Ostatnia aktualizacja: 8 marca 2019
Wiele osób marzy o wielkiej wygranej w „totka”, błyszczącym i pachnącym nowością samochodzie wylosowanym w konkursie albo nowym telewizorze zdobytym na loterii. Gdy już minie chwila wielkiej radości przychodzi refleksja i pytanie, ile trzeba będzie zapłacić, by móc odebrać nagrodę. Nawet od wygranej w kasynie trzeba niestety odprowadzić podatek.
Wypełniłeś kupon „dużego lotka” i miałeś szczęście, twój wierszyk wygrał w konkursie literackim, w którym główną nagrodą jest nowy „wszystko mający” telewizor, a na dodatek zadzwonili z loterii paragonowej z informacją, ze czeka na ciebie nowy wspaniały samochód. Czujesz radość? Zaraz ochłoniesz. Zacznij się zastanawiać, co z podatkiem od wygranej.
Zgodnie z art. 30 ust. 1 pkt 2 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych podatek od wygranej jest pobierany od dochodów uzyskanych na terytorium Polski, w krajach UE i w państwach należącym do EOG z wyjątkiem Szwajcarii. Zryczałtowany podatek od wygranej wynosi 10 proc. wartości nagrody.
Podatek opłacany jest przez organizatora konkursu, który niejako z automatu zostaje płatnikiem ryczałtu. W skrócie oznacza to tyle, że zamiast miliona wygranej dostajemy do ręki 900 tysięcy, a organizator konkursu czy loterii w naszym imieniu płaci podatek. Oszczędzamy czas i nerwy na bieganiu po urzędach skarbowych i składaniu oświadczeń.
Warto przy tym pamiętać, że nie każda złotówka z Lotto będzie opodatkowana. Ustawodawca zwolnił z tego przykrego obowiązku wszystkie wygrane w grach liczbowych, loteriach pieniężnych, loteriach fantowych, grze telebingo, zakładach wzajemnych, loteriach promocyjnych, loteriach audioteksowych do wysokości 2282 zł.
Podatek od nagrody rzeczowej
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku nagród rzeczowych. Tu w przypadku wygranej organizator pobiera od zwycięzcy odpowiednią kwotę stanowiącą 10 proc. wartości nagrody. Opłata ta pobierana jest przed wydaniem przedmiotu w ręce wygrywającego. Przy czym organizator może wziąć na siebie opłatę podatku, ale nie ma takiego obowiązku.
Pół biedy, jeśli nagrodą jest telewizor za 3 tysiące złotych, ale jeśli wygramy samochód o wartości dajmy na to 150 tysięcy, to zanim dostaniemy kluczyki do ręki będziemy musieli zapłacić podatek w wysokości 15 tys. złotych. A to już jest kwota, która nie zawsze „akurat zalega w kieszeni”.
Przy czym podatek płaci się od pełnej wartości wygranego przedmiotu, a nie od różnicy między tą wartością a kwotą zwolnioną od podatku. Jeśli więc los na loterii uczyni z nas właścicielami zestawu psiej karmy o wartości 800 zł, to zapłacimy podatek w wysokości 80 zł.
Całość czytaj na: natemat.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."