Esport wychodzi z powijaków

E SPORT
Iwo 24/01/2022

Ostatnia aktualizacja: 28 kwietnia 2024

Polska Liga Esportowa, w którą zainwestował m.in. Marcin Gortat, chce w tym roku wyjść na plus i liczy na wzrost zainteresowania sponsorów młodą branżą W branży gier początek roku stoi pod znakiem największych transakcji w historii.

Najpierw Take-Two, stojące za takimi grami jak GTA, ogłosiło przejęcie za niemal 13 mld USD mobilnej Zyngi, następnie Microsoft rozbił bank, ogłaszając zakup dewelopera Activision Blizzard za 68,7 mld USD.

Deweloperzy dają kupującym przede wszystkim dostęp do olbrzymiej liczby graczy i przychodów ze sprzedaży gier i przeprowadzanych w nich mikrotransakcji. U części deweloperów niedużą, lecz coraz istotniejszą rolę odgrywają też przychody z esportu, czyli transmitowanych w internecie i telewizji turniejów indywidualnych lub drużynowych w poszczególnych grach.

Deweloper Activision Blizzard, którego kupuje Microsoft, sprzedał na początku 2020 r. YouTube’owi ekskluzywne prawa do transmisji swoich lig esportowych przez trzy lata. Transakcja była warta 160 mln USD i można się spodziewać, że cena wywoławcza przy następnym tego rodzaju kontakcie będzie znacznie wyższa.

Wartość globalnego rynku esportowego, na którą składają się przede wszystkim wpływy od sponsorów i przychody ze sprzedaży praw medialnych, jest oceniana na około 1 mld USD. W grudniu firma badawcza Acumen szacowała, że w najbliższych latach ten rynek będzie rósł w tempie około 25 proc. rocznie, by w 2028 r. osiągnąć wartość ponad 7 mld USD. A jak jest w Polsce? Wgląd w realia rynku daje najnowszy raport Polskiej Ligi Esportowej (PLE), spółki organizującej m.in. rozgrywki ligowe w popularnej strzelance Counter Strike: Global Offensive. Cytowana w raporcie firma badawcza Sponsoring Insight szacuje wartość polskiego rynku sponsoringu esportu na 32 mln zł. Mało, dużo?

„Rynek jest jeszcze młody, ale dynamicznie rośnie i szybko się profesjonalizuje. Przybywa graczy, widzów i sponsorów także spoza branż tradycyjnie związanych z grami. W tym roku na pewno urośniemy w tempie dwucyfrowym, a może i trzycyfrowym, jeśli nie będzie pandemicznych ograniczeń w organizacji wydarzeń stacjonarnych – mówi Paweł Kowalczyk, prezes PLE.

Gra za pieniądze: W ubiegłym roku w dwóch ligach Counter Strike: GO organizowanych przez Polską Ligę Esportową występowało ponad 20 drużyn. W tym uczestników ligi, ktorą kieruje Paweł Kowalczyk, będzie więcej, a pula do podziału wzrośnie do ponad 1 mln zł.

Michal Mazurek – Nowy sport, stary model

Udziałowcy PLE to ludzie związani wcześniej z branżą eventową, a także gwiazdy: spory pakiet akcji ma koszykarz Marcin Gortat, w ubiegłym roku w spółkę zainwestował też muzyk Dawid Podsiadło.

„Nasz model biznesowy co do zasady nie różni się od modelu biznesowego organizatorów tradycyjnych rozgrywek sportowych. Podstawowym źródłem przychodów mają być kontrakty sponsorskie, wpływy z biletów na wydarzenia stacjonarne, a także sprzedaż praw medialnych” – wylicza prezes PLE.

Jak to wygląda w praktyce?

W sprawozdaniu finansowym za 2020 r. spółka Polska Liga Esportowa wykazała niespełna 0,5 mln zł przychodów przy ponad 1,5 mln zł straty netto.

„Rok 2020 to był sam początek, realnie działaliśmy przez kwartał. W ubiegłym roku pod względem przychodów urośliśmy dziewięciokrotnie. Nie jesteśmy jeszcze rentowni, lecz koszty są pod kontrolą, a wynik finansowy jest zgody z planem – celujemy w osiągnięcie break even w tym roku, choć dużo zależy od tego, czy będziemy w stanie organizować duże biletowane wydarzenia stacjonarne” – mówi Paweł Kowalczyk.

Sponsorskie zainteresowanie

Rozgrywki transmitowane są na platformach streamingowych (YouTube i Twitch), a także w kanale esportowym Polsat Games. Finał rozgrywek w Counter Strike: GO w rundzie wiosennej oglądało w szczycie ponad 27 tys. osób.

„W przypadku dojrzałych dyscyplin sportowych i największych lig to sprzedaż praw medialnych jest największym i najważniejszym źródłem przychodów. Nam jeszcze daleko do takiego etapu. Głównym źródłem przychodów są obecnie umowy ze sponsorami. Chodzi głównie o tzw. partnerów nieenedemicznych, czyli o firmy z branż, które nie mają wiele wspólnego z gamingiem, lecz widzą potencjał w esporcie i chcą być w nim obecne – choć oczywiście trzeba ich edukować, na jaki zasięg i korzyści mogą liczyć, angażując się w sponsorowanie ligi i drużyn” – twierdzi Paweł Kowalczyk.

Esportowe zarobki: 40 proc. puli nagród, którą dysponuje Polska Liga Esportowa, trafia po równo do wszystkich drużyn. Reszta dzielona jest w zależności od wyników historycznych (10 proc.), ekspozycji medialnej (20 proc.) i wyniku w konkretnym sezonie (30 proc.). Michal Mazurek Na razie najmocniej w sponsoring zaangażowali się państwowi giganci: PGE zostało sponsorem tytularnym pierwszej, a Totalizator Sportowy drugiej klasy rozgrywkowej.

„Kontakt z PGE obowiązywał do końca 2021 r., negocjujemy teraz jego przedłużenie. W ubiegłym roku ważnym wydarzeniem było wprowadzenie przez nas centralizacji praw sponsoringowych: negocjujemy wspólnie umowy, a korzyści dzielimy między drużyny występujące w lidze. Pula nagród rośnie, a centralizacja daje zawodnikom stabilność finansową, przewidywalność i możliwość nawiązania kontaktu z nowymi partnerami” – mówi szef PLE.

Turniejowa ekspansja Fundamentem działalności PLE jest prowadzenie rozgrywek w dwóch krajowych ligach Counter Strike: GO. W ubiegłym roku spółka dodatkowo zaczęła organizować rozgrywki w innej pierwszoosobowej strzelance: grze Valorant, wyprodukowanej przez należącego do chińskiego Tencenta dewelopera Riot Games, znanego z bardzo popularnej wśród graczy gry League of Legends.

„Valorant to dość nowa gra, więc jest dopiero na etapie tworzenia społeczności. Wygraliśmy ogłoszony przez Riot Games przetarg na organizowanie przez trzy najbliższe lata rozgrywek na 21 rynkach, głównie w Europie Środkowej, a w praktyce od Izraela po kraje bałtyckie. To bardzo perspektywiczny projekt i nie wykluczamy, że będziemy jeszcze startować w podobnych przetargach” – zapowiada Paweł Kowalczyk.

Do tego dochodziły mniejsze turnieje w poszczególnych grach, w tym piłkarskiej Fifie i Pro Evolution Soccer czy NBA 2K21.

„Esport to jeszcze młody, rozproszony rynek i brakuje na nim ludzi potrafiących zarządzać dużymi projektami. To się jednak zmienia na lepsze. My po półtora roku mamy w zasadzie zamkniętą listę inwestorów, teraz koncentrujemy się na pozyskiwaniu kolejnych sponsorów i rozwijaniu rozgrywek – będzie więcej drużyn, więcej turniejów i więcej pieniędzy do wygrania, co powinno przełożyć się też na wyższą oglądalność. W tym roku do rozdysponowania między zawodnikami będzie 1 mln zł I ta pula będzie rosnąć” – podsumowuje prezes PLE.

Źródło: pb.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL