KAS – czarodziejska różdżka Morawieckiego

Najczęściej czytane
Iwo 11/05/2017

Ostatnia aktualizacja: 11 maja 2017

Krajowa Administracja Skarbowa, czyli nowa służba skarbowa, działa raptem 70 dni, ale resort finansów Mateusza Morawieckiego już wie, że będzie sukcesem: w Excelu budżet państwa pęcznieje, statystyki gwałtownie rosną, a właściwi ludzie znajdują w KAS zatrudnienie.

Według Ministerstwa Finansów największa od ponad 20 lat rewolucja w służbach skarbowych idzie śpiewająco.
Podatki? Właśnie resort Mateusza Morawieckiego pokazał dane za pierwszy kwartał. Dochody budżetu były wyższe o 8,4 mld zł w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym.
Najważniejszy dla fiskusa podatek VAT?
Dochody w górę o 40,6 proc. rok do roku, czyli 12,2 mld zł więcej w państwowej kasie.

PIT? Przyniósł o 4,8 proc. więcej; to dodatkowe 0,5 mld.

CIT? Dochody są wyższe o 15,2 proc., czyli o ok. 1,3 mld.

Śledztwa skarbowe? Nowelizacja ustawy hazardowej, która weszła w życie 1 kwietnia dała Totalizatorowi Sportowemu wyłączność na prowadzenie gier na automatach (poza kasynami). I od razu sukces – Kilka dni temu funkcjonariusze świeżo powołanej Krajowej Administracji Skarbowej zatrzymali ponad 7 tys. nielegalnych urządzeń do gier hazardowych. Zaczęło się od rutynowej kontroli samochodu dostawczego. Okazało się, że przewozi automaty z magazynów w pobliżu Ostródy. Znaleziono w nich tysiące „jednorękich bandytów”. Kara dla właścicieli może wynieść ponad 15 mln zł.

Sukces? Sukces. Według rządu reforma skarbówki i utworzenie KAS to pasmo nieustających sukcesów. A jak jest naprawdę?

Pomysł połączenia administracji podatkowej, kontroli skarbowej oraz celnej jest starszy niż rząd PiS. Zespół w tej sprawie powołała już kilkanaście lat temu dr Irena Ożóg, wieloletnia dyrektor departamentu podatków bezpośrednich, a potem wiceminister finansów.

Partia rządząca lubi przedstawiać się jako innowator, ale w większości przypadków jest jedynie kontynuatorem lub kopistą pomysłów poprzednich ekip. Tak było z jednolitym plikiem kontrolnym, czyli ujednoliconym standardem komputerowym do prowadzenia księgowości w firmach, który ma ułatwić urzędnikom kontrole – JPK opracowano za Platformy, a PiS go wdrożył. Tak było również z programem 500 plus, który wymyślił prof. Julian Auleytner pracujący kilka lat temu nad programem dla chadeckiej partii Polska Jest Najważniejsza.

Samej idei KAS trudno cokolwiek zarzucić: jedna służba skarbowa ma obniżyć koszty pobierania podatków, ułatwić walkę z szarą strefą. No i sprawić, że urzędnicy zaczną współpracować – konkurencja między formacjami była zażarta i idiotyczna z punktu widzenia interesów państwa. A także zmotywować pracowników urzędów skarbowych, dotąd słabo zarabiających – 60 proc. z nich ma wynagrodzenie podstawowe poniżej 3 tys. zł brutto miesięcznie.

KAS wymawia się „chaos”

W czym więc kłopot? Otóż PiS, zgodnie ze swoim DNA, zignorowało argumenty, że operacja powoływania nowej skarbówki jest robiona na wariata. Żeby ominąć uciążliwe konsultacje społeczne, utworzenie KAS, choć wymyślonej w Ministerstwie Finansów, zgłoszono jako projekt poselski. Skutek jest taki, że logikę ruchów skarbówki wyznacza teraz chaos.

Ot, choćby od 1 marca nie wiadomo, kto będzie w nowej służbie pracował, a kto nie. Ma się to okazać dopiero pod koniec maja. Za to już zapowiedziano, że będą zwolnienia. Oficjalnie: osób z uprawnieniami emerytalnymi (i to nie wszystkich) oraz współpracujących ze Służbą Bezpieczeństwa. Związkowcy z „Solidarności” zapytali więc resort finansów, ilu pracowników i funkcjonariuszy zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych KAS zdobyło już uprawnienia emerytalne oraz ilu złożyło oświadczenia lustracyjne, w których przyznało się do współpracy ze służbami specjalnymi PRL?

Ministerstwo tego nie wie.

Zapowiedziano też, że zmienią się zasady wynagradzania. Na jakie? Nie wiadomo. Komu zostaną obcięte pensje? Nie wiadomo. Skąd KAS weźmie gigantyczne pieniądze na odprawy dla zwalnianych? Nie wiadomo.
Zwykły Kowalski nie musi współczuć niespecjalnie lubianym urzędnikom „pazernej” i „bezdusznej” skarbówki, ale ktoś musi dbać o budżetową machinę. Tylko jak ma pracować, nie wiedząc, co za miesiąc, dwa, trzy czeka jego, jego kolegów, przełożonych?

Nie wiadomo.

Pytań, na które nie znamy odpowiedzi jest więcej.

Dlaczego skierowania do pracy w urzędach skarbowych dostają osoby, które znają się na zupełnie innych rzeczach, bo pracowały np. w komórkach dochodzeniowo-śledczych, oddziałach celnych bądź przez wiele lat prowadziły kontrole skarbowe?

Co z kontynuacją śledztw? Przecież część urzędników straciła dostęp do dokumentów.

Związek zawodowy celników obawia się o sprawy związane z akcyzą i grami hazardowymi. Powstanie KAS tłumaczono tym, że zadania służb celno-skarbowych są rozproszone i potrzebna jest nowa, zwarta, skuteczna instytucja. Tymczasem referat akcyzy i gier został rozbity na pięć komórek organizacyjnych rozdzielonych między dwa organy. Wcześniej akcyza podlegała celnicy, teraz zajmą się nią urzędy: skarbowy i celno-skarbowy. Mniejsza już o komplikacje dla podatników, ale ucierpi też budżet – dodatkowa koordynacja i wydłużony obieg dokumentów sprawią, że wiele spraw może się przedawnić, wiele będzie toczyć się dłużej……

Całość czytaj na: wyborcza.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL