Ostatnia aktualizacja: 28 stycznia 2013
Co nagle, to po diable. Ta prawda ciągle jest aktualna. Kiedy trzy lata temu, po wybuchu tzw. afery hazardowej, rząd wziął się za bary z hazardem, wydawało się, że wygra tę walkę. I to walkowerem. Branża podniosła co prawda raban, ale szybko został ściszony. Zmiany w prawie najdotkliwiej mieli odczuć właściciele wszechobecnych wówczas automatów do gry o niskich wygranych. Przyjmowana w błyskawicznym tempie – bo w ciągu dwóch dni – ustawa zakłada, że do 2015 roku automaty całkiem znikną z polskich ulic, barów i stacji benzynowych. Prowadzenie takiej działalności poza kasynami będzie zaś zakazane. A tymczasem…
Okazuje się, że teraz to właściciele tzw. jednorękich bandytów mogą położyć rząd na łopatki. Śledzenie tej walki byłoby może pasjonujące, gdyby nie jeden drobiazg. Coraz bardziej realne staje się zagrożenie, że za bubla prawnego będziemy musieli słono zapłacić. Wszyscy.
Przełomowym wydarzeniem, dzięki któremu branża automatów złapała wiatr w żagle, był wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku z listopada ubiegłego roku. Rozstrzygał on konflikt między Izbą Celną w Gdyni a spółkami Fortuna, Forta i Grand, które chciały przedłużenia zezwoleń na prowadzenie działalności na automatach i dostały odmowę. Firmy argumentowały, że administracja nie może powoływać się na przepisy ustawy o grach hazardowych.
– Podlegały one konsultacjom Komisji Europejskiej, których nie przeprowadzono – dowodziła spółka. Prowadząc tę sprawę, gdański sąd zawiesił postępowanie i zwrócił się o opinię do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten zaś uznał, że dokładnie tak właśnie może być, choć rozstrzygnąć powinny to sądy krajowe. To było pierwsze ups. Na tej podstawie sąd w Gdańsku uznał, że Polska rzeczywiście powinna była skonsultować przepisy, na podstawie których ogranicza liczbę automatów poza kasynami, a docelowo chce je zlikwidować. Skoro zaś tego nie zrobiła, nie może przepisu stosować. Efekt? Sąd nakazał gdyńskiej izbie celnej wydawać zezwolenia na prowadzenie działalności na automatach na podstawie wcześniejszej ustawy o grach i zakładach wzajemnych. 4 stycznia Izba Celna w Gdyni złożyła co prawda na ten wyrok skargę kasacyjną, ale lawina ruszyła.
Więcej w najnowszym numerze Bloomberg Businessweek: http://sklep.rp.pl/sklep/bloomberg_businessweek.php
Do dyskusji zapraszamy na nasz profil na Facebooku
"tak to ten sam człowiek walka dalej trwa"
"Czy Kłos to stara firma PMG ?"
"pozdro dla KŁOSA z Karczewa"
"Broń gazowa 😂😂😂. W kazdym sklepie i art samoobrony można kupić bez zezwolenia. Ponadto nie wprowadzajcie w błąd czytających ponieważ nie można karać za posiadanie automatu nawet hazardowego"
"W pierwszej kolejności totalizator powinien wyłączyć sygnał totalcasino. Tam uzależnionych jest już około 4 milionów ludzi i z dnia na dzień przybywa. Nic nie dadzą odwyki póki jest apka totalizatora. Dziś każdy ma smartfona, to największe uzależnienie i dostęp do hazardu. Powinni to natychmiast wyłączyć. Po drugie cała ustawa o grach hazardowych która weszła w życie 1 kwietnia 2017 roku powstała dla popełniania przęstepstw skarbowych i sama w sobie jest przestepstem. A więc powinno ją się uchylić. Ile jest punktów stacjonarnych gdzie kolesiostwo podnajmuje lokale dla totalizatora. W danym mieście totalizator poszukiwał lokali a więc poleciał pan X i wynajął lokal za 3 tysiące i podnajął dla totolotka za 10 tysięcy. Zawyżone ceny kupna automatów. Ustawa pisana była z myślą o takich wyłudzeniach a więc nie powinno jej być"