W sobotę wieczorem w sopockim Grand Hotelu odbyła się aukcja przedmiotów związanych z tym miejscem. Najdroższym ze sprzedanych obrazów była „Panorama Gdyni” Mariana Mokwy. Dzieło osiągnęło cenę 50 tys. zł. Za pojedyncze żetony z hotelowego kasyna płacono nawet po 5 tys. zł.
Na aukcję wystawiono 141 przedmiotów. W kolekcji znalazły się obrazy marynistów, w tym Mariana Mokwy, druki, elementy zastawy i żetony z sopockiego kasyna.
Pamiątki z magicznego miejsca
Wydaje mi się, że historia tej kolekcji była tak nobilitująca, że dla osób, dla których Grand Hotel jest miejscem magicznym, posiadanie czegoś, co jest związane z jego historią, było sprawą ambicjonalną. Największą cenę osiągnął obraz „Panorama Gdyni” Mariana Mokwy, chyba jeden z jego najwybitniejszych obrazów, wysoko cenionymi były oczywiście plakaty linii żeglugowych z okresu międzywojnia. Żetony z kasyna były kupowane niczym talizmany związane z miejscem – mówi Juliusz Windorbski prezes domu aukcyjnego DESA Unicum, który poprowadził licytacje.
Kolekcja wyprzedała się niemalże do cna, a większość przedmiotów zostało sprzedanych powyżej górnej granicy estymacji (estymacja – zakres cenowy obiektu, który przewiduje się uzyskać w czasie licytacji). Żetony, które na aukcję wystawiano po paręset złotych, osiągały ceny kilku tysięcy złotych. Jak mówi Stanisław Balicki, sopocianin, jeden z uczestników aukcji, część mieszkańców mogła być zaskoczona tym, że posiada w swoich zbiorach tak wartościowe przedmioty:
Moja rodzina przybyła tu zaraz po 1945 roku. Moi wujkowie i ich koledzy, gdy byli dziećmi, z różnych miejsc zdewastowanego miasta wygrzebywali takie rzeczy jak żetony, elementy wyposażenia. Bawili się tym. Mieli nawet jakieś kolekcje. Ze wspomnień rodzinnych wiem, że żetony z kasyna gry to była pierwsza powojenna sopocka zabawka. To się rozeszło, nikt nie traktował ich, jak szczególnych pamiątek. Myślałem, że mają wartość od kilkudziesięciu do może 200, 300 złotych. Okazuje się, że gdyby któryś z moich wujków zachował taką kolekcję, mógłby spieniężyć ją za sporą sumę.
Całość czytaj na: radiogdansk.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."