Ostatnia aktualizacja: 21 listopada 2016
Przedstawiciele branży hazardu internetowego są zgodni – planowana nowelizacja ustawy hazardowej nie rozwiąże problemów, a może je zaognić.
Filip, 32 lata, pracownik firmy motoryzacyjnej, od wielu lat regularnie gra w pokera za pośrednictwem zagranicznej strony internetowej. Owszem, wie, że w Polsce gra w pokera (poza kasynami) jest nielegalna i grożą za nią sankcje – kara pieniężna do 16 tys. zł lub kara pozbawienia wolności do lat trzech. Mimo to nie traktuje sankcji poważnie, bo jego zdaniem to martwe przepisy, do tego absurdalne. – Nie rozumiem, czemu promuje się losową grę w Lotto, a zabrania pokera, w którym wiele zależy od umiejętności gracza – dziwi się. Dobrą wiadomością dla niego może się okazać planowana od nowego roku nowelizacja ustawy hazardowej, która zakłada m.in. legalizację gry w pokera w internecie. Złą – że dostęp do stron, z których Filip obecnie korzysta, zostanie zablokowany.
Licencja na granie
Aby prowadzić działalność hazardową w internecie na terenie Polski, trzeba mieć licencję Ministerstwa Finansów. Firm, które ją posiadają, jest zaledwie kilka. Autorzy raportu „Przeciwdziałanie szarej strefie w Polsce” (przygotowanego przez Global Compact w Polsce i firmę doradczą EY) szacują, że do tej siódemki należy jedynie 10 proc. polskiego rynku hazardu w internecie (jest on wart ok. 5,3 mld zł). Resztę trzymają w garści firmy zarejestrowane w innych europejskich krajach. Jedną z nich jest Betclic, firma dobrze znana polskim graczom, której twarzą jest dziennikarz sportowy Mateusz Borek. – Prowadzimy naszą działalność zgodnie z prawem unijnym i, co najważniejsze, w ramach unijnej swobody świadczenia usług. Posiadamy licencję na Malcie i całkowicie przestrzegamy jej warunków – przekonuje Francesco Postiglione, dyrektor rynków międzynarodowych w Betclic.
Więcej czytaj na: e-play.eu
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."