Ostatnia aktualizacja: 30 grudnia 2022
Gdyby kilka miesięcy temu zapytać mnie, co w życiu jest pewne poza śmiercią i podatkami powiedziałbym, że jest to kolejny sezon Ligi Mistrzów.
A jednak przyszło nam żyć w nieoczywistych czasach, w czasach, w których piękne obiekty sportowe stoją puste, a kolejne rundy w niezliczonych sportach są odwoływane lub przekładane. A co najciekawsze, w czasach, gdy na horyzoncie rysuje się tylko jedna alternatywa dla spragnionych sportowych emocji w sytuacjach takich, jak ta – e-sport.
Sport vs E-sport – dwa różne światy
Na pewno nie da się porównać sportu do e-sportu. To dwa różne światy, które łączy duch walki i współzawodnictwo. A dzieli w zasadzie wszystko pozostałe. CS:GO czy League of Legends – obecnie jedne z najbardziej popularnych rozgrywek, nie mają swojego odpowiednika w tradycyjnym sporcie. Podobnie, jak rozgrywki w Fifę, czy NBA na konsoli mają więcej wspólnego z rozrywką w grupie znajomych niż profesjonalnym gamingiem.
Natomiast pewne jest jedno – kibicowanie ulubionym zespołom, czy w League of Legends, czy w Lidze Mistrzów to wsparcie ich na dobre i na złe. A wydarzenia sportowe, czy e-sportowe łączą ludzi. Oczywiście dla niektórych idealną formą jest stadion i wsparcie klubu na tysiące gardeł, gdy innym odpowiada oglądanie rozgrywek na własnym monitorze w domu. Ale to, co ktoś ogląda pozostawmy w sferze gustu i sympatii. Dziś w sytuacji, gdy imprezy masowe i wydarzenia sportowe nie mogą się odbyć, widzimy jeszcze wyraźniej, jak wiele małych rzeczy wpływa na sukces imprezy sportowej. Dlatego e-sport nie tyle ma być “lepszy” od sportu, co po prostu ratuje sytuację i pozwala czerpać radość ze współzawodnictwa, czy pozostać w kontakcie z ulubionymi zawodnikami, jak ma to miejsce np. W F1.
Odbiór i odbiorcy
Duże różnice w formie konsumpcji i treści sprawiają, że sport i e-sport przyciągają różne grupy odbiorców. Po jednej stronie mamy bardzo młodych ludzi, którzy sami zarywają nocki, by dojść do mistrzostwa w CS:GO, czy League of Legends, a w przerwach oglądają swoich idoli na livestreamach. A po drugiej rodziny z dziećmi, dla których wejście na stadion, czy cała impreza wokół danego wydarzenia, to atrakcja sama w sobie. Gdzieś pośrodku znajdą się Ci, którzy śledzą CS:GO i Premier League. Gołym okiem widać, jak rośnie grupa odbiorców branży bukmacherskiej i jakie wyzwania to za sobą niesie. W końcu znaczna część fanów e-sportu to inny profil klienta od stadionowych wyjadaczy, czy sympatyków danej dziedziny sportu.
E-sport w liczbach – o co tyle szumu?
Obecnie rozgrywki w gry online notują regularny wzrost w skali roku na poziomie 26%. Obecnie cały rynek ma wartość 1.1 mld dolarów i przyciąga ponad 450 milionów widzów. Co w Polsce przekłada się na oglądalność na poziomie 3 mln ludzi. Oczywiście poza samymi rozgrywkami e-sport wiele czerpie od tradycyjnego sportu w samej organizacji imprez i budowaniu rynku. To nie tylko zawody ale także atrakcje dla fanów i coraz większa liczba sponsorów, którzy wiedzą, że ich potencjalni klienci interesują się e-sportem. Wystarczy spojrzeć na Intel Extreme Master w Katowicach, które online oglądało 230 milionów unikalnych użytkowników, by zrozumieć, o jak dużej skali tu mówimy.
Dlatego eSport to lekarstwo dla bukmacherów w czasach społecznej izolacji
Lekarstwo, które nie ma wywrócić rynku do góry nogami i sprawić, że ludzie zapomną o Lidze Mistrzów. Tylko alternatywa, która może dać możliwość cieszenia się rozgrywkami w trochę innej formie. A jak kurz opadnie, wrócić do tradycyjnego sportu mając w zanadrzu doświadczenia z obecnej sytuacji i znajomość branży e-sportowej.
Z boiska na serwery – coldcalling w zakładach bukmacherskich
Biorąc pod uwagę trudności wynikające z obecnej sytuacji, powyższy artykuł jest częścią kampanii pro-bono. Firma Apifonica przygotowała bezpłatną kampanię marketingową dla firm, które oferują zakłady bukmacherskie.
Rozwiązanie przygotowane przez Apifonicę to kampania marketingowa IVR, czyli oparte na automatycznych połączeniach do graczy i interakcje z nimi. Dzięki temu użytkownik otrzymuje bezpośredni bodziec do wykonania zakładu oraz zachęcamy go do obstawienia wydarzeń e-sportowych. Za pomocą linka otrzymanego w SMS-ie, gracze mogą w łatwy sposób zawrzeć zakład.
Jak to konwertuje?
Apifonica z 10 000 kontaktów na liście średnio dociera do 79% osób, a konwersja wynosi średnio 19%. W ten sposób korzystając z bota Apifonici i całej infrastruktury można w szybki i łatwy sposób zwiększyć zainteresowanie całą ofertą, czy wybranym przez nas zakładem. A co najważniejsze, po przeprowadzonej kampanii otrzymujemy raport z wynikami konwersji i analizie skuteczności.
Bartek Malinowski
tel: 668 605 735
[email protected]
https://www.apifonica.com/pl/
"Poniedziałek 08.04.2024 nr 7,15,24,41,42 wtorek 09.04,2024 nr losowania 7,15,23,41,42 co to k...a ma być? Komuś coś gdzieś z rodziny nie wyszło?"
"Do Afryka. Bardzo dobrze powiedziane. Niech zmienią ustawę a nie co chwila inna interpretacja. Przepis należy traktować wprost a nie cwaniactwem jak to sądy robią."
"To może najwyższa pora zmienić zapisy UoGH zamiast wymyślać coraz to nowsze definicje losowości jak „perspektywa gracza” i sposoby żeby podpiąć na siłę logikę pod hazard. Dodatkowo zaprzestać zatrzymywanie urządzeń bez elementu losowego w kodzie źródłowym, jak również ludzi je stawiających do czasu zmiany Ustawy."
"Mieszają zwykle hazardówki z Finderami. Ostatnio rzuciło mi się w oczy że Findery mają opinie Polskiej Akademii Nauk o tym że deterministyczne nie ma nic wspólnego z losowością. I tu trzeba zgodzić się z tym, deterministyka nie ma nic wspólnego z losem. Charakter losowy tj. art2 ust 5 UoGH nie ma nic wspólnego z programem w którym są nagrody rzeczowe czy pieniężne. Finder czy inne tego typu wynalazki oparte na algorytmie deterministycznym należy oceniać czy czasami nie spełniają przesłanek z art. 2 ust 3 UoGH"
"Ciekawe co sobie tam nakleili na tych kartkach:)"