Ostatnia aktualizacja: 8 grudnia 2012
Kolejny raz życie pokazuje, że polska ustawa hazardowa to literatura bardziej fantastyczna niż naukowa. Okazało się, że pod jej zapisy może podpadać kataryniarz sprzedający za 2 złote losy – losowane przez ptaka. Dokładnie papugę.
O sprawie pisze portal gazeta.pl: „Szykuje się proces roku: kataryniarz warszawski z papugą kontra straż miejska. Kolorowy ptak wyciąga wróżby i horoskopy za 2 zł, czyli „handluje bez zezwolenia” – tak uznał strażnik i wystawił mandat. Kataryniarz go nie przyjął. Sprawę rozstrzygnie sąd’
No ale to nic, handel na Starówce nigdy nie był tani, łatwy ani przyjemny. Papuga daje los, kataryniarz inkasuje 2 złote. Handel jak złoto. Ciekawiej się robi, gdy wielce oświeceni urzędnicy ze swoimi podejrzeniami pójdą dalej: „Sprawa się jeszcze bardziej komplikuje, bo – jak słyszę od jednego z urzędników – nie wiadomo, czy kataryniarz, sprzedając losy, nie podpada pod rygorystyczne, zmienione po aferze hazardowej przepisy ustawy o grach hazardowych. A przepisy w dużym skrócie są takie: najpierw trzeba zdać egzamin w Ministerstwie Finansów „w celu uzyskania świadectwa zawodowego dla osoby nadzorującej prawidłowy przebieg loterii fantowej”. O zezwolenie na loterię kataryniarz musiałby wystąpić do Izby Celnej. I przedstawić m.in.: „gwarancję bankową wypłacalności nagród, dokumenty potwierdzające legalność źródeł pochodzenia majątku na urządzenie loterii, ekspertyzę losów potwierdzającą zabezpieczenie przed sfałszowaniem oraz przedwczesnym odczytaniem wyniku gry„.
– Ale jaki hazard ja uprawiam, kiedy u mnie każdy los wygrywa?! – wzdycha kataryniarz. – Płacę podatki, a zezwolenia, na podstawie których prowadzę działalność, były wystarczające przez ostatnie pięć lat. I nagle jeden strażnik uznaje, że już nie są. Czuję się skrzywdzony.
Całą sprawę kwituje tak: – To kolejny bezsensowny przyczynek do likwidacji ginących zawodów.
źródło: gazeta.pl
jacoK
09/12/2012