Ostatnia aktualizacja: 29 października 2020
Policjanci z mokotowskiego wydziału zajmującego się ściganiem przestępstw przeciwko mieniu zatrzymali 27-latka podejrzanego o przywłaszczenie pieniędzy z utargów ze stacjonarnych oraz internetowych sklepów z alkoholami. Mężczyzna, który m.in. miał zarządzać finansami, informował pracodawców o tym, że część pieniędzy została przeznaczona na koszty administracyjne oraz utrzymanie lokali. Tymczasem znaczne kwoty przeznaczał na gry hazardowe od których miał być uzależniony.
Jak ustalili policjanci, 27-latek pracował na stanowisku managera od około 3 lat. Pracodawcy byli zadowoleni z jego osiągnięć. W trakcie jednak pojawił się problem. Z pięciu sklepów internetowych oraz stacjonarnych, którymi zarządzał, nagle zaczynały znikać pieniądze w kwotach od 1000 do 5000 zł. Sytuacja ta zmusiła nadzór do przeprowadzenia kontroli, w której trakcie wyszło, że pieniądze kradnie pan manager, odpowiedzialny m.in. za finanse. Mężczyzna przyłapany na przestępstwie przyznał się to tego, że jest uzależniony od hazardu. Twierdził, że ma poważne zadłużenia, gdyż brał szybkie pożyczki w bankach. Łącznie uzbierało się kilka tysięcy zadłużenia, które pilnie musi spłacić.
Jego przełożony po konsultacji z właścicielami firmy postanowili dać mu szanse. Obiecali nie zawiadamiać organów ścigania pod warunkiem, że 27- latek zwrócili całość gotówki, nie będzie kradł więcej i podda się leczeniu od uzależnienia hazardem. Sporządzili z nimi umowę w dziale prawnym firmy, oferując dodatkowo pomoc w kwocie przyznania mu 10.000 zł pożyczki na spłatę zadłużeń w parabankach. Mężczyzna przyrastał na warunki i wrócił do pracy. Przez kolejne tygodnie wytrzymywał. Chodził na terapie, nie kradł i nie grał. Po tym czasie okazało się, że znowu wrócił do swojego procederu.
Podejmował jednak większe środki ostrożności, by zakamuflować kradzieże. Przychodził do pracy w dniach wolnych od zajęć służbowych pod pretekstem dokończenia pilnych prac z dnia poprzedniego. Wystawiał faktury za rzekome usługi, których żadna firma nie wykonywała i pieniądze za nie zabierał dla siebie. W dniu zatrzymania również przyszedł na wolnym do pracy i zabrał z kasy tysiąc złotych. Jego przełożony, wiedząc, o co chodzi, polecił pracownikom sklepu nie wypuszczać go z biura i wezwać policjantów. Sam też przyjechał na miejsce. Po ustaleniu okoliczności policjanci zatrzymali podejrzanego. Przyznał się do przestępstwa i potwierdził, że jest uzależniony od gier hazardowych. Kradł pieniądze, ponieważ jego zdaniem za mało zarabia i szef nie płaci mu pieniędzy na czas.
Podejrzany już usłyszał zarzuty. Teraz grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Źródło: KRP II – Mokotów, Ursynów, Wilanów
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."