. Cały czas analizujemy przepisy i chcemy je poprawiać. Jednym z wyników tych analiz były zmiany w ustawie celnej, zwiększające katalog stron internetowych, które można blokować. Przysłuchujemy się głosom wszystkich interesariuszy – mówił Paweł Bieńkowski.

A konkretnie? MF temat analizuje, ale zmian nie szykuje.

„Ministerstwo Finansów na bieżąco prowadzi analizy rynku gier hazardowych, w tym również w zakresie stosowanego opodatkowania podatkiem od gier w zakładach wzajemnych. Wyniki analiz dotyczących modelu opodatkowania zakładów wzajemnych i jego efektywnej lub neutralnej budżetowo zmiany na model GGR były przedstawiane przedstawicielom branży w odpowiedzi na zapytania w tym zakresie lub na spotkaniach branżowych. Obecnie w MF nie są prowadzone prace legislacyjne w zakresie podatku od gier”

– informuje biuro prasowe resortu finansów w odpowiedzi na nasze pytania.

Zezwolenie MF na przyjmowanie zakładów wzajemnych w Polsce mają obecnie 23 firmy. Propozycje zmian mogą wynikać ze słabej kondycji finansowej większości bukmacherów w Polsce, Milenium, jeden z najstarszych graczy na rynku, w czasie pandemii upadło – zamknęło punkty stacjonarne i przestało przyjmować zakłady w internecie.

Sprawozdania finansowe reszty stawki także nie wyglądają najlepiej. Rynkowy numer trzy, Forbet, wyszedł w ubiegłym roku na niewielki plus (2,1 mln zł zysku netto) przy 480 mln zł przychodów. Piąty LV Bet miał 4,3 mln zł na minusie, generując 198 mln zł przychodów (spadek o 20 proc.). Inni mają jeszcze gorzej – dla przykładu eToto przy 151 mln zł przychodów straciło na czysto prawie 15 mln zł tylko w ubiegłym roku, a Superbet przy niespełna 80 mln zł przychodów stracił 50 mln zł. Na rynku działa też dwóch dużych zagranicznych graczy, którzy zdobyli licencje MF: Betclic (jest już numerem cztery pod względem udziałów) i Betway.

Większość operatorów do wejścia do Polski się jednak nie kwapi, choć w taki czy inny sposób przyjmuje pieniądze od polskich graczy, którzy korzystają z tego typu serwisów z powodu wyższych stawek. W tegorocznym raporcie, przygotowanym na zlecenie Stowarzyszenia Graj Legalnie, firma EY szacowała, że „szara strefa” na rynku gier bukmacherskich i hazardowych (wliczając generujące duże obroty kasyna online) to ponad 70 proc. rynku, a jej wartość w 2019 r. przekroczyła 12 mld zł.

„Mamy sygnały, że zmiana struktury opodatkowania zwiększyłaby zainteresowanie polskim rynkiem ze strony podmiotów, które formalnie nie są na nim obecne. Szacuję, że rynek urósłby do 30-40 operatorów. Dodatkowa korzyść byłaby taka, że legalni operatorzy nie oferowaliby polskim klientom w internecie gier typu kasyno, na które u nas monopol ma Totalizator Sportowy. Wzrosłyby więc wpływy Totalizatora i pośrednio skarbu państwa – mówi Adam Lamentowicz.

Najwięksi zagraniczni operatorzy są zrzeszeni w stowarzyszeniu EGBA, które już w czasie wprowadzania obecnych przepisów było aktywne lobbingowo.

„Podatek od GGR, a nie od obrotu, jest odpowiednim podatkiem dla hazardu online. Praktycznie wszystkie inne kraje w UE używają GGR jako podstawy opodatkowania. Obecny wysoki podatek od obrotów jest zaporowy, a doświadczenie z innych części Europy pokazuje, że rozsądny podatek od GGR stworzy bardziej konkurencyjny rynek, który może przyciągnąć większość konsumentów do gry na rynku regulowanym, co zapewni im ochronę na mocy polskiego prawa. Oczywiście nie jestem w stanie komentować tego, co zrobią poszczególni członkowie EGBA, ale rozsądny podatek od GGR jest niezbędny dla dobrze funkcjonującego rynku”

– mówi Maarten Haijer, sekretarz generalny EGBA.

Tymczasem dwaj rynkowi liderzy mają się świetnie, choć w ubiegłym roku odczuli oczywiście wpływ pandemii, zamknięcia lokali stacjonarnych, zawieszenia większości rozgrywek i odwołania dużych imprez sportowych. STS w 2020 r. zarobił na czysto 123 mln zł (wzrost o 3 proc.), osiągając 2,9 mld zł skonsolidowanych przychodów, czyli o 7 proc. więcej niż rok wcześniej. Fortuna też na zyski nie może narzekać. Na poziomie netto zarobiła w 2020 r. 65,8 mln zł przy 2 mld zł przychodów. To spadek – odpowiednio – o 13 i 4 proc.

„Obecnie działający w Polsce bukmacherzy płacą 12-procentowy podatek od obrotu, który jest jednym najwyższych w Europie. W zeszłym roku szara strefa w sektorze gier hazardowych online wygenerowała obrót na poziomie 12,6 mld zł. Racjonalizacja ram funkcjonowania branży mogłaby przynieść ograniczenie szarej strefy oraz zwiększyć wpływy do budżetu. Rozwiązaniem nie jest jednak sama zmiana formy podatku z obrotowego na GGR, ale obniżenie efektywnej stawki opodatkowania. Oznacza to, że musiałby on znajdować się na takich poziomach jak w większości państw UE, to jest 15-25 proc. od GGR”

– odpowiada biuro prasowe STS na nasze pytanie dotyczące postulowanych zmian podatkowych.

Obaj rynkowi liderzy są teraz w szczególnym momencie – radykalne zmiany w prawie, mogące wzmocnić mniejsze firmy i zachęcić do wejścia do Polski kolejnych graczy, niekoniecznie byłyby po ich myśli. STS, kontrolowany przez znaną z deweloperskiego Atala rodzinę Juroszków, oficjalnie ogłosił, że szykuje się do giełdowego debiutu i na początku września złożył prospekt emisyjny w KNF. Do oferty publicznej może dojść jeszcze w tym roku.

Tymczasem właściciel Fortuny, fundusz Penta, który zdjął spółkę z parkietów w Warszawie i Pradze w 2018 r., według naszych informacji sonduje rynek w poszukiwaniu potencjalnych kupców. Wśród zainteresowanych mają być m.in. czeska Sazka (w ubiegłym roku fundusz Apollo Capital włożył w nią 500 mln EUR, by sfinansować przejęcia i ekspansję zagraniczną), a także Flutter, właściciel takich marek, jak BetFair i PaddyPower.

Źródło: pulsbiznesu.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL