Czy istnieje w pełni legalny sposób na wygranie na loterii? Tak! Rumuński matematyk Stefan Mandel w latach 90. stworzył w pełni legalny sposób, który zapewnił mu 14 zwycięstw.
Rumuński ekonomista wykorzystał swój matematyczny dar i stworzył sposób na wygranie swojej pierwszej wygranej w Rumunii. Dzięki temu mógł wyjechać do Australii i tam rozszerzył swój plan.
Analizując dokumenty prawdopodobieństwa napisane przez Leonarda Fibonacciego, wymyślił plan na wygrywanie na loterii tworząc algorytm. Mandel opierał się na prostych założeniach matematycznych, którą nazwał „kondensacją kombinatoryczną”.
Ta kombinacja polegała na analizie loterii z sześcioma zwycięskimi liczbami. W puli musiało znajdować się 49 kulek, szanse na wygraną wynosiły więc 1 do 13983816. Jeśli jeden gracz wytypowałby 15 liczb, to przy każdej kombinacji byłoby 5005 zakładów. Wtedy szanse na wygraną wzrosłyby do 1 do 2794. To pozwoliło rumuńskiemu ekonomiście zredukować liczbę kombinacji.
Plan mógł się powieść jedynie wtedy, gdy Mandel miałby wspólników. Znalazł więc 4 zainteresowanych i razem z nimi kupił losy według algorytmu opracowanego wcześniej. Ekonomista wygrał ponad 65 tys. złotych, a wygraną podzieli się ze wspólnikami.
Wygrana sprawiła, że Mandel chciał więcej. Zachęcił więc wielu inwestorów, aby dołączyli do jego planu. Zbudował zautomatyzowany system komputerów i drukarek, które same wypełniały losy przy użyciu kombinacji. Mandel zdecydował, że do wzięcia udziału w loterii, ale przystąpił dopiero wtedy, gdy wygrana była trzykrotnie wyższa niż koszty losów. Dzięki swojemu sprytowi zwyciężył aż 12 razy.
Wygrane zwróciły jednak uwagę organizatorów. W Australii zmieniono reguły gry uniemożliwiając obstawianie wszystkich kombinacji przez jedną osobę. Mandel nie dawał za wygraną i przeniósł swój „biznes” do USA. W Wirginii wykupił 6,4 mln z 7 mln możliwych losów. W jego puli znalazł się ten szczęśliwy los. Była to jednak ostatnia wygrana rumuńskiego ekonomisty. Obecnie mieszka on na południowym Pacyfiku.
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."