Ostatnia aktualizacja: 27 listopada 2019
Dochody z opodatkowania zakładów wzajemnych zawieranych przez internet wzrosły z 88 mln zł w 2016 roku do 465 mln zł w 2018 roku – wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny w opublikowanym w środę raporcie.
Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) w Tygodniku Gospodarczym przypomina, że podatek od gier opłacają podmioty, które urządzają gry losowe, zakłady wzajemne, gry w karty czy gry na automatach.
„Podstawą do jego zapłaty jest najczęściej suma wpływów uzyskanych z organizacji gier. Podatek od gier nie jest więc podatkiem od wygranych (te opodatkowane są podatkiem dochodowym), a podatkiem nakładanym na organizatorów gier” – czytamy.
PIE tłumaczy, że stawki podatku od gier różnią się w zależności od rodzaju gry i wynoszą od 2,5 proc. dla zakładów wzajemnych na sportowe współzawodnictwo zwierząt (np. wyścigów konnych) do 50 proc. dla gier na automacie, gier cylindrycznych, gier w kości oraz gier w karty – oprócz pokera rozgrywanego w formie turnieju, objętego stawką 25 proc.
„Dochody z podatku od gier mają niewielki udział w dochodach budżetu państwa. W 2018 r. wpływy z tego podatku wyniosły 1,9 mld zł. To o prawie 60 proc. więcej niż w 2014 r. Udział dochodów z podatku od gier w całkowitych dochodach budżetu państwa nie zmienia się jednak znacząco w czasie – w 2018 r. wyniósł zaledwie 0,5 proc. i był podobnych jak w poprzednich latach” – przypomina PIE.
Jak wskazuje, największa część dochodów z podatku od gier pochodzi z opodatkowania gier liczbowych, objętych monopolem państwa. W 2018 roku ten rodzaj gier odpowiadał za 37 proc. wpływów z podatku. Drugie miejsce przypada na zakłady wzajemne, z udziałem w wysokości 32 proc., w tym 3/4 to zakłady przez internet, a 1/4 – zakłady stacjonarne. Około 20 proc. wpływów wynika z opodatkowania kasyn, a nieco ponad 10 proc. z opodatkowania innych rodzajów gier.
PIE zwraca uwagę na rosnące dochody z opodatkowania zakładów wzajemnych zawieranych przez internet. „Dochody z tego tytułu wzrosły z 88 mln zł w 2016 r. do 465 mln zł w 2018 r., a więc ponad pięciokrotnie w ciągu zaledwie dwóch lat” – czytamy. Według Instytutu wpływ na to ma kombinacja kilku czynników: intensywny rozwój rynku (wzrost obrotów o kilkadziesiąt procent rok do roku), rosnąca liczba zezwoleń na prowadzenie tego typu działalności udzielanych przez Ministerstwo Finansów (z 7 na koniec 2016 r. do 14 na koniec 2018 r.) oraz zmniejszająca się szara strefa (m.in. na skutek uchwalonej w 2016 r. nowelizacji ustawy o grach hazardowych).
Całość czytaj na: bankier.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."