Ostatnia aktualizacja: 26 kwietnia 2024
Decyzja o odejściu od części restrykcji zapadła w miniony piątek. Po pięciu miesiącach restauracje w Czechach mogą od poniedziałku znów zapraszać klientów do środka; limit to liczba miejsc siedzących. Część lokali pozostała zamknięta z uwagi na brak pracowników.
Decyzja o odejściu od części restrykcji zapadła w miniony piątek. Została wymuszona przez orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał, że rząd nie ma prawa wydawać rozporządzeń zakazujących funkcjonowania określonych usług w skali ogólnokrajowej, możliwe jest jedynie ograniczanie ich działalności. Rząd, który planował odejście od ograniczeń związanych m.in. z restauracjami czy salonami gier dopiero w połowie czerwca, na skutek orzeczenia przyspieszył decyzję w tej sprawie.
Nagła możliwość otwarcia restauracji zaskoczyła część menedżerów, i nie brak teraz restauracji, które nadal są zamknięte. Przyczyny są dwie: niezakończone remonty oraz brak personelu. Właściciele restauracji zwolnili część pracowników i teraz nie są w stanie natychmiast wznowić działalności. Najszybciej udało się to firmom, które oferowały potrawy wydawane na wynos, oraz te, które mają tarasy i ogródki, działające już od dwóch tygodni.
Teraz starają się ściągnąć starych klientów, oferując niewielkie zniżki, a przede wszystkim możliwość wspólnego oglądania mistrzostwa świata w hokeju na lodzie.
Powrót gości do restauracji wymaga przestrzegania określonych zasad higienicznych. Ważne jest zachowanie odległości między klientami, dezynfekcja rąk, a przede wszystkim obowiązek posiadania negatywnego wyniku testu na obecność koronawirusa lub zaświadczenie o szczepieniu czy przebytej chorobie Covid-19.
Przyspieszona decyzja rządu o otwarciu basenów, a także saun i salonów wellness, również zaskoczyła część właścicieli. Wiele basenów krytych pozostaje zamkniętych, bo potrzebują czasu na czyszczenie basenów oraz napuszczenie i podgrzanie wody.
PAP
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."