Ostatnia aktualizacja: 10 lipca 2015
Ustawa eliminująca konkurencję dużej firmy reklamowej? Czemu nie. Ustawa wycinająca konkurentów największej firmy pożyczkowej? Załatwione. To tylko dwa świeże przykłady, jak się tworzy prawo gospodarcze w Polsce.
„Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko rozwiązuje się problemy nieznane w żadnym innym ustroju” – żartował przed laty Stefan Kisielewski. Jego spostrzeżenie twórczo rozwinięto już po upadku PRL. Dziś najlepszym interesem okazuje się kreowanie problemów (lub wykorzystywanie już istniejących) do przygotowania i wprowadzania w życie korzystnego dla siebie prawa.
Gdy w 2009 r. w mediach rozpętała się tzw. „afera hazardowa”, rząd podjął się próby znowelizowania przepisów, które miały zlikwidować patologie. W rzeczywistości wybuch afery przysłużył się forsowaniu prawa, na którym zyskał ktoś trzeci.
Jak ujawnił w grudniu 2009 r. dziennik „Polska The Times”, w latach 2008-2009 resort przygotował pięć wersji nowych rozwiązań ustawowych. Wszystkie projekty miały wspólną cechę: zyskiwały na nich dwa podmioty, czyli Totalizator Sportowy i współpracująca z nim amerykańska firma G-Tech. Miejsce likwidowanych automatów o niskich wygranych (tzw. „jednorękich bandytów”) miały zająć wideoloterie wprowadzone przez Totalizator Sportowy i G-Tech.
Jednocześnie w toku prac nad ustawą stawkę przyszłego podatku od wideoloterii obniżono z 45 proc. do 20 proc. oraz zlikwidowano ograniczenia w stawianiu wideoloterii. Gdy wokół sprawy zaczęło robić się zbyt głośno, a informacje o działaniach urzędników Ministerstwa Finansów, korzystnych dla interesów Totalizatora i G-Techu zaczęły trafi ać do CBA, zapisy o wideoloteriach w tajemniczy sposób zniknęły z projektu ustawy hazardowej.
Za przygotowania do tych projektów odpowiadał wiceminister finansów i szef Służby Celnej Jacek Kapica. Gdy dziennikarz „Polska The Times” chciał od niego uzyskać odpowiedź, kto odpowiada za takie a nie inne zapisy, Kapica odmówił odpowiedzi. Historia ta nie przeszkodziła mu w toczeniu walki z legalnymi automatami (wbrew opinii Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i krajowych sądów).
Czytaj całość w: Gazeta Bankowa z 10 lipca 2015, rubryka: Wydarzenia, strona: 50, autor: Grzegorz Jakubowski
"Poniedziałek 08.04.2024 nr 7,15,24,41,42 wtorek 09.04,2024 nr losowania 7,15,23,41,42 co to k...a ma być? Komuś coś gdzieś z rodziny nie wyszło?"
"Do Afryka. Bardzo dobrze powiedziane. Niech zmienią ustawę a nie co chwila inna interpretacja. Przepis należy traktować wprost a nie cwaniactwem jak to sądy robią."
"To może najwyższa pora zmienić zapisy UoGH zamiast wymyślać coraz to nowsze definicje losowości jak „perspektywa gracza” i sposoby żeby podpiąć na siłę logikę pod hazard. Dodatkowo zaprzestać zatrzymywanie urządzeń bez elementu losowego w kodzie źródłowym, jak również ludzi je stawiających do czasu zmiany Ustawy."
"Mieszają zwykle hazardówki z Finderami. Ostatnio rzuciło mi się w oczy że Findery mają opinie Polskiej Akademii Nauk o tym że deterministyczne nie ma nic wspólnego z losowością. I tu trzeba zgodzić się z tym, deterministyka nie ma nic wspólnego z losem. Charakter losowy tj. art2 ust 5 UoGH nie ma nic wspólnego z programem w którym są nagrody rzeczowe czy pieniężne. Finder czy inne tego typu wynalazki oparte na algorytmie deterministycznym należy oceniać czy czasami nie spełniają przesłanek z art. 2 ust 3 UoGH"
"Ciekawe co sobie tam nakleili na tych kartkach:)"