Fortuna kołem się toczy, czyli czarne chmury nad grupą FEG i… Totalizatorem Sportowym?

Najczęściej czytane Okiem eksperta Polecane
Marcin Sapiński 10:59 18/11/2024

Ostatnia aktualizacja: 20 listopada 2024

W ostatnich miesiącach w branży wiele mówi się na temat czołowego w ostatnich dwóch dekadach w Polsce i regionie bukmachera Fortuna, wchodzącego w skład międzynarodowej grupy Fortuna Entertainment Group (FEG). Powodów do dyskusji jest kilka, a jednym z nich to oczywiście informacja o chęci sprzedaży całej grupy FEG przez aktualnego właściciela grupę inwestycyjną Penta Investments. Sprawa jest jednak wielowątkowa i dlatego postanowiliśmy się bliżej jej przyjrzeć i dokonać rzetelnej analizy aktualnej sytuacji, w której centrum znajduje się aktualnie obecny prezes marki Fortuna Konrad Komarczuk.

Historia branży bukmacherskiej w III Rzeczpospolitej

Nim jednak przejdziemy do prezesa należy przedstawić bliżej historię branży bukmacherskiej w Polsce oraz sytuację samej marki Fortuna oraz grupy FEG. Zacznijmy od początku. Marka Fortuna zadebiutowała w Polsce już w 1996 roku, jeszcze pod nazwą Profesjonal, i obok marki Totomix (póżniej przebrandowany na Totolotek) Star-Typ-Sport (STS) czy WZB Milenium była prekursorem zakładów bukmacherskich w Polsce. Profesjonal posiadał w tamtym czasie ogromną sieć naziemnych lokali bukmacherskich i przez pewien czas był wręcz rozpoznawany przez wielu jako lider całego rynku.

23 stycznia 2012 roku, gdy bukmacher ten, już pod marką Fortuna, jako pierwszy dostał zezwolenie na działalność online, na rynku wciąż obecnych było zaledwie czterech wspomnianych legalnych operatorów. Konkurowali oni wtedy z „szarą strefą” która zdominowała hazard w internecie. Bet365 posiadał wtedy 35% rynku, Bet-at-home 22%, zaś legalni operatorzy łącznie (retail oraz online) zaledwie 11%, z czego Fortuna i STS po 4%!. Jeśli jednak porównamy tylko udział w licencjonowanym rynku to Fortuna posiadała wtedy aż 35% będąc jego liderem, STS 28%, Totolotek 19% zaś Millenium 13%.

W 2016 roku, ostatnim pełnym roku przed wejściem nowelizacji Ustawy hazardowej z 2009 roku, regulującej rynek w internecie „szara strefa” wciąż stanowiła aż 80% całego rynku hazardowego w Polsce. Udział Fortuny na rynku licencjonowanych w Polsce bukmacherów szacowany był wtedy na 33%, STS na 40%, Totolotka na 17%, Milenium na 7%, zaś pozostałych czterech bukmacherów około 3%.

Zmiana prawa która nastąpiła w kwietniu 2017 rok spowodowała jednak skokowy wzrost udziału legalnych operatorów i największymi beneficjentami tych zmian była właśnie Fortuna oraz STS – obie te marki uzyskały wtedy zdecydowanie największe udziały w rynku.

W 2018 roku spośród legalnych firm STS posiadał już aż ok. 43% udziału w rynku, Fortuna 36,%  Totolotek ok. 15% a Milenium 7% . Totolotek był już w tym czasie w procesie sprzedaży oraz mial spore braki produktowe. Podobnie było z Milenium które borykało się z problemami, które finalnie doprowadziły do zamknięcia firmy. Kłopoty tych dwóch ostatnich spowodowały znaczny wzrost obrotów i przychodów zarówno Fortuny, jak i STS. Firmy te wręcz zdominowały polski rynek, i dominację tę zakłócił dopiero od 2020 roku Superbet i Betclic..

Czasy rządów w Fortunie, czyli 'Too little, too late..’

Wróćmy jednak do 2016 roku, gdy 1 grudnia tego roku prezesem marki Fortuna został Konrad Komarczuk, który ową funkcję sprawuje do dziś. Oznacza to, że za kilkanaście dni świętować będzie swoje 8-lecie rządów w Fortunie. Co ciekawe przez wcześniejszych 7 lat Komarczuk związany był z… Totalizatorem Sportowym, w którym kierował departamentem innowacji i rozwoju produktów.

Jakie to były lata dla Fortuny pod rządami Komarczuka? Powedzieć, że słabe to nie powiedzieć nic. Spójrzmy na początek na liczby. Marka przez tych 8 lat straciła swoją pozycję numer 2 na rynku, ze wspomnianym 33 % udziałem w 2016 (i 36% w 2018) roku, by aktualnie być numerem 4, z ocenianym na zaledwie 14% udziałem w rynku.

W branży przyjęło się mówić w ostatnich latach, że to wszystko wina słabego produktu, z czym jednak nie do końca się zgadzamy. Produkt Fortuny nie jest przecież zły, gdyż już od 2017 roku, oparła ona swój produkt na platformie Playtech (który notabene jest dostawcą Totalizatora Sportowego jeśli chodzi o kasyno). Ba, można spokojnie zaryzykować stwierdzenie, iż w tamtym czasie, czyli w 2017 roku produkt Fortuny był wręcz najlepszy na rynku. STS dopiero przecież budował swój produkt w oparciu o firmę Betsys , zaś Totolotek był w trakcie migracji na nowy system, po przejęciu firmy przez niemiecką grupę Gauselmann(aktualnie Merkur). O kłopotach Milenium już wspomnieliśmy, zaś wyzwaniem dla nowych legalnych bukmacherów, posiadających konkurencyjny produkt jak LVbet, forBet czy Betfan było i jest przede wszystkim przekonanie nowych klientów do gry przy 12% podatku obrotowym.

Następne lata pokazały jednak że Fortuna jednak stanęła w miejscu – zadowalając się drugą pozycją rynkową,  i mówiąc obrazowo zapadła w długi sen zimowy …. Nie inwestowano ani w klienta, ani w innowacyjność ofert promocyjnych co skrzętnie wykorzystał STS oraz bukmacher Superbet, który od 2020 roku przebojem wdarł się na polski rynek. W ostatnim czasie także ze względu na  zuchwałe działania francuskiej marki Betclic udziały te wręcz pikują. To własnie te marki, czyli Superbet i Betclic, w dużej mierze dzięki słabości Fortuny oraz w oparciu o dobry produkt i świeże podejście do klientów zawładnęły ich sercami i znacząco zwiększyły swój udział w rynku, wyrzucając Fortunę z podium najbardziej popularnych bukmacherów.

Marce zdecydowanie brakuje innowacyjności i świeżości, brakuje własnych pomysłów a cała strategia w naszej ocenie polega głównie na kopiowaniu pomysłów innych… oraz na Boginii Fortuny, która przez ostatnie lata ” ciągnie” tą markę jako jej brand hero i zapewne w założeniu miała pomóc Fortunie zachować swoją pozycję. Wszystko to jednak, oraz bardziej agresywne działania promocyjne w ostatnich dwóch latach, jak pokazują przytoczone przez nas powyżej liczby, okazało się  się być finalnie fiaskiem, zgodnie ze starym anglosaskim powiedzeniem 'Too little, too late..’

Attention, Attention.. S.O.S!

W marcu br., gruchnęła wiadomość o tym, iż Penta Investments, właściciel grupy FEG podjęła współpracę z JPMorgan w celu jej sprzedaży nowemu inwestorowi. Jak informowały źródła Reutersa, wycena grupy „może osiągnąc nawet 2 miliardy euro, chociaż plotki branżowe mówłiy nawet o 2,5 mld euro.Wydają się to być jednak zdecydowanie pobożne życzenia, i choć daleko nam do reputacji i rozpoznawalności Reutersa to według nas, czyli medium branżowego ostateczna kwota transakcji może być znacznie mniejsza, a same źródła wewnątrz grupy Fortuna sugerują, iż może to być „zaledwie” 1,6-1,8 miliarda euro. Temat sprzedaży Fortuny i potencjalnego kupca poruszył niedawno Maciej Akimow, sprawny entrepreneur, twórca medium igamgamingpolska, który w dedykowanym nagraniu zatytułowanym „Fortuna podzieli los Totolotka?” poinformował swoich oglądających w tym temacie. Oraz w temacie samego Komarczuka własnie. Materiał ten, choć mimo kilku trafnych spostrzeżeń na temat kiepskiego stanu marki Fortuna, wywołał jednak także spore rozbawienie wśród nas oraz osób dobrze zorientowanych w środowisku hazardowym, gdyż nie zabrakło tam wyssanych z palca dywagacji. Nie, Flutter wcale nie jest zainteresowany kupnem marki Fortuna, Flutter ma teraz oprócz inwestowania w Brazylii inne, bardziej pilne sprawy na głowie, które mogą zachwiać jego pozycją na amerykańskim rynku. I nie, obecny prezses STS Radim Haluza, wcale nie chce zatrudnić Komarczuka do swoich operacji. Maćku chcesz się założyć? Niby dlaczego miałby to robić skoro on sam doskonale, jak przecież zauważyłeś w swoim materiale, radzi sobie w roli nowego prezesa i póki co z sukcesem udaje mu się bronić pozycji lidera polskiego rynku. Osobiście odniosłem wrażenie, że ta cała zagrywka z zakładem miała za zadanie podbicie rynkowej wartości prezesa Komarczuka. Warto wspomnieć w tym momencie o tym, iż sama Fortuna od dłuższego czasu, bo od połowy tego roku prowadziła po cichu, choć szeroko zakrojoną rekrutację na stanowisko 'Commercial Director/Business Growth Director’, czyli osoby która generalnie, jak wskazuje już sama nazwa, miałaby pomóc Fortunie w rozwoju biznesu („dodać ognia” jak to określił Maciej Akimow). Według naszych informacji w zakończonej niedawno rekrutacji wybór padł na osobę spoza branży, gdyż prezesowi nie udało się przekonać do objęcia tego stanowiska przez zarządzającego inną, obecną od wielu lat na polskim rynku marką bukmacherską, gdyż ten ostatni, jak sam określił w prywatnej rozmowie między nami, nie miał wcale ochoty dołączyć do „tonącego okrętu”.

Jeśli chodzi zaś o samego Komarczuka to warto jeszcze wspomnieć, że od 6 marca 2023 roku sprawuje on także równolegle funkcję dyrektora generalnego Fortuna na rynku rumuńskim. Jednak tam, pomimo iż oprócz zakładów bukmacherskich dozwolone jest także kasyno, to sytuacja tej marki nie jest wcale lepsza i przechadzając się ulicami Bukaresztu  można odnieść wrażenie, że czas dla Fortuny się zatrzymał. W Polsce zresztą wcale nie jest lepiej, co akurat trafnie zauważył wspomniany przeze mnie redaktor Akimow, określając lokale Fortuny jako ”absolutną ruinę”.

Łubu dubu, łubu dubu, niech nam…

I tutaj sytuacja staje się wręcz arcyciekawa, gdyż branża huczy od plotek, iż sam Komarczuk aplikował na stanowisko Prezesa w Totalizatorze Sportowym, w którym od półtora miesiąca jest wakat po tym jak dętą aferę rozkręcił portal Onet, a do której dołączył się nawet sam marszałek Hołownia. I tutaj naturalnie powstaje pytanie. Czy Konrad Komarczuk to aby na pewno dobry kandydat na nowego prezesa Państwowego Totalizatora? Czy persona ta, pod której rządami marka Fortuna zaliczyła ogromny regres, da sobie radę na tym stanowisku? W przypadku Totalizatora mówimy tutaj przecież nie tylko o loteriach, gdzie zachowa on swój monopol, lecz także (i przede wszystkim) o kasynie oraz zakładach bukmacherskich (już teraz przecież TS posiada bukmachera TRAF). Demonopolizacja rynku wydaje się być przecież tylko kwestią czasu (być może nawet dwóch lat według E-PLAY) I Totalizator Sportowy będzie musiał stanąć w szranki z doświadczoną na wielu rynkach konkurencją. Patrząc także na dokonania Komarczuka (a raczej ich brak) na rynku rumuńskim, gdzie taki model obowiązuje od lat, nie wydaje się jednak aby był on najlepszym kandydatem do podjęcia rękawicy jako szef Totalizatora.

Decydentom, którzy zastanawiają się nad wyborem nowego Prezesa Totalizatora warto polecić wywiad video, przeprowadzony przez wspomnianego przeze mnie Macieja Akimowa, pracującego wtedy jeszcze dla portalu branżowego Interplay. Już na samym jego początku Komarczuk jest mocno niekonsekwentny zarzucając marce Superbet to, że jest nijaka i chce być dla wszystkich (czyli dla mas), by po chwili oświadczyć, że Fortuna ma być marką masową (lecz naśladującą freak fightowo – life stylową strategię jaką obrał Betclic, którego Komarczuk uważa za głównego konkurenta)! Dodatkowo oprócz mówienia truizmów i innych rzeczy oczywistych dla studentów ekonomii czy też większości pracowników branżowych, dokonuje wręcz „samozaorania” w kilku jego momentach. Mam tu na myśli chociażby fragmenty o social mediach, których siłę Komarczuk odkrył dopiero w 3 dekadzie 21. wieku, strategii sponsoringowej (to już w ogóle bardzo źle się zestarzało) czy też konkurencji której nie zna (!), gdyż koncentruje się jedynie na czterech czołowych firmach! O rety!  Niewiele lepiej, a wręcz równie słabo wypadł w kolejnym wywiadzie dla iGaming polska, przeprowadzonego przez redaktora Bartosza Burzyńskiego. W tym wywiadzie po raz kolejny pokazuje, że nie ma serca do bukmacherki stwierdzając, że jedynym sportem „jaki jest w stanie konsumować jest tenis” (!) Jak na osobę, która wcześniej była odpowiedzialna za innowację w Totalizatorze, jest to wręcz kompromitacja. O tym jak bardzo nie czuje on klimatu bukmacherki posłużyć za przykład mogą chociażby jego słowa na temat marki Totolotek, którą określił jako „trupa który zaczął śmierdzieć” i sam przyznaje, że nie rozumie decyzji jaką był sens nabycia tej legendarnej marki. Może sam prezes Komarczuk, którego cała przygoda z branżą, po dokładniejszej analizie wygląda niczym kariera Nokodema Dyzmy oraz aurze jaka bije od niego (zmęczenie, wręcz zblazowanie) w dwóch przytoczonych przez nas wywiadach, powinien się zastanowić, czy może nie warto byłoby się przebranżowić i zająć czymś do czego ma się serce?! I w tym momencie wrócę jeszcze do wspomnianej przeze mnie rekrutacji Fortuny. Może miast szukać 'mesjasza’ na zewnątrz, lepiej było się rozejrzeć wśród własnego zespołu i zastanowić czy nie ma tam osoby która ma serce do bukmacherki i byłaby w stanie przestawić Fortunę na właściwe tory. Za dobry przykład może tu posłużyć chociażby ruch marki LV Bet, która swego czasu stanęła przed podobnym wyborem i postawiła na szefa zespołu tradersów Marcina Doszczeczko, dzięki czemu nie tylko znacząco ulepszyła swój produkt, lecz także podjęła śmiałe działania marketingowe, które zaczęły jej przynosić wymierne korzyści, które za jakiś czas mogą sprawić iż marki te zamienią się pozycją na rynku..

Prezes szuka ratunku dla siebie, aplikując na stanowisko u państwowego giganta??

W oczach autora tekstu sam Komarczuk wydaje się być niczym kapitan 'Costa Concordia’, uciekający z tonącego okrętu, niż mężem opatrznościowym i kapitanem, który miałby poprowadzić z sukcesem państwowego giganta na wzburzonych wodach konkurencyjnego rynku. Sam zresztą w pierwszym przytoczonym przez nas wywiadzie video przyznał, że za sukcesem Fortuny w 2017 roku stał przypadek i znalezienie się w dobrym miejscu o dobrym czasie. Gdy jednak kilka lat później przyszło mu się zmierzyć z realną, otrzaskaną na międzynarodowych rynkach konkurencją to zaczęło się ostre pikowanie, które jeszcze na dobrą sprawię się nie zakończyło, a najpewniej całym tego finałem w najlepszym przypadku (nie zakładamy jednak tego, że marka podzieli los Totolotka) będzie przejęcie marki Fortuna i całej grupy FEG przez inną Grupę, lecz za zdecydowanie mniejsze pieniądze niż są podawane w doniesieniach medialnych. Jeśli zatem, jak często on powtarza w wywiadach, miernikiem sukcesu dla prezesa Komarczuka jest wynik finansowy, to czy w jego ocenie cała jego ośmioletnia przygoda z zarządzaniem marką Fortuna była sukcesem?

Naszym czytelnikom, a przede wszystkim decydentom w Totalizatorze Sportowym, zostawiamy odpowiedź na pytanie czy cała jego ośmioletnia przygoda w grupie Fortuna była rzeczywiście takim dobrym okresem, i czy biorąc pod uwagę wszystko powyższe, jest on zatem właściwym i najlepszym kandydatem na nowego Prezesa państwowego giganta? Plotki o wyborze Komarczuka na stanowisko nowego prezesa wydają się być przysłowiowymi czarnymi chmurami, które nadciągają na naszego rodzimego, państwowego operatora.

PS. Skontaktowaliśmy się bezpośrednio z samym Prezesem Komarczukiem, aby potwierdzić doniesienia jakie od kilku dni krążą w branży oraz w samym Totalizatorze Sportowym. Prezes jednak stanowczo i zdecydowanie zaprzeczył stwierdzając że są to jedynie jakieś rozgrywki polityczne. Jaka jest prawda to już jak zwykle pokaże czas.

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL