Hazard na emigracji zabrał im wszystko

Gry hazardowe
Bartosz 20/10/2014

Ostatnia aktualizacja: 20 października 2014

Marek wrzucił pierwsze 17 funtów do maszyny jak miał 20 lat. Od sześciu lat jest uzależniony od hazardu. Kosztowało go to jak dotąd dwa związki i 20 tys. funtów długu, które spłaca do dziś. Obecna dziewczyna Marka uważa, że jest opętany miłością do jednorękich bandytów. Myśli, że kocha maszyny bardziej niż ją.

 

Hazard, jak każde uzależnienie zaczyna się niewinnie. Początkowo popycha w jego kierunku ciekawość, nuda, chęć zabicia czasu, czy pragnienie awansu społecznego. Pojawia się nadzieja na wygraną, zdobycie szybko dużych pieniędzy. Z czasem gra staje się sposobem na poprawę nastroju, oderwanie się od rzeczywistości. Podobno w każdym z nas tkwi gracz. Kto choć raz w życiu nie liczył na łut szczęścia, kupując los na loterii czy nie rywalizował w jakiejkolwiek grze wśród znajomych? Łatwy dostęp i powszechność hazardu na Wyspach popycha coraz więcej Polaków w stronę nałogu.

Niewinne początki

Tomek przyleciał z dziewczyną do Anglii pięć lat temu. Oboje szybko znaleźli pracę. Na początku było ciężko, ale po kilku miesiącach wszystko zaczęło się układać. Pojawiły się nowe możliwości.

– Mieliśmy wspólne pieniądze, plany i marzenia – wylicza Tomek. – Chodziliśmy na imprezy, lataliśmy na urlopy. Po roku wzięliśmy ślub. Byliśmy szczęśliwi. Przełom nastąpił w lutym 2011 roku. W moim przypadku zaczęło się zwyczajnie. Poszedłem do znajomych na mecz. Miałem spędzić męski wieczór, pośmiać się, wypić parę piw i wrócić do domu. Pech chciał, że trafiłem na kolegów zajmujących się bukmacherką. Tam pierwszy raz dowiedziałem się jak obstawiać mecze, na której stronie internetowej, za ile. Zanim zaczął się mecz, po raz pierwszy w życiu postawiłem 20 funtów. Przy rejestracji dostałem sto procent bonusu, więc zagrałem za czterdzieści. Spodobało mi się – wspomina.

Czytaj całość na: goniec.com

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL