Plotki o zmasowanej akcji skarbówki skutecznie odstraszają

Artykuły Automaty
Bartosz 04/04/2017

Ostatnia aktualizacja: 22 kwietnia 2024

Właściciele automatów do gry przestraszyli się ustawy hazardowej, ale z pola walki z rządem zejść nie zamierzają. Od 1 kwietnia za każdego jednorękiego bandytę grozi do 100 tys. zł kary. Zapłacić może ją nie tylko jego osoba stawiająca maszynę, ale także właściciel lokalu, w którym automat stoi.

Sebastian Ogórek, redaktor Money.pl postanowił sprawdzić jak nowe przepisy zmieniły rzeczywistość jednorękich bandytów.

Podchodzę do kontenera z automatami stojącego na trasie do Warszawy. Z zewnątrz poprzyczepiane światełka jak na choince, w oknach naklejki ze złotym koniem i napisem „Noble 1”. To swego czasu jedna z większych marek w świecie jednorękich bandytów. Na samym Mazowszu miała nawet kilkaset punktów.

Chwytam za klamkę, ale drzwi są zamknięte. Gdy zaczynam odchodzić, słyszę „bzzz”, ktoś otwiera mi elektryczny zamek, zapraszając do środka. W kontenerze lekko przygaszone światło, smród potu, rozlanego piwa i papierosów.

Godzina 15.00, nikt nie gra. Większość klientów przychodzi wieczorami. Teraz jest tylko pilnująca interesu, wyraźnie znudzona dziewczyna. Jednym okiem ogląda telenowele na małym telewizorku, drugim sprawdza coś na telefonie.

– To można jednak zagrać po 1 kwietnia? – pytam.

– A czemu nie? – odpowiada zdziwiona.

– No wie pani, ustawa hazardowa jest nowa. 100 tys. zł kary można dostać za automat. Pani ma dwa, to 200 tys. grozi. Powiem szczerze: jestem dziennikarzem i chciałem spytać co dalej z takimi punktami jak wasz? O pracę się pani nie boi? – dopytuję.

– A nie, ja tu pierwszy raz jestem. Koleżankę zastępuję – zaczyna kłamać. Jej ręka z komórki wędruje pod ladę i w tym momencie nagle przestaje grać telewizor, gaśnie światło i automaty się wyłączają.

– Ojej. Widzi pan co się stało. No prąd nam odłączyli. To ja już chyba muszę iść, bo do tej koleżanki nie mogę się dodzwonić – odpowiada.

W innym punkcie, choć widzę przez szpary w oknach, że ktoś gra, nie chcą mnie wpuścić. W kolejnym słyszę od właściciela posesji, na której stoi budka, że „nie działają już od kilku miesięcy”. W blaszaku na warszawskiej Ochocie drzwi są zamknięte.

Całość czytaj na: money.pl

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

navi

05/04/2017

dam ci hot spota i też powiem ci ze legalne będe mówił co chcesz usłyszeć

Tomek

05/04/2017

A w mojej miejscowości chodzą te z wykresami z $ takie z trzema monitorami i mówią że legalne.

prorok

04/04/2017

Tak się rodzi prawdziwa szara strefa...
E-PLAY.PL