„Katały”, bezwzględni szulerzy!

Ciekawostki Historia Hazardu
Iwo 09/08/2021

Ostatnia aktualizacja: 9 sierpnia 2021

W sierpniu 1979 r. konduktor pociągu Leningrad-Symferopol natknął się (podczas postoju na dworcu w Tule) w wagonowym przedziale na zwłoki zamordowanego pasażera. Ofiarą był Stanisław Kuprianow, naukowiec zatrudniony w leningradzkim tajnym zakładzie zbrojeniowym nr 19. Zabójstwo to było najgłośniejszą w historii ZSRR sprawą z udziałem karcianych szulerów.

Wieść o śmierci Kurpianowa zelektryzowała szefostwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR. Był on bowiem jednym z konstruktorów systemów broni dla najnowszej radzieckiej łodzi podwodnej klasy „Akuła”. Podejrzewano, że został zamordowany przez CIA. Śledztwu nadano najwyższy priorytet.
Konduktor opowiedział milicjantom o trójce młodych ludzi, którzy na dworcu w Tule w pośpiechu opuścili feralny wagon. Rudowłosa kobieta miała bliznę na prawej dłoni i – jego zdaniem – była członkiem grupy profesjonalnych oszustów karcianych. Śledczym udało się ustalić, że dama wsiadła do taksówki. Tu ślad się urywał.

Zdaniem Aleksandra Kaszyna, jednego z zaangażowanych w sprawę oficerów, sprawcy „wypłyną” przy innej okazji. Wystarczyło cierpliwie czekać.

Ofiara szajki oszustów

W grudniu 1979 r. patrol moskiewskiej milicji znalazł śpiącego na ławce mocno nietrzeźwego mężczyznę w średnim wieku. Przebudzony gromko domagał się służbowej Wołgi. Stróże prawa zapakowali jednak pijaczka do radiowozu i odstawili do izby wytrzeźwień. Gdy następnego dnia delikwent doszedł do siebie, zażądał widzenia z przedstawicielem prokuratury. I tak okazało się, że rozrabiaką był instruktor Moskiewskiego Komitetu Partii.

Z jego zeznań wynikało, iż w feralny wieczór wybrał się z przyjaciółmi do restauracji świętować nadchodzącego Sylwestra. W trakcie biesiady ktoś rzucił pomysł, by pójść do nocnego lokalu. Tam lekko podchmielony instruktor zasiadł przy stole do pokera. Stawki nie były wysokie. Fortuna sprzyjała spragnionemu wrażeń hazardziście z Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Było już dobrze po północy, gdy siedząca obok rudowłosa piękność z blizną na prawej dłoni, zaproponowała instruktorowi wspólne pójście do jednego z nielegalnych moskiewskich kasyn, by tam kontynuowali zabawę tet a tet. Właśnie wtedy nasz bohater wpadł w zastawioną pułapkę. Towarzysząca mu dama była bowiem klasycznym elementem anturażu szajki karcianych szulerów.

Wkrótce szczęście opuściło partyjnego bonzę – rudowłosa go ograła co do kopiejki. Gdy próbował obrócić sprawę w żart, nie wiadomo skąd pojawiło się dwóch krzepkich mężczyzn, którzy siłą napoili instruktora wódką, „oczyścili” go z wartościowych rzeczy, przebrali w nędzne ciuchy i nieprzytomnego porzucili na ławce. Tam znalazł go milicyjny patrol.

Być może sprawa ta nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie izba wytrzeźwień i skradziona przez instruktorowi partyjna legitymacja. Trzeba bowiem wiedzieć, że tamtych czasach jej utrata oznaczała praktycznie koniec kariery.

Po nitce aż go kłębka

O przygodzie partyjnego instruktora dowiedzieli się milicjanci prowadzący śledztwo w sprawie zabójstwa Stanisława Kuprianowa. Rysopis młodej kobiety odpowiadał temu z ich sprawy – rudowłosa z blizną na prawej dłoni. Odnalezienie jej okazało się jednak trudnym zadaniem.

Moskiewscy śledczy zorganizowali serię nalotów na znane milicji nielegalne kasyna. Pytani o rudowłosą szulerzy (ponoć było ich kilka tysięcy w samej stolicy) twierdzili, że nigdy o niej nie słyszeli. Kłamali czy obawiali się jej mocodawców? Wreszcie jeden z informatorów się wygadał, że sprawa dotyczy „Ministra”! Mógł to być kryminalny pseudonim albo… Może rudowłosa była kochanką któregoś z ministrów Breżniewa?! Oznaczałoby to nie tylko koniec śledztwa, ale też koniec karier prowadzących je oficerów.

Podczas jednego z kolejnych nalotów milicjanci znaleźli ruletkę spreparowaną tak, by służyła ustawianiu wyników. W Związku Radzieckim ten rodzaj hazardu był zakazany jako symbol zgniłego Zachodu. W początku 1979 r. w Estonii wyprodukowano jednak dziecięcą zabawkę o nazwie „Carousell Lotto” – była to prawdziwa ruletka, z tym, że z plastiku i niewielkich rozmiarów. W ciągu kilku miesięcy na plażach, dworcach i w parkach europejskiej części ZSRR zaczęła się więc „ruletkowa epidemia”. Spryciarze tak „udoskonalili” estońską zabawkę, że naiwni gracze zawsze przegrywali.

Właśnie taki egzemplarz ruletki znaleziono podczas rewizji mieszkania niejakiego Michaiła Wyguzowa – zawodowego szulera oraz bilardzisty. Od tej chwili śledztwo w sprawie zabójstwa Stanisława Kuprianowa ruszyło z miejsca. Wyguzow, do którego dotarło, że grozi mu wyrok za zabójstwo, podał w zeznaniu imię i nazwisko pięknej wspólniczki – Tatiana Wiermienicz vel „Ruda”.

„KATANIE”, CZYLI WALCOWANIE
Rosjanie nazywają karcianych oszustów „katałami”. Słowo to ma tradycję sięgającą wieku XIX. Więźniowie carscy opracowali technologię produkcji kart do gry z kilkunastu sklejonych ze sobą stron gazet. Aby uzyskać pożądaną sztywność papier walcowano przy pomocy butelki. Proces ten nazywano „kataniem”. Przygotowane tak karty określano mianem „katałek”. Profesjonalny szuler dotykając kart opuszkami palców potrafił odróżnić np. króla od szóstki. Poza tym nie lubił, gdy nazywano go „katałą” – wolał określenie „magik”!

Ponura histora Tatiany

Urodziła się w rodzinie alkoholików. Szybko popadła w konflikt z prawem, więc mając 16 lat trafiła za kratki. Tam nauczono ją gry w kraty. W wyniku więziennych porachunków elektrycznym termowentylatorem przypalono jej rękę – stąd blizna na prawej dłoni. Po wyjściu na wolność dziewczyna została wysiedlona z Moskwy na „101 kilometr” – w ZSRR skazanych za drobne przestępstwa, uchylających się od pracy i tzw. elementy aspołeczne w trybie administracyjnym pozbawiano prawa mieszkania w stolicy, mogli oni się osiedlać w odległości co najmniej 100 km od Moskwy. Podczas jednej z wypraw do stolicy Tatiana poznała Wyguzowa, który przygarnął ją i nauczył szulerskiego fachu. Obdarzona talentem do kart dziewczyna szybko przerosła mistrza i została profesjonalną „katałą”. W trakcie jednej z partyjek poznała „Ministra” – Rudolfa Stiepanycza.

W latach 70. radzieccy szulerzy „pracowali” pod wrażeniem dwóch mitów. Pierwszy głosił, że uczeni Kraju Rad wymyślili szkła kontaktowe, które umożliwiają „widzenie” kart rywali. Drugi – że pewien wpływowy „minister branży hazardowej ZSRR” ma ogromne możliwości w organach spraw wewnętrznych, a zwłaszcza w KGB. Zdaniem wielu, owym legendarnym „ministrem” był właśnie Rudolf Stiepanycz, któty miał stać na czele potężnej mafii szulerów.

Znajomość „Rudej” z „Ministrem” zakończyła jej związek z Wyguzowym. Ten ostatni się temu nie sprzeciwiał, zwłaszcza że był pewien, iż nie wygra z potężnym karcianym bossem. Tymczasem latem 1979 r. Tatiana – wraz z dawnym kochankiem i jego kuzynem – wybrała się na Krym. W podróży pociągiem postanowili oskubać jednego z pasażerów. Ślepy los sprawił, że był nim leningradzki konstruktor Stanisław Kuprianow. Najpierw szulerzy dali mu wygrać, po czym ograli do ostatniej kopiejki. Gdy uczony zorientował się, w czym rzecz, doszło do bójki. Nie miał szans – zginął ugodzony nożem w serce przez Michaiła Wyguzowa.

Lata w kolonii karnej

Milicja aresztowała „Rudą” (Tatiana Wiermienicz) i „Ministra” (Rudolf Stiepanowicz Parnowski) w jednym z nielegalnych kasyn. Legendarny boss mafii szulerów okazał się być szeregowym pracownikiem jednego z moskiewskich instytutów naukowych, bez kontaktów na wysokich szczeblach KGB. Trzyosobową szajkę sądzono wspólnie. Wszystkich skazano na pobyt w kolonii karnej: Wiermienicz dostała 9 lat, Wyguzow – 15 lat, a jego kuzyn Parnowski, któremu udowodniono jedynie organizację nielegalnego hazardu – 4 lata.

●●●

Rudolf Parnowski w czasach pierestrojki dorobił się majątku i opuścił ojczyznę. Michaił Wyguzow osiadł w Soczi, gdzie kontynuował karierę szulera i został zamordowany przez konkurentów. O pięknej Tatianie Wiermienicz wszelki ślad zaginął.

KASYNA ZWANE „KATRANAMI”
Pod koniec lat 70. XX w. powszechny w ZSRR deficyt towarów doprowadził do rozkwitu szarej strefy. Szerzyła się korupcja. Kapitalizm epoki „rozwiniętego socjalizmu” miał jednak swoich milionerów. Kwitnący w Moskwie przemysł rozrywkowy dostarczał im wszelkich możliwych przyjemności. Gościom nielegalnych nocnych klubów – do których wstęp kosztował równowartość kilku miesięcznych pensji i w których chętnie występowały gwiazdy radzieckiej estrady – oferowano wykwintne trunki, astrachański kawior, zakazaną Coca-Colę, a nawet luksusowe panie do towarzystwa. Działały też kasyna nazywane „katranami”. Grano w nich o wysokie stawki: samochody, dzieła sztuki, tysiące czy setki tysięcy rubli… Dostać się do takiego lokalu było równie trudno, co na dyplomatyczny raut na Kremlu. Odwiedzali je zarówno znani pisarze, artyści, wysocy funkcjonariusze partyjni, jak i przedstawiciele kryminalnego półświatek.

Marek Czarkowski – Magazyn E-PLAY

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL