Ostatnia aktualizacja: 23 września 2015
Realizacja konkursu promocyjnego wymaga od jego menedżerów przestrzegania kilku podstawowych zasad. Najważniejsze jest to, aby na żadnym jego etapie nie występował element losowości.
Jak istotna dla każdego przedsiębiorcy jest skuteczna komunikacja marketingowa z odbiorcą jego produktów lub usług, w tym zwłaszcza poprzez promocję i reklamę, nie trzeba nikogo przekonywać. Szczególnie atrakcyjne dla obu stron są różnego rodzaju konkursy promocyjne, które zapewniając interakcję pomiędzy nimi, z jednej strony stwarzają możliwość uzyskania wygranej, z drugiej zaś wpływają na zwiększenie sprzedaży i silniejsze przywiązanie do marki. Choć ich organizacja nie jest szczególnie droga i skomplikowana, obliguje organizatora do zachowania pewnych wymogów formalnoprawnych, których przestrzeganie pozwoli uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji.
Nie może to być loteria
Przede wszystkim należy zacząć od upewnienia się, że planowana akcja marketingowa będzie rzeczywiście konkursem, a nie loterią promocyjną, która została poddana szczegółowej regulacji prawnej, zawartej w ustawie o grach hazardowych. Zasadniczym kryterium, które pozwala na odróżnienie konkursu od loterii, jest element losowości, czyli przypadkowości wygranych. W loterii każdy kupon ma identyczną szansę na nagrodę, a do jej uzyskania niezbędny jest łut szczęścia; w konkursie zaś to wiedza lub umiejętności jego uczestników decydują o wygranej. Pamiętać należy, iż za loterię zostanie uznana każda akcja, w której czynnik losowości pojawi się na jakimkolwiek jej etapie. Zatem w przypadku, gdy np. w konkursie artystycznym spośród pięciu najwyżej ocenionych prac plastycznych nagrodę otrzyma trzech wylosowanych twórców, w istocie będziemy mieli do czynienia z loterią, gdyż ostatecznie to właśnie przypadek zdecydował o konkretnej wygranej. Identyczna sytuacja wystąpi w przypadku, gdy to loteria poprzedzi konkurs – np. organizator wylosuje dziesięciu szachistów, którzy powalczą o wygrane.
Czytaj całość na: rp.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."