Ostatnia aktualizacja: 28 kwietnia 2024
Chciał zdemaskować skorumpowanych celników. Gdy dla jednych funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego zbierał obciążające materiały, posadzili go inni funkcjonariusze CBA. Zatem siedzi.
Celnicy biorą
W notesie Marcin D. zapisywał kolejne spotkania z Z.K. Zapisał tam numer rejestracyjny samochodu, którym Z.K.przyjechał na spotkanie do McDonald’sa w Rudzie Śląskiej. Nie był to zwyczajny samochód. Miał kolor zielony, po bokach białe pasy, a na nich napis: „Służba Celna”. Rejestracja pojazdu zaczynała się od liter: HCF. Przyjechał tym autem Z.K.,choć sam celnikiem nie jest. Przyjechał, żeby pokazać, jak bardzo duże ma wpływy.
O spotkanie prosił właśnie Z.K. Odezwał się do Marcina D. po dłuższym milczeniu.
Zadzwonił.
– Jest interes do zrobienia. Spotkajmy się – powiedział.
Marcin D. jest biznesmenem. Jak interes, to interes, trzeba się spotkać.
– Znasz…? – Tu Z.K.wymienił nazwisko właściciela salonów gier hazardowych działających w różnych miastach Śląska. Marcin D. zdziwił się, ale po chwili wahania potwierdził. Jego kolega prowadził nie całkiem legalny interes. Wjego salonach stały automaty zwane jednorękimi bandytami. To jeszcze legalne. Ale kolega Marcina miał tych automatów więcej, niż zezwalają ustawowe limity. Służba Celna od czasu do czasu na takich jak on robiła naloty i nadwyżkę automatów konfiskowała.
Marcin D. przeraził się. Powiedział, że musi pójść do toalety. Znalazłszy się za rogiem, sfotografował samochód Służby Celnej. Następnie włączył w telefonie dyktafon i nagrał dalszą część rozmowy.
– Za ochronę każdego z lokali chcę po 500 zł miesięcznie – zaproponował Z.K.– Dla niego to żadne pieniądze, a będzie miał święty spokój. Ty mi tylko przekaż listę lokali podlegających ochronie, a potem niech on przez ciebie przekazuje mi pieniądze.
Z.K.przez prawie 10 minut mówił o łapówkach dla celników i o tym, że zostawią w spokoju wskazane salony gier. Wielokrotnie wymieniał nazwisko naczelnika jednego z urzędów celnych na Śląsku.
O tej rozmowie Marcin D. postanowił zawiadomić policję. Wieczorem znowu wszystko przemyślał. Przypomniał sobie, jak Z.K.odbierał od nich 2 razy po 15 tys. zł miesięcznie i komu przekazywał. Policji. Niektórych funkcjonariuszy Marcin D. widywał. Nie, policji nie powinien w to mieszać…
Całość TUTAJ
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."