Ostatnia aktualizacja: 15 kwietnia 2020
Rokrocznie „szara strefa” na polskim rynku zakładów wzajemnych generuje obrót rzędu 5 miliardów złotych. To mniej więcej tyle, ile kosztuje wybudowanie pięciu nowoczesnych, specjalistycznych szpitali. Gdyby rynek ten został efektywniej uregulowany, same wpływy państwa z podatków w latach 2014-2020 mogłyby wzrosnąć o 1,7 mld złotych.
Przeciętny koszt budowy nowego szpitala na 200 łóżek z podstawowymi oddziałami: pediatrii, ratownictwa i położnictwa, to wydatek rzędu 250-450 mln złotych. Gdyby założyć, że jesteśmy w stanie wybudować placówkę o znacznie większych możliwościach, a więc wartą ok. 1 mld złotych (400 łóżek), to okazuje się, że z rocznych obrotów całej „szarej strefy” (400 miliardów złotych ) powstać mogłoby 400 nowoczesnych, dużych szpitali. Ponadto ze środków, jakie rocznie traci Skarb Państwa na nieopodatkowanej działalności, można by było sfinansować budowę niemal 10.000 kilometrów autostrad.
Całkowita likwidacja zjawiska „ekonomii cienia” nie jest możliwa, ale są pewne sektory, z których rząd w prosty sposób mógłby wyegzekwować pieniądze z podatków. Jednym z nich jest polski rynek zakładów wzajemnych. „Obecnie legalnie działający na polskim rynku operatorzy zakładów wzajemnych są zobowiązani do płacenia 12% podatku od każdego przyjętego zakładu oraz podatku od dochodu. Stanowią oni jednakże tylko odsetek, ponieważ rynek ten jest w ponad 90% kontrolowany przez zagraniczne firmy, nieposiadające licencji na urządzanie zakładów w Polsce (tzw. offshore).
Oznacza to, że podatek odprowadza się zaledwie od 9% wszystkich przyjętych w kraju zakładów natomiast reszta przepada w „szarej strefie”. Gdyby opodatkować cały nielegalny sektor bukmacherski w Polsce, do 2020 roku państwo mogłoby się wzbogacić o – jak wskazują analizy – około 1,7 mld złotych” – ocenia Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert KIG.
Czy 1,7 mld złotych oszczędności w kasie państwa to wiele? W porównaniu z 400 miliardami obrotów całej „szarej strefy”, wydawać by się mogło, że nie. Jednak przeliczając tę kwotę na konkretne inwestycje – tak niezbędne społeczeństwu – okazuje się, że warto byłoby podjąć kroki, by te pieniądze odzyskać. „Kwota w wysokości 1,7 mld złotych to olbrzymie pieniądze. Można by za nie wybudować chociażby 3 średniej wielkości szpitale specjalistyczne na miarę Szpitala Południowego w Warszawie, czy kilka mniejszych klinik lub dokończyć budowę odcinka autostrady A1 między Łodzią a Piotrkowem Trybunalskim.
Odzyskanie pieniędzy, które rząd traci przez działalność nielegalnych bukmacherów, powinno być priorytetem w czasach walki z kryzysem i dziurą budżetową” – dodaje Agnieszka Durlik-Khouri. Eksperci zauważają, że obecne przepisy, pozbawiające rząd wpływów z podatków,
a legalnych bukmacherów – prawa do równej konkurencji – można byłoby zmienić na przykładzie regulacji, które wprowadziły już m.in. Dania, Francja czy Włochy. Sposobem może być zablokowanie dostępu do stron WWW operatorów offshore z komputerów na terytorium Polski. Operatorzy offshore – nie chcąc tracić zysków na tak dużym rynku
jak Polska – byliby skłonni do zarejestrowania działalności w kraju i tym samym do płacenia podatków.
Szacowane zyski rządu z opodatkowania operatorów offshore, w latach 2014-2020 mogłyby wynieść 1,7 mld złotych. To równowartość:
• Kosztów budowy 3 średniej wielkości szpitali specjalistycznych na miarę Szpitala Południowego w Warszawie;
• Środków potrzebnych na całkowite zakończenie odcinka autostrady A1 między Łodzią a Piotrkowem Trybunalskim.
Łącznie „szara strefa” w Polsce – wg badań stałych współpracowników Banku Światowego – generuje roczny obrót w wysokości 95 mld euro (400 mld złotych). To oznacza, że można byłoby za to:
-Kupić 664 samoloty typu Boeing 787 „Dreamliner”;
-Wybudować ok. 10.000 km autostrad;
-Wybudować i wysłać w przestrzeń kosmiczną 18 teleskopów Hubble’a;
-Wybudować 67 linii metra o długości porównywalnej do II linii metra w Warszawie.
Źródło: materiały prasowe Krajowej Izby Gospodarczej
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."