Ostatnia aktualizacja: 20 sierpnia 2021
Tak było w przypadku 29-letniej pracownicy jednego ze sklepów na terenie Sochaczewa. Została ona zatrzymana w ubiegłym tygodniu w związku z kradzieżą zdrapek o wartości kilkuset złotych, ze sklepu, w którym sama pracowała.
Jak poinformowała nas Agnieszka Dzik – rzecznik prasowy sochaczewskiej policji, w ubiegłym tygodniu policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Sochaczewie przyjęli zawiadomienie o kradzieży, do której miało dojść wjednym ze sklepów na terenie miasta. Z informacji wynikało, że skradziono kilkadziesiąt zdrapek o wartości kilkuset złotych. W trakcie prowadzonego postępowania ustalono, że sprawcą przestępstwa jest 29-letnia pracownica sklepu, w którym doszło do kradzieży.
„Kobieta w domu sprawdziła zdrapki i wygrane kupony przyniosła do jednego ze sklepów na terenie gminy Rybno, gdzie wypłacono jej pieniądze – powiedziała nam Agnieszka Dzik.
Jak dodała, kobieta została zatrzymana w poniedziałek, 10 sierpnia, czyli w kilka dni po otrzymaniu zgłoszenia o kradzieży. 29-latka przyznała się do popełnionego przestępstwa. Za ten czyn grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Szybkość, z jaką policji udało się zatrzymać złodziejkę, nie powinna nikogo dziwić. Kobieta po prostu wpadła dlatego, że nie rozumiała, jak działa system dystrybucji zdrapek i jak szybko można zlokalizować, kto i gdzie tego typu kradziony towar chce zrealizować.
„System działa w ten sposób, że numery zdrapek po dostarczeniu ich do sklepu są wprowadzane przez przedstawiciela Lotto do systemu i przypisane do danego sklepu. To z kolei powoduje, że wiadomo, gdzie dana zdrapka została zakupiona. System działa również tak, że wiadomo,, gdzie została wypłacona wygrana. Tym samym – a tym bardziej, jeżeli zostanie ona wypłacona w małym sklepie – bez żadnego problemu można namierzyć sprawcę. Taką osobę, która przychodzi z kilkoma lub kilkunastoma zdrapkami po wypłatę, po prostu się zapamiętuje. A tym bardziej, gdy zdrapki nie były kupowane w sklepie, który wpłaca wygraną. Jakby tego było mało, praktycznie w każdym sklepie jest obecnie zamontowany system wewnętrznego monitoringu. Więc ustalenie, kto przychodzi ze kradzionymi zdrapkami, nie ma problemu. Według mnie policja zapytała Lotto, gdzie wypłacono nagrody z kradzionych zdrapek, a reszta była już formalnością.”
– powiedziała pracownica jednego z sklepów w Sochaczewie, w którym sprzedawane są zdrapki.
"Poniedziałek 08.04.2024 nr 7,15,24,41,42 wtorek 09.04,2024 nr losowania 7,15,23,41,42 co to k...a ma być? Komuś coś gdzieś z rodziny nie wyszło?"
"Do Afryka. Bardzo dobrze powiedziane. Niech zmienią ustawę a nie co chwila inna interpretacja. Przepis należy traktować wprost a nie cwaniactwem jak to sądy robią."
"To może najwyższa pora zmienić zapisy UoGH zamiast wymyślać coraz to nowsze definicje losowości jak „perspektywa gracza” i sposoby żeby podpiąć na siłę logikę pod hazard. Dodatkowo zaprzestać zatrzymywanie urządzeń bez elementu losowego w kodzie źródłowym, jak również ludzi je stawiających do czasu zmiany Ustawy."
"Mieszają zwykle hazardówki z Finderami. Ostatnio rzuciło mi się w oczy że Findery mają opinie Polskiej Akademii Nauk o tym że deterministyczne nie ma nic wspólnego z losowością. I tu trzeba zgodzić się z tym, deterministyka nie ma nic wspólnego z losem. Charakter losowy tj. art2 ust 5 UoGH nie ma nic wspólnego z programem w którym są nagrody rzeczowe czy pieniężne. Finder czy inne tego typu wynalazki oparte na algorytmie deterministycznym należy oceniać czy czasami nie spełniają przesłanek z art. 2 ust 3 UoGH"
"Ciekawe co sobie tam nakleili na tych kartkach:)"