Szulerzy i oszuści w Białymstoku

Artykuły
Bartosz 22:15 16/02/2014

Ostatnia aktualizacja: 24 czerwca 2024

Na rozkładanych w różnych miejscach stolikach, zwanych benklami, rzucali oni trzy kostki, przestawiali trzy naparstki z kulką, rozrzucali trzy karty z jedną wygrywającą.

W ówczesnym Białymstoku było tak samo. Już w kwietniu 1919 roku Dziennik Białostocki donosił, że na miejscowych rynkach grasują bezkarnie oszuści, zwłaszcza w dni targowe, którzy za pomocą gierek w trzy karty czy kubki (naparstki) wyłudzają od naiwnych pieniądze. Gazeta namawiała, ażeby tym procederem zajęła się policja.

Oszukańczy hazard kwitł szczególnie w okolicach Rynku Siennego. W licznych bramach i podwórzach przy ul. Młynowej, Mazowieckiej czy Surażskiej wprost pod gołym niebem funkcjonowały lotne kasyna. Przy swoim szulerskim warsztacie stał benklarz, który ochrypłym głosem powtarzał w kółko: Proszę stawiać! Za jedną stawkę po trzy! Kto jeszcze, proszę obstawiać!

Najpopularniejsze były oczywiście trzy karty. Zasady gry były tak proste, że mógł je zrozumieć każdy nawet mało rozgarnięty wieśniak, pierwszy raz będący w dużym mieście. Szemrany krupier pokazywał zebranym wokół jego stolika trzy walety, dwa pikowe i jeden kierowy, rozrzucał je na stoliku, kilka razy przekładał z ogromną zręcznością i prosił o wskazanie tego czerwonego.

Kto pierwszy zdecyduje się zmierzyć z obrotnym benklarzem? Niejeden z amatorów hazardu wie z góry, że cała gra polega na zwinności rąk i oszustwie. Uważa siebie jednak za równie przebiegłego i wierzy w swoją spostrzegawczość. Pierwszy gracz łatwo wskazuje właściwą kartę i zgarnia grubą stawkę. Bankier bez sprzeciwu wypłaca wygraną. Drugiemu chętnemu także sprzyja szczęście. Co zachęca innych widzów, dotychczas niezdecydowanych ażeby zaryzykować jakieś pieniądze. Przystępują do gry. Nie domyślają się wcale, że pierwsi szczęściarze byli po prostu wspólnikami bankiera, a ich wygrana swoistą reklamą interesu. Wszystkich następnych, zwłaszcza ryzykujących duże kwoty, czekał srogi zawód. Szybko przegrywali wszystkie swoje zasoby pieniężne, gdyż ciągle chcieli się odegrać.
Od czasu do czasu benklarz dawał jednak wygrać także któremuś spośród frajerów. Wciągało to mocniej do gry także innych, stojących obok farciarza.

Czytaj całość na: poranny.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL