Ostatnia aktualizacja: 6 grudnia 2022
Adam Lamentowicz, szef Superbetu, mówi o znaczeniu mistrzostw świata dla branży bukmacherskiej, plusach i minusach niespodzianek oraz korzyściach z kalendarza rozgrywek.
PB: Mieliśmy w tym roku już kilka dużych imprez sportowych, choćby zimowe igrzyska olimpijskie. Czy z perspektywy bukmacherów takie wydarzenia można w ogóle porównać do piłkarskich mistrzostw świata, czy mundial to zupełnie inna liga?
Adam Lamentowicz: Nie ma porównania, ponieważ większość naszego biznesu jest skorelowana z piłką nożną. Takie imprezy jak EURO czy teraz mistrzostwa świata to wydarzenia, które zdecydowanie przyciągają dużo większą rzeszę klientów i cieszą się znacznie większą popularnością wśród obecnych i nowych użytkowników. Oczywiście np. lekkoatletyka jest ważną dyscypliną, ale daleko jej do takiej popularności.
Czyli lata, w których jest EURO lub mundial, są zawsze tłuste dla branży bukmacherskiej?
To jest zawsze bardzo dobry okres, więc żyjemy w takich dwuletnich cyklach. Akurat rok 2022 jest dość specyficzny, bo ze względu na covid mieliśmy przesunięte EURO, więc mamy imprezę po im- prezie. Mistrzostwa świata są teraz organizowane w innym czasie niż zawsze, dlatego podchodzili- śmy do tego akurat wydarzenia z pewną dozą nie- ufności i rezerwą, bo w dziwnym sezonie i czasie rozgrywane są mecze, ale nasze obawy okazały się płonne. Mundial cieszy się popularnością, co nas też oczywiście bardzo cieszy.
Czy Polacy obstawiają u bukmacherów przede wszystkim mecze Polaków, czy wolą stawiać na tzw. pewniaczki, czyli mecze z udziałem fa- worytów?
Są dwie grupy. Stali klienci firm bukmacherskich dzielą swoje kupony na te, które są bliżej serca, więc grają razem z Polakami, a równocześnie obstawiają kupony na topowe drużyny. Tego rodzaju turnieje mają to do siebie, że codziennie mamy kilka meczów w różnych porach, dochodzą zakłady live, więc obstawianie jednego i drugiego nie wyklucza się nawzajem. Oczywiście jednak wokói Polaków i ich uczestnictwa w turnieju jest dużo więcej zamieszania, publikacji, medialnego hałasu, co pozwala zwrócić uwagę na ofertę bukmacherską.
(…)
całośc na: pb.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."