Ostatnia aktualizacja: 23 lutego 2025
Blisko milion złotych stracił jeden z bocheńskich przedsiębiorców, którego pracownik był nałogowym hazardzistą. Młody człowiek bez skrupułów okradł swojego chlebodawcę, by mieć pieniądze na zakłady bukmacherskie. Sprawą zajmuje się teraz prokuratura.
Wszystko wskazuje także na to, że długi powstałe w wyniku hazardu doprowadziły do śmierci samobójczej dwóch młodych ludzi z terenu powiatu brzeskiego. Rośnie liczba uzależnionych od hazardu. Lekarze przestrzegają, że problem może zacząć się niewinnie.
Początek uzależnienia
Jak grzyby po deszczu pojawiają się w Bochni punkty, w których z automatów można korzystać non stop. Bez względu na porę dnia i nocy. Chętnych do grania na maszynach nie brakuje, choć taki nałóg sporo kosztuje.
– To może być początek uzależnienia, jeśli do takich miejsc zaglądamy za często – twierdzi Paweł Kamiński, kierownik Oddziału Leczenia Uzależnień i Współuzależnień Szpitala Powiatowego w Brzesku.
Wie, co mówi, bo z osobami uzależnionymi pracuje już od wielu lat, wcześniej z takimi przypadkami spotykał się w Krakowskim Centrum Terapii Uzależnień. Tam leczył patologicznych hazardzistów.
Problemu na pewno nie można lekceważyć, bo może to doprowadzić do sytuacji, w jakiej znalazł się pracownik jednej z firm budowlanych. Aby mieć pieniądze na hazard, systematycznie okradał swojego szefa. W ciągu roku zabrał z firmy około miliona złotych.
Wszystkie pieniądze przeznaczył na zakłady bukmacherskie. Sprawa wydała się podczas inwentaryzacji zarządzonej przez właściciela firmy. Takich strat nikt się nie spodziewał.
Kto wie, jak by ta sprawa się skończyła, gdyby ktoś wcześniej zdiagnozował chorobę pracownika lub on sam zdał sobie sprawę, że ma problem. Zdaniem Pawła Kamińskiego „czerwona lampka” powinna się nam zapalić, gdy czujemy przymus odwiedzenia miejsc, gdzie uprawiany jest hazard.
Czytaj całość na: gazetakrakowska.pl
Zdjęcie:
D...
15:26 05/05/2014