Walka z automatami jak z wiatrakami

Automaty
Bartosz 17/08/2015

Ostatnia aktualizacja: 17 sierpnia 2015

Czy to będzie walka z wiatrakami? Właśnie wygasły ostatnie zezwolenia na automaty do gry zwane „jednorękimi bandytami”. Ale te wcale nie znikają z Warszawy.

– Sprawa wygląda tak: wynosimy automaty z lokalu, a za dwa, trzy dni pojawiają się w nim nowe. W tych punktach zazwyczaj nie ma właścicieli. Siedzi pracownica, w lodówce ma jakieś napoje. W ogóle się nie odzywa, twierdzi, że nic nie wie – opowiada Piotr Tałaj, rzecznik prasowy Izby Celnej w Warszawie. Dodaje: – Mamy już pełne magazyny tych automatów. Niszczymy je.

Kawiarnia, salonik VIP…

Na niewiele się to zdaje. Izba Celna w zeszłym roku zarekwirowała w Warszawie 914 automatów do gry. W pierwszym kwartale tego roku już 424. Do końca lipca na całym Mazowszu 2769. A mimo to lokale z automatami wcale nie znikają, wciąż jest ich dużo. Najczęściej mają tajemnicze nazwy: „Hot Jack”, „Kawiarnia 777”, „Salon VIP 24h”. Witryny są szczelnie zaklejone kolorowymi zdjęciami migających świateł Las Vegas. Do tego jaskrawy neon. Często mieszczą się przy całodobowych sklepach z alkoholem. Działają w budkach wciśniętych między blokowiska, ale też w ścisłym centrum. Jak choćby na piętrze pawilonu Cepelii, tuż przy rondzie Dmowskiego.

Ten lokal jest czynny całą dobę. W środku stoją automaty. Na podłodze bordowe wykładziny, przyciemnione światło. W czwartek przed godz. 10 grał tam jeden starszy mężczyzna. Pracownica za barem z alkoholem nie chciała z nami rozmawiać. Wzięła ode mnie telefon. – Dam właścicielowi – odparła. Nikt jednak nie zadzwonił. Kiedy zapytałem pracownicę, czy automaty są legalne, stojący obok niej mężczyzna rzucił: – Ten rząd jest nielegalny.

Czytaj całość na: warszawa.wyborcza.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL