Jednoręcy bandyci kuszą młodych w czasie lekcji

Artykuły
Bartosz 09:17 26/11/2013

Ostatnia aktualizacja: 12 czerwca 2024

W ciągu ostatnich kilku miesięcy w powiecie chrzanowskim jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać salony gier. Są otwarte przez całą dobę. Punkty, w których uprawiany jest hazard, zainteresowały policję, Państwową Inspekcję Pracy oraz urząd celny.

Jak się okazało, część maszyn była ustawiona tam nielegalnie. W ubiegłym tygodniu inspektorzy skonfiskowali trzy takie urządzenia w Trzebini, a w poniedziałek – cztery w Chrzanowie.

– Wspomniane urządzenia nie posiadały koncesji, którą wydaje Izba Celna – informuje Tomasz Kierski, rzecznik Urzędu Celnego w Krakowie. Rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie Robert Matyasik dodaje, że właścicielom salonów gier, którzy nielegalnie wykorzystywali takie maszyny, grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności oraz kara pieniężna. O jej wysokości zdecyduje sąd.

Tymczasem salony gier budzą niepokój wśród rodziców nastolatków. Boją się, że czynne całą dobę punkty będą azylem dla wagarowiczów.

– To naprawdę podejrzane miejsca. Szyby są w nich zaciemnione, nie widać z zewnątrz, jak w normalnym sklepie czy kawiarni, co dzieje się w środku – uważa Monika Kawka z Chrzanowa, matka piętnastoletniego gimnazjalisty. – Tam dzieci nie tylko mogą uzależnić się od hazardu. W takie miejsca lubią też zaglądać dilerzy narkotyków czy dopalaczy – dzieli się swoimi obawami chrzanowianka.
Takich samych praktyk boją się trzebińscy urzędnicy. Przemysław Rejdych, doradca burmistrza Trzebini ds. bezpieczeństwa, z początkiem listopada odwiedził trzebińskie salony gier i ostrzegł pracujące tam osoby, by pod żadnym pozorem nie wpuszczały dzieci ani młodzieży szkolnej w godzinach dopołudniowych. Dowiedział się także, że punkty w Sierszy i na os. Gaj w Trzebini prowadzą osoby, które z prawem były już na bakier. Jedna ma zakaz sprzedaży paliw na dziesięć lat.

Reporterzy „Gazety Krakowskiej” odwiedzili dwa takie salony w godzinach dopołudniowych. W jednym, mieszczącym się w Sierszy, w środę o godz. 12 nie było nikogo poza pracownicą. W drugim, także w środę około godz. 16, grało dwóch dorosłych mężczyzn. Grupę nastolatków spotkaliśmy natomiast przed wejściem.

– Jesteśmy już po szkole – zapewniali licealiści z Chrzanowa.

– Mam wyliczone dwie dychy kieszonkowego na grę i ani złotówki więcej do stracenia – opowiada Marek, jeden z chłopaków. Przyznaje jednak, że pieniądze, jakie dostaje tygodniowo od matki na drobne wydatki, wydaje głównie na „owocówki”, czyli automaty, które po wrzuceniu monety losują owoce.

Czytaj całość na: gazetakrakowska.pl

Zdjęcie główne: Krystian z Chrzanowa woli zagrać na komputerze, niż stracić pieniądze w salonach gier. Twierdzi, że nigdy nie był w takim miejscu Magdalena Balicka

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL