Ostatnia aktualizacja: 26 kwietnia 2024
Funkcjonariusze z Mehsana w stanie Gudźarat w minionym tygodniu aresztowali czterech mężczyzn pod zarzutem inscenizacji turnieju i przyjmowania zakładów za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Odbywało się to poprzez aplikację Telegram, a pieniądze wpłacali hazardziści z trzech miast w Rosji – Moskwy, Tweru i Woroneża. Oficer prowadzący sprawę, powiedział, że jeden z zatrzymanych pracował w pubie w Rosji i „miał tam kilku znajomych, których i zainteresował zakładami w krykiecie”. Indie. Fałszywa liga krykieta powstała, by zarabiać na rosyjskich hazardzistach Hindusi przygotowali prowizoryczny skrawek boiska na jednej z farm, a do rozgrywania meczów zatrudnili miejscowych robotników. Spotkania fałszywej wersji Indian Premier League były transmitowane na kanale YouTube, który liczył 225 subskrybentów. Widzowie mogli za pieniądze obstawiać wyniki. Wszystko wskazuje na to, że była nimi jedynie grupa Rosjan.
Hindusi zadbali też o efekty dźwiękowe – jako że rozgrywek na żywo nikt nie oglądał, przez głośniki nadawano ściągnięte z internetu odgłosy kibiców. Oszuści płacili tamtejszym robotnikom po około 5 dolarów (400 rupii) za rozegranie w meczu wymyślonej przez nich fałszywej ligi krykieta. Organizatorzy ustawili dwie kamery wysokiej rozdzielczości w taki sposób, aby pokazywały niewielką część prowizorycznego boiska, tak, żeby podczas transmisji nigdy nie było wiać szerokiego ujęcia na nieistniejący stadion. Brakowało również zbliżeń na twarze zawodników, którzy co kilka dni udawali graczy innej drużyny.
Osoby znające się na krykiecie mogą pęknąć ze śmiechu oglądając rozgrywki fejk-ligi. Jak czytamy w artykule opublikowanym w serwisie BBC, gracze niezdarnie i ociężale przemieszczali się między bazami, a najwięcej zaangażowania w zawody wkładał sędzia. Jak mówią policjanci zaangażowani w sprawę, rozgrywki były tak kameralne, że nie wiedzieli o nich nawet mieszkańcy wioski Molipur, w której odbywały się mecze.
Rosjanie stracili „swoją” ligę krykieta. Akurat graliby półfinały Sędziowie używali krótkofalówek do kontaktu z organizatorami, którzy z kolei łączyli się z obstawiającymi wynik graczami za pośrednictwem komunikatora Telegram. Sędziowie wydawali też polecenia graczom i wpływali na wynik meczu.
„Nigdy nie widziałem takiego oszustwa. Ci faceci po prostu wyczyścili skrawek ziemi w głębi wioski i zaczęli grać mecz i transmitować go na YouTube, aby zarabiać pieniądze poprzez hazard”
– podsumowuje prowadzący śledztwo funkcjonariusz.
Liga – która nazywała się Century Hitters T20 – składała się z sześciu „drużyn” nazwanych po różnych stanach Indii, ponad 20 miejscowych, opłaconych, by wcielali się w role zawodników każdego zespołu, dwóch sędziów i dwóch organizatorów – wylicza policja. Jeden z organizatorów wcielał się dodatkowo w rolę sprawozdawcy, naśladując znanego hinduskiego komentatora krykieta – Harsha Bhogle. Na boisku pojawiał się też chłopiec noszący schłodzone napoje.
„Organizatorzy transmitują na żywo te ustalone mecze, w których sędziowie otwarcie wydają polecenia graczom. Są one całkowicie zainscenizowane”
– wyjaśnia policja, która prawdopodobnie otrzymała zgłoszenie od kogoś, kto przypadkiem trafił na taką transmisję.
Indyjskie prawo zakazuje pieniężnych zakładów sportowych (z wyjątkiem wyścigów konnych). Policja twierdzi jednak, że w krykiecie często dochodzi do nielegalnego obstawiania wyników meczów. Oszuści zdążyli „rozegrać” co najmniej dziewięć spotkań, a gdyby nie wpadka, szykowaliby się na półfinały.
Źródło: truestory.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."