Ostatnia aktualizacja: 5 maja 2015
Próba stawiania zarzutów VIP-om zaszkodziła karierze niejednego prokuratora.
Za słabe dowody, potrzeba przesłuchania dodatkowych świadków czy zadania pytań biegłym to kilka z powodów, dla których przełożeni prokuratorów ingerują w postępowania prowadzone przez podwładnych. Zmieniają ich decyzje czy wręcz zabierają śledztwa. Jeśli dzieje się tak, gdy prokurator chce stawiać zarzuty politykowi – budzi to wątpliwości. Oto najgłośniejsze takie przypadki z ostatnich lat.
Śledztwo stracili prokuratorzy z Białegostoku badający m.in. domniemane zaniedbania ze strony ministerialnych urzędników w aferze hazardowej. Sprawdzali, kto odpowiada za to, że rynek zalały automaty, tzw. jednoręcy bandyci, pozwalające wygrywać więcej, niż określały przepisy. Traciło na tym państwo.
W 2014 r. zarzut niedopełnienia obowiązków miał usłyszeć Jacek Kapica – wiceminister finansów i szef Służby Celnej. Prowadzący śledztwo wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutu, ale uchylili je przełożeni, uzasadniając, że brakuje dowodów. Prokuratura Generalna przeniosła śledztwo do Poznania.
Czytaj całość na: rp.pl
Johny Bravo
10:12 07/05/2015