Ostatnia aktualizacja: 20 czerwca 2022
Co najmniej 35 funkcjonariuszy KAS na Śląsku pracowało dla mafii hazardowej – twierdzi Prokuratura Krajowa. To największa sprawa tego typu w Polsce.
Kilka dni temu funkcjonariusze Biura Inspekcji Wewnętrznej Ministerstwa Finansów zatrzymali pięciu funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej zatrudnionych w Śląskim Urzędzie Celno-Skarbowym w Katowicach. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, dwóch z nich nadal jest w czynnej służbie – zostali zawieszeni.
Precedensowa sprawa
Zatrzymania dokonano na polecenie Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach, która postawiła im zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej organizującej nielegalne gry hazardowe. Sprawa jest precedensowa, bo dotyczy dwóch grup przestępczych zajmujących się nielegalnym hazardem, z którą współpracowało co najmniej 35 funkcjonariuszy KAS. Wszyscy pracowali w komórce organizacyjnej zajmującej się zwalczaniem nielegalnego hazardu.
Według naszych informacji przychodzili na kontrole do punktów, w których odbywały się nielegalne zakłady na maszynach. – Jak gdyby nigdy nic pobierali sporą ilość gotówki z urządzeń – twierdzi nasze źródło. Dlatego postawiono im m.in. zarzuty przywłaszczania środków finansowych zabezpieczanych w zatrzymywanych automatach do gier losowych i tym samym usuwania dowodów przestępstw karnoskarbowych.
Prokuratura Krajowa twierdzi także, że „podejrzani ostrzegali organizatorów nielegalnego hazardu o planowanych kontrolach lokali celem uniknięcia zajmowania maszyn i likwidacji lokali oraz o sposobach unikania odpowiedzialności karnej”. W efekcie kontrolowane automaty nie wykazywały nielegalnej gotówki poza wykazaną, opodatkowaną kwotą. Skala jest ogromna – mafia miała na terenie Śląska blisko 40 punktów, w których działało 209 nielegalnych automatów o wartości ok. 6 tys. zł każdy oraz ruletka do gry. Według śledczych proceder współpracy funkcjonariuszy z mafią hazardową na Śląsku trwał co najmniej od stycznia 2018 r.
Długa inwigilacja
Czterech z zatrzymanych zostało aresztowanych, wobec jednej prokurator zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 30 tys. zł, dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu. Dwie grupy działały m.in. na terenie Częstochowy, Dąbrowy Górniczej, Zawiercia, Myszkowa i Będzina.
Jak twierdzi prokuratura, struktury grup były bardzo dobrze zorganizowane i zhierarchizowane – w każdej istniał stały podział zadań i ról przypisany do poszczególnych członków. Według Prokuratury Krajowej funkcjonowanie lokali na automatach bez koncesji nie byłoby możliwe, gdyby nie współpraca ze skorumpowanymi funkcjonariuszami służby celnej, którzy nie tylko ostrzegali organizatorów hazardu o planowanych kontrolach, ale także instruowali, jak mają się oni zachować, aby uniknąć zajmowania maszyn i likwidacji lokali.
Ani prokuratura, ani Ministerstwo Finansów nie odpowiedzą na pytania, jak służby wpadły na trop skorumpowanych funkcjonariuszy. Nieoficjalnie wiadomo, że BIW, które powołano do tego, by ścigało nieuczciwych funkcjonariuszy resortu finansów, inwigilowało grupę od dłuższego czasu.
„Szef KAS zapewnia ochronę form, środków i metod wykonywania czynności operacyjno- rozpoznawczych, własnych obiektów i danych identyfikujących funkcjonariuszy wykonujących czynności operacyjno- rozpoznawcze. Udzielenie informacji dotyczących tych czynności może nastąpić wyłącznie na żądanie sądu lub prokuratora, skierowane z powodu uzasadnionego podejrzenia popełnienia, w związku z prowadzonymi czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi, przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego. W związku z powyższym BIW nie ujawnia informacji o prowadzonych sprawach” – tłumaczy nam Ministerstwo Finansów.
Rocznie miliardowe straty
Śledztwo to największa tego typu sprawa prowadzona na terenie kraju – objętych zarzutami jest już 110 osób, w tym 30 byłych funkcjonariuszy KAS. Kiedy rok temu zatrzymywano czterech funkcjonariuszy KAS w ich mieszkaniach, ujawniono ukrytą w różnych miejscach gotówkę w kwocie ok. 700 tys. zł. Na nielegalnym hazardzie polski budżet państwa rokrocznie traci miliardy złotych – wskazała NIK w raporcie w 2019 r. Mimo zaostrzenia prawa od 2017 r. mafia nadal ma się dobrze.
Nowelizacja wprowadziła monopol państwa – ma go Totalizator Sportowy – na gry na automatach poza kasynami, a także na urządzanie gier hazardowych przez internet.
Jak wyliczył NIK, w sumie w latach 2016–2018 wykryto prawie 63 tys. nielegalnych automatów do gier. Na firmy nałożono ponad 25 tys. kar na kwotę prawie 750 mln zł.
Źródło: Rzeczpospolita
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."