Ostatnia aktualizacja: 26 listopada 2014
Celnicy ścigają już około tysiąca osób i mają dane kolejnych 23,6 tys. typujących wyniki w internetowych firmach bukmacherskich bez licencji w Polsce. Szara strefa to nawet 90 proc. rynku wartego ok. 5 mld zł rocznie.
Urząd Celny w Szczecinie potwierdził, że na wniosek prokuratury wszczął około tysiąca postępowań karnoskarbowych wobec obstawiających wyniki w sieci. Wiemy, że część osób przyznała się do winy. Wysokość kar ustalą sądy – pewnie od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Kolejne postępowania są przygotowywane, bo UC ma już nazwiska 17 tys. osób, które wygrały w nielegalnych firmach 27 mln zł.
Celnicy i prokuratura nie zdradzają, jak zdobyły te dane. Zapewne przekazały je urzędy skarbowe, uzyskując informacje od banków, które przelewały wygrane. Akcja wywołała poruszenie wśród graczy, bo jest bezprecedensowa – do tej pory nikt nie ścigał osób fizycznych.
Granie u bukmachera w sieci jest w Polsce nielegalne po wprowadzeniu restrykcyjnej ustawy hazardowej w 2009 r. Wyjątek to koncesjonowane przez Ministerstwo Finansów firmy, które zaakceptowały wysoki jak na UE 12-proc. podatek od obrotu: Fortuna, Milenium, STS i Totolotek.
Reszta sprytnie obchodzi prawo – kusi stronami w języku polskim, ale serwery ma na Gibraltarze czy Malcie, gdzie podatki są prawie zerowe. „Zanim zagrasz, sprawdź przepisy w twoim kraju” – tak firmy uchylają się od odpowiedzialności. Internauci obstawiają, bo dostają atrakcyjne kursy.
Czytaj całość na: wyborcza.pl
"nie wiem czy ktokolwiek odważy się wziąć udział w takim badaniu."
"Mocne papiery. Dlatego szyby szczelnie na czarno oklejone :))"
"Ta firma ma mocne papiery o tym że nie podlegają pod ustawę hazardowa."
"I takie lokale powinny być u nas w Polsce"
"Nie rozumiem, nielegalny salon gier poskarżył się policji, że został okradziony? :o"