Kiedy 40-letni brazylijski glazurnik pracujący we Włoszech dwa razy w jednym miesiącu miał niebywałe szczęście w zdrapkach, wydrapując łącznie 3 miliony euro, początkowo wygrane zabezpieczyła prokuratura z Werony.
Gratta e Vinci, czyli „Zdrap i wygraj”, to w Italii popularna rozrywka w obrębie legalnego hazardu. Nie trzeba czekać na losowanie, bo wyniki są od razu – wystarczy poskrobać paznokciem, rogiem karty albo bilonem. Cena za marzenia o przełomie finansowym, na który czeka się całe życie, też jest przyszczęście stępna, przeważnie od 5 do 20 euro za kupon, chociaż te z mniejszymi nagrodami kosztują tyle co kawa w barze. Kupujących interesują oczywiście maksymalne wygrane, takie w przedziale od 200 tysięcy euro do 5 milionów, jednak są one bardzo rzadkie. Statystycznie zwycięski kupon zdarza się raz na osiem milionów.
To dlatego łańcuszek szczęścia kafelkarza, rezydenta niewielkiej miejscowości Monzamba-no, wzbudził sensację i naraził go na uruchomienie procedur z paragrafami dotyczącymi prania pieniędzy. Robotnik tłumaczył, że jest po prostu amatorem loterii i od lat gra bloczkami.
Co to znaczy? Oto chociaż istnieje wiele wariantów zdrapek, wszystkie mają ze sobą coś wspólnego: w każdym bloczku znajduje się 60 biletów ponumerowanych od 000 do 059. Każdy gracz wie, że te od numeru 001 do 031 mają największe prawdopodobieństwo wygranej.
Glazurnik od chwili przyjazdu do Włoch trzy lata temu miał w zwyczaju inwestować część wypłaty w bloczki zdrapek. Był przekonany, że w ten sposób w końcu wygra. Tym bardziej że w związku z pracą często się przemieszczał i miał możliwość gry w różnych miejscach.
Najpierw 4 lutego udało mu się złapać fortunę w Modenie, gdzie wydrapał pierwszy milion euro. 24 lutego powtórzył i podwoił sukces 120 kilometrów dalej, w Gardzie, tym razem grając na spółkę ze znajomym. Obaj szybko znaleźli się na celowniku śledczych. Kontrolerzy z Banca d’ltalia przekazali sprawę straży skarbowej w momencie, gdy 30 marca glazurnik zlecił przelew w wysokości 800 tysięcy euro na konto w Brazylii. Twierdził, że to pomoc dla rodziny.
Ten przelew nie wyszedł, bo prokurator Alberto Sergi zażądał i uzyskał od sędziego śledczego prewencyjne zajęcie 2 milionów 400 tysięcy euro, tj. kwoty wygranej po odliczeniu 20 procent podatków. W tym czasie Ricardo T.G. nie mógł zrobić nawet zakupów, bo miał zablokowaną kartę. Wydawało się, że jego kazus pasuje do skandalu, jaki ujawniono w ubiegłym roku. Chodziło o przekręt, którego mieli dopuścić się pracownicy spółki Lottomatica, włoskiego operatora loterii i zakładów – przejęcie czterech zwycięskich kuponów na sumę 24 milionów euro poprzez pobranie ich kodów z serwerów.
Ta hipoteza upadła i teraz farciarz będzie mógł się cieszyć majątkiem. Giovanni Chincarini, adwokat oskarżonego, podsumował: – Mój klient miał po prostu wielkie szczęście.
Źródło: angora.pl
"tak to ten sam człowiek walka dalej trwa"
"Czy Kłos to stara firma PMG ?"
"pozdro dla KŁOSA z Karczewa"
"Broń gazowa 😂😂😂. W kazdym sklepie i art samoobrony można kupić bez zezwolenia. Ponadto nie wprowadzajcie w błąd czytających ponieważ nie można karać za posiadanie automatu nawet hazardowego"
"W pierwszej kolejności totalizator powinien wyłączyć sygnał totalcasino. Tam uzależnionych jest już około 4 milionów ludzi i z dnia na dzień przybywa. Nic nie dadzą odwyki póki jest apka totalizatora. Dziś każdy ma smartfona, to największe uzależnienie i dostęp do hazardu. Powinni to natychmiast wyłączyć. Po drugie cała ustawa o grach hazardowych która weszła w życie 1 kwietnia 2017 roku powstała dla popełniania przęstepstw skarbowych i sama w sobie jest przestepstem. A więc powinno ją się uchylić. Ile jest punktów stacjonarnych gdzie kolesiostwo podnajmuje lokale dla totalizatora. W danym mieście totalizator poszukiwał lokali a więc poleciał pan X i wynajął lokal za 3 tysiące i podnajął dla totolotka za 10 tysięcy. Zawyżone ceny kupna automatów. Ustawa pisana była z myślą o takich wyłudzeniach a więc nie powinno jej być"